Obejrzałem świetny wywiad z GZUZem i stwierdziłem, że warto spisać najciekawsze wątki, jakie zostały w nim poruszone.
Od razu zaznaczę, że jest to moje pierwsze tłumaczenie z niemieckiego i nie wszystko może być dokładnie takie, jak to powiedział GZUZ. Chciałem, żeby było to bardziej płynne w czytaniu i żebyście zrozumieli, co raper chciał przekazać, a nie co dokładnie słowo w słowo mówił. Oczywiście mogą zdarzyć się błędy i za nie z góry przepraszam. Lecimy!
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
GZUZ o barierze językowej fanów
- Zdaję sobie z tego sprawę, że wielu naszych słuchaczy nie rozumie niemieckiego. Jednak nie przeszkadza im to kumać tej jazdy! Bije od nas taka energia i nasza muzyka działa na nich w taki sposób, że mają to w dupie. Ostatnio grałem w Belgradzie i było pod sceną ponad tysiąc ludzi, spytałem organizatora “Ilu z nich kuma nasze teksty?”, on z uśmiechem powiedział, że może 1/3. Nie przeszkadzało im to w zabawie. Zrobili okrutny ogień i bawili się zajebiście. Może to kwestia mojego image’u, może feelingu, jaki im daję. No i umówmy się — ja wyglądam zajebiście jako raper 🙂 Jestem wytatuowany, duży i jak wjeżdżam na scenę, to wiesz, że nie będzie miękkiej gry. Dziś wielu gra miękko, ale o tym więcej nie mówię, bo znów mnie zamkną w celi.
Pobyt w więzieniu
- Pierwszy raz za kratki trafiłem w wieku 21 lat. Spędziłem dwa i pół roku w więzieniu i po wyjściu musiałem udać się na półroczną terapię. Terapia odbywała się już w ośrodku otwartym, więc mogłem go opuszczać w ciągu dnia. Wcześniej już parę razy lądowałem na dołku na kilka dni. Więc miałem w głowie taką myśl, że to bardzo szybko zleci. Jednak po pewnym czasie okazało się, że to się okropnie dłuży. Mimo wszystko to mnie wzmocniło. Nigdy na nic nie narzekałem, nie płakałem. Wiedziałem, że muszę z tego wyciągnąć jak najwięcej dla siebie, aby się wzmocnić. Więzienie zrobiło ze mnie mężczyznę, musiałem zaakceptować swój los i nie pozwolić, aby to pociągnęło mnie na dno. Nie tęsknie za tym okresem. Nie wspominam go zbyt często. Było, minęło i wziąłem z tego, to co najlepsze dla siebie na przyszłość.
GZUZ o nalotach na mieszkanie
- To było czyste szaleństwo. Zagraliśmy koncert w tym budynku! Otworzyliśmy okno i graliśmy dla ludzi na ulicy. Policja nawet nie dała nam dokończyć zabawy! Wjechali ciężarówkami i zaczęli szturm na budynek. Moje mieszkanie było przeszukiwane wielokrotnie, nawet już przestałem liczyć jak wiele było takich akcji. W pewnym momencie już nawet nie wymieniałem zawiasów i zamków, bo wiedziałem, że to nie ma sensu. Miałem mieszkanie otwarte non stop. Teraz w moim domu również miewam nalot smutnych panów. Wiem już jedno — nie mogę machać bronią w klipie, bo następnego dnie zawita policja 😉 Akcja = reakcja.
O wzroście popularności 187 Strassenbande
- Kiedy pierwszy raz siedziałem w więzieniu, Bonez cały czas zapierdalał z muzyką. Nigdy nie spał, był pojebany! Czy mnie bolał sukces moich braci podczas odsiadki? Ani trochę! Chłopaki opowiadali mi o wszystkim podczas widzeń. Bonez cały czas mi mówił: “Nie bój się, jak wyjdziesz, wszystko sobie odbijesz”. Jednak ja miałem tam inny mental, dla mnie podczas pobytu za kratami świat zewnętrzny się zatrzymał. Musisz się wyłączyć od tego. Jesteś zamknięty w innym mikrokosmosie. Jednak, wciąż jestem wdzięczny moim braciom o to, co robili dla naszego sukcesu. Wspierali mnie cały czas i nigdy im tego nie zapomnę!
Dzieciństwo
- Juliusstrasse 4 tutaj dokładnie się wychowałem. Mój ojciec miał sklep na dole tego budynku. Jednak nie był on zbytnio obecny w moim życiu. Był alkoholikiem. Nie winię go za to, sam wychowywał się w patologii i nie widział innej drogi. Nie mam mu tego za złe. Nie winię go za nic. Było, jak było. Zresztą sam widzę u siebie łatwość w popadaniu w uzależnienia. To nie bierze się znikąd. Nie chcę jednak mówić o moim ojcu źle. Miał swoje demony. Pomimo tego miałem cudowne dzieciństwo. Z matką miałem o wiele lepszy kontakt. Jednak w pewnym momencie musiała oddać mnie do ośrodka opiekuńczego. Pracowała na trzy zmiany i nie miała czasu mnie wychowywać. Zacząłem odpierdalać głupoty. Ćpać, pić i włóczyć się po mieście. To St. Pauli! Otaczała mnie patologia. Byłem dzieciakiem głodnym akcji i ta akcja łatwo mnie znajdowała. Matka miała nadzieję, że ulica mnie inaczej wychowa. Że starsi wezmą mnie pod swoje skrzydła i zaopiekują się mną. Ja z kolei nie potrafiłem zrozumieć decyzji matki, pytałem sam siebie “Jak ona mogła mnie oddać!?”. Przecież zawsze mogłem uciec do Polski, jakby tu zrobiło się za gorąco. Nie rozumiałem tego. Teraz wiem, że miała dobre intencje. Harowała, żeby zapewnić nam dobry start w dorosłe życie. Kocham ją! Moi rodzice nie żyją. Bóg daje i zabiera. Matka zmarła gdy miałem 27 lat. Przed śmieciom jednak zobaczyła moją drogę na szczyt. Była na moim koncercie! Cały klub wyprzedany, a ona mówi “Ja się tu bawiłam, a teraz Ty grasz tu koncert dla tylu osób!”. To było cudowne. Widziała, że już nie muszę tak głęboko siedzieć w kryminalnym świecie i była z tego ogromnie dumna. Gdy zmarła kompletnie się załamałem. Utonąłem w dragach i musiałem zmienić otoczenie. Moi ludzie widzieli, że tonę, powiedzieli, że muszę stąd uciekać. Wyjechałem do Tajlandii. Zacząłem boksować, jednak szatan znajdzie wszędzie swoich ludzi. Zaznałem nocnego życia tego kraju. W dzień trenowałem, w nocy piłem jak szaleniec i tańczyłem. Jednak mieszkańcy Tajlandii pomogli mi swoją otwartością. Nie chodzi tu jedynie o seks itd. Bo tego masz tam w bród. Jedak mentalnie bardzo mnie zmienili swoim podejściem do życia. Potrzebowałem tego, musiałem uciec z rodzinnego miasta i od narkotyków.
O swojej rodzinie i rozłące z nimi
- Nienawidzę na długo zostawiać moich bliskich. Gdziekolwiek nie pojadę, mam wyrzuty sumienia, że ich tu ze mną nie ma. Trzy, cztery dni i ja już chcę do nich wracać. Oczywiście uwielbiam bawić się z ekipą, jednak to wyjazdy z rodziną sprawiają mi największą radość. Każdy wspólny wyjazd, to nowa okazja na wspomnienia. Chcę pokazać moim dzieciom świat. I tu nie chodzi o drogie wyjazdy! Jak nie masz kasy, to weź dzieciaki i żonę pod namiot! Spędźcie czas razem w nowym otoczeniu. W moim i Twoim mieście jest zawsze tak samo! Chodzi o wspólne odkrywanie nowego, bez względu na koszta. Tak tworzysz najwspanialsze wspomnienia. Odkrywając coś nowego z bliskimi!
GZUZ o okresie szkolny
- Jak chyba każdy raper, byłem klasowym klaunem. Siedziałem w koziej ławce i gdyby tylko nauczycielka miała kij pod ręką, to nie raz bym nim dostał w twarz 😉 Zawsze miałem problem z uznawaniem autorytetów. Byłem buntownikiem. Jeżeli ktoś mi mówił, żebym był taki, to ja robiłem odwrotnie. Zawsze mi się wydawało, że oni kompletnie nie kumają mojej drogi. Pierdolą coś od rzeczy, a ja wiedziałem lepiej co i jak. Musiałem się sparzyć, żeby zrozumieć, jak głupie było moje myślenie. Nauczyciele nigdy nie byli do mnie negatywnie nastawieni, pomimo tego, że przeszkadzałem im w lekcjach. Potrafili się śmiać z moich żartów! Nauczyciele nie raz mi powtarzali, że jestem mądry. Wierzyli, że jak tylko dam z siebie odrobinę, to na spokojnie skończę szkołę. Jednak ja wiedziałem, że to mi do niczego nie jest potrzebne. Jakbym nie został raperem, to bym zarabiał w inny sposób. Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby zdobyć jakieś wykształcenie zawodowe. Na ulicy żadna szkoła nie jest Ci potrzebna. W szkole miałem wielu znajomych, ale nie dbałem o te przyjaźnie. Nigdy nie byłem typem ogarniacza, który planuje takie rzeczy. Biorę życie, jakim jest. Moja babcia zawsze powtarzała “Jak chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Ale wciąż mam kontakt z ludzmi z czasów szkolnych. Ostatnio spotkałem kumpla, z którym chodziłem razem do przedszkola. Jego matka się mną opiekowała w tamtym okresie. Była bardzo dobrą przyjaciółką mojej matki. Była częściej przy mojej mamie, gdy ta umierała, niż ja. To najlepiej pokazuje siłę przyjaźni. Nigdy nie palę za sobą mostów. To, co masz na ulicy to reputacja. Nigdy nie pozwól, żebyś stracił twarz. Oddawaj długi, bądź słowny. Twoje słowo, to Twoja największa wartość.
O całej ekipie 187
- Jak już mówiłem, ja nie potrafię niczego organizować. Żyję tu i teraz. Gdyby nie mój management i Bonez nie byłbym tu gdzie jestem. Zawsze będę w stosunku do nich lojalny. Bez nich nigdy bym nie miał takiej pozycji, jaką dziś mam. Gdyby nie Bonez ja nawet nie wiem, czy bym był raperem! Poznałem go gdy miałem 15 lat . Od razu się skumaliśmy. Graliśmy razem w kosza i mieliśmy podobne charaktery oraz spojrzenie na świat. No i obydwaj mieliśmy ADHD 🙂 Zawsze traktowałem go, jak starszego brata. To był pierwszy człowiek, któremu zaufałem i wiedziałem, że nigdy mnie nie zawiedzie. On oraz cały nasz gang to był substytut mojej rodziny! To jest moja Rodzina! Za nich wskoczę w ogień. W domu miałem wiele problemów. Ci ludzie zaakceptowali mnie takiego, jakim jestem. Mój pobyt w wiezieniu jedynie potwierdził naszą relację. Oni zawsze byli przy mnie! Będę z nimi do samego końca. Każdy z nas pozakładał rodziny. Kochamy i wspieramy się wszyscy. To jest najważniejsze. Razem pokonamy każdą przeszkodę.
St. Pauli
- To najlepsze miejsce na ziemi! Nikt tu Cię nie ocenia. Możesz być, kim tylko zechcesz. Nigdy tu nie było homofobii, transfobii itp. Jeżdżąc po Niemczech, dopiero poznałem, czym jest skrajna prawica. U nas nigdy tego nie było! Tu każdy trzymał się razem i nikt nikogo nie wkurwiał. To była moja życiowa lekcja. Szanuj innych, to oni będą Cię szanowali. I to się sprawdza na całym świecie. Nie czuj się lepszy, nie udawaj mądrzejszego. Bądź sobą i okazuj szacunek. Tego mnie nauczyło St. Pauli. Jednak to również kryminalne miejsce. Tam, gdzie nie ma niczego, tam pojawia się przestępczość.
O fanach
- Miałem w życiu dużo szczęścia. Jestem dozgonnie wdzięczny Bogu, moim ludziom, a ponad wszystko fanom! Gdyby nie oni nie byłbym tu gdzie jestem. To oni kupują nasze płyty, nasz merch, słuchają naszej muzyki, Zawsze dla każdego znajdę chwilę na miłe słowo, szybkie foto i zbicie piątki. Bez nich nie miałbym mojego życia! Gdyby nie muzyka, pewnie byłbym teraz w więzieniu. Co ja miałbym innego robić? Bym sprzedawał dragi. Innego życia nie znam. Gdy siedzimy w Ritze (lokalny pub, którego chłopaki są właścielami) to często podchodzą do mnie ludzie i zapraszają na drinka, piwo itp. Nie dziwi mnie to. Mnie słuchają miliony! Moje klipy oglądają dziesiątki milionów ludzi. Nie może mnie dziwić moja rozpoznawalność. Wiesz co by było złe? Jakbym ludzi przestał interesować. To będzie chujowe. To mi uzmysłowi, że mój czas już minął. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Jednak nawet wtedy, będę miał swoich lojalnych ludzi. To jest najważiejsze.
O swojej roli w 187
- Mosh kiedyś powiedział, że jestem rozrusznikiem naszej ekipy. To ja potrafiłem naszą muzykę połączyć z ulicą. Każdy mnie tu znał i zawsze wiedział z jakiej ekipy jestem. Do dziś zresztą nie chcę uciekać od ulicy. Mam już dom, rodzinę, ale nie chcę odcinać się od moich korzeni. Ja jestem lojalny jak pies!
Druga odsiadka
- To było kompletnie niepotrzebne! Mój sędzia od pierwszego spotkania mnie nie szanował! Zanim usłyszał jakiekolwiek moje wytłumaczenie, on już miał wyrok w głowie! Gwarantuję Ci, że nawet jakbym tam przyszedł w garniturze i przyjmował wszystko z pokorą, to i tak bym usłyszał ten sam wyrok! Na drugiej rozprawie była Pani sędzina, która mnie szanowała. I ja byłem dla niej również miły i uprzejmy. Mimo wszystko usłyszałem ten sam wyrok. Uszanowałem go. Nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek mnie poniżał, nawet za cenę wyroku. Mój pobyt w więzieniu był normalny. Znałem wszystkich, jednak trzymałem się z dala od narkotyków, hazardu itp. Siedziałem w izolatce. Jednak miałem każdego dnia kilka godzin, kiedy cela się otwierała i wychodziłem na wspólną część więzienia. Tam mogłeś gotować, ćwiczyć, grać w karty itd. Izolatka nie była dla mnie problemem. Lubię przebywać sam ze sobą. Chociaż oczywiście przychodziły do mnie demony. Czasem łapałem się na negatywnym myśleniu o przyszłości. Na szczęście wygrałem z tym. Druga odsiadka była dla mnie o wiele trudniejsza. Przy pierwszej nie miałem niczego. Tu już miałem wszystko: dzieci, żonę, muzykę, sukces. Wiele mi pomógł w więzieniu sport. To on mi poukładał w głowie. Ćwiczyłem jak szaleniec. Kolejny raz muszę podziękować Bonezowi. On dbał cały czas o moją rodzinę i przyszłość.
O uzależnieniu
- Mam łatwość w popadaniu w uzależnienie. Narkotyki, alkohol. Uwielbiam stan upojenia. Z wiekiem sobie z tym lepiej radzę, jednak nie będę kłamał, że z czymkolwiek wygrałem. Wciąż mam chwile, kiedy trzy dni mam wyłączony telefon i płynę. Nie udaję kogoś kim nie jestem. Moja żona często się o to wkurwia, ale to jest część mnie! Wiele razy próbowałem odwyku. Jednak wiem jedno – żadne mądre rady, nic Ci nie dadzą, jeżeli sam nie chcesz z tym skończyć!
Solo czy grupa?
- Nic mi nie daje takiej frajdy, jak nagrywanie w grupie. Ogólnie życie w ekipie jest o wiele lepsze! Uwielbiam bawić się w grupie, wydawać muzykę w grupie, wydawać pieniadze w grupie. Nasz wspólny sukces daje mi największą frajdę! Ja jestem zwierzęciem stadnym. Uwielbiam otaczać się ludzmi. To powoduje, że się uśmiecham.
Album Freitag der 13 (Piątek 13)
- 13 w piątek wyszedłem z więzienia. 13 była ulubioną liczbą mojej matki. Może to być również oczywiście pechowa data. Ale to już od Ciebie zależy jak sobie to w głowie ułożysz. Czytałem i słyszałem wiele negatywnych komentarzy o tym tytule. Nawet zaproponowałem, że chętnie posłucham propozycji fanów na inną nazwę! Ale żadna do mnie nie trafiła. Ten album jest jak ten tytuł – słodko-gorzki. Ale dałem jak zawsze 100% siebie w każdym utworze.
Ogromnie Wam dziękuje za wszelkie uwagi. Jest to pierwszy taki artykuł w moim życiu i chętnie się dowiem, jak się to czytało. Dajcie też znać, czy chcecie więcej podobnych materiałów na stronie!
LINK DO CAŁEGO WYWIADU Z GZUZ
Pojawiła się również wersja z tłumaczeniem Bolka, który nagrał swoje tłumaczenie tego wywiadu. Podrzucam link, może ktoś woli posłuchać:
Płyniesz całkiem dobrze. Dobrze się czyta twój tekst, płynnie, nie ma pięknieć, niedomówień. Dobry styl. Co do treści to nie czytałem ani nie słuchałem oryginalnego wywiadu także mogę jedynie powiedzieć że nie miałem wrażenia że coś jest naciągnięte lub przerysowane. Tłumaczyłes to ze słuchu czy z transkrypcji? Jak coś to ja chętnie ci doradze jak tłumaczyć tego typu publikacje bo zajmuje się tym na co dzień.
Dobra robota, leć dalej i rozwijaj talent. Raperzy rymują ty lecisz prozą jak trzeba. Pozdro