20 lat temu pewien geniusz z Chicago wyłamał drzwi i pokazał światu College Dropout…
College Dropout kilka ciekawostek
Postać misia w którą ubrany jest autor na zdjęciu zdobiącym front debiutu to przypadek. Kanye nie chciał pokazywać swojej twarzy na okładce, a tak się składało, że stroj misia znajdował się w szkolnym magazynku, gdzie była robiona sesja zdjęciowa albumu.
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
23 października West wracając ze studia nagraniowego późną nocą, zasnął za kierownicą i uległ poważnemu wypadkowi, który wyłącznie cudem nie pozbawił go życia. Skończyło się „zaledwie” na złamaniu szczęki w trzech miejscach. Dla wokalistów to jest jak wyrok. Lekarze zamontowali mu w szczęce metalowe druty, przez które ledwie potrafił wydobyć z siebie pojedyncze wyrazy. Ale Kanye znowu dał pokaz swojej nieziemskiej determinacji. W łóżku szpitalnym tworzył bity na samplerze, a po wyjściu z kliniki nagrał swój pierwszy singiel, legendarne już „Through the Wire”.
Skąd taki kult College Dropout?
Ta płyta nie jest wbrew pozorom zbiorem losowych hitów. Kanye wykorzystał swój niecodzienny dla tej kultury wizerunek, obracając swoją rzekomą wadę w fabularny koncept oparty na jego własnych przeżyciach. West na każdym kroku podkreśla wyższość pasji i ciężkiej pracy nad działaniem wbrew sobie i zrobionym na siłę wykształceniem wyższym. Pierwsze trzy utwory przedstawiają symboliczne, fikcyjne wyrzucenie Kanyego z college’u za zgranie kawałka o mieszkańcach biedniejszej części Chicago, zmuszonych do handlowania narkotykami i oszukiwania fiskusa, by godnie żyć. W „School Spirit” opisuje najlepszego studenta z uczelni Westa, który został kelnerem. W „All Falls Down” – zagubioną studentkę, która wątpi w słuszność wyboru kierunku studiów, ale brnie dalej, bo rodzice płaca czesne. O słynnym wypadku rapuje w „Never Let Me Down” i „Through the Wire”, natomiast w „Spaceship” wspomina swoją znienawidzoną pracę na nocnej zmianie jako sprzedawca w Gapie.Najważniejszą i najbardziej przełomową częścią tego arcydzieła stanowi warstwa muzyczna.
Debiut Kanye Westa to biblia dla producentów
Chicagowski humanista opanował do perfekcji producenckie rzemiosło, którego nauczył się od No I.D. i wniósł je na niespotykany dotąd poziom. Wykorzystuje technikę przyspieszonych, pociętych z zegarmistrzowską precyzją sampli wokalnych, która nadaje ciepłe brzmienie jego skomplikowanym, barokowym kompozycjom. Innymi słowy, głos wokalistów jest traktowany przez niego jako dodatkowy instrument.Do tego oldschoolowego samplingu dodaje szczyptę żywych instrumentów. Zwłaszcza upodobał sobie smyczki i gitary akustyczne. A na koniec wsypuje garść elektroniki w postaci przełomowego dla całej branży muzycznej autotune’a. Próbkę możliwości tego rodzącego się powoli newschoolu można usłyszeć w „Jesus Walks”, gdzie głos Johna Legenda poddany pod ten efekt wokalny brzmi jak dobrej jakości analogowy syntezator.
„The College Dropout” jest jak danie kuchni azjatyckiej, które łączy w sobie wiele smaków, pozornie niepasujących do siebie. Można tam znaleźć: poprockowe „All Falls Down”, patetyczny gospel w „Jesus Walks” i „Two Worlds” z chórem kościelnym w refrenie, rozgrzewające, działające jak afrodyzjak r’n’b w „Slow Jamz”, skrzypce i g-funkowy talkbox w jednym utworze („The New Workout Plan”), obfity w dźwięki klasycznego pianina blues („School Spirit”, „Family Buisness”), nieopisane, futurystyczne „Get Em High”, a przez większość czasu rozbrzmiewa słodki, ale nie przesłodzony soul, znany z poprzednich produkcji Westa.
Ale największą zaletą produkcji muzycznej tego albumu jest zbudowanie pomostu między klasycznym samplingiem rodem z lat 90. z mainstreamowymi przejściami i profesjonalnie zaśpiewanymi refrenami.
Debiut Kanye Westa, to dzieło wybitne oraz burzące kilka schematów. Płyta trafiała zarówno do ortodoksyjnych fanów gatunku, jak i do niedzielnych słuchaczy radio-friendly popu. W tamtym okresie w rapie królował gangsterski przekaz oraz hustlerski image. Pan West był odrzucony przez wiele wytwórni, właśnie z powodu niepasowania do ustalonego kanonu. College Dropout przełamał wszystkie te schematy i rozpoczął jednak z najbardziej nieoczywistych karier w historii muzyki.
Dodaj komentarz