Dzisiejszy wywiad będzie istotny z wielu powodów. Zaczynając od tych mniej ważnych – jest to nasz największy wywiad tekstowy. To nic dziwnego, gdy zamiast jednego rapera jak to bywało wcześniej, mamy tutaj odpowiedzi 6 osób. Drugim dużo istotniejszym powodem jest to, że właśnie dzisiaj na naszych oczach tworzy się historia. Tak oto w ten sposób w sieci ląduje pierwszy wywiad z ekipą indahouse. Nawet rozbijając to na pojedyncze osoby – nigdzie w sieci nie ma możliwości znalezienia wywiadu z Szymi Szymsem, OsaKą, Dziunym, Adrianem Forestem, a.Lee’m czy Kacprem Barteckim.
W dzisiejszym wywiadzie skupiliśmy się stricte na działalności tej koszalińskiej ekipy, więc pytania są nakierowane wyłącznie na zespołowe działania. Same odpowiedzi ujawniają dużo pod względem działalności chłopaków od samego zaplecza, więc myślę, że tym bardziej według mnie warto się z tym zapoznać:
a.Lee: Myślę, że właściwie samo brzmienie mixtape’u może zaskoczyć. Każdy znajdzie coś dla siebie. Są numery typowo “bangerowe” oraz numery całkowicie od serca. Myślę, że mieszanka nas wszystkich wypaliła po raz pierwszy. Tak całkowicie. Każdy dołożył cegiełkę do tego albumu.
Adrian Forest: Na pewno nie wszyscy będą zadowoleni, bo raczej nie to było celem tej płyty. To po prostu my, więc na pewno znajdą się ludzie, którym nie siądzie ten czy tamten numer. Aczkolwiek uważam, że projekt jest dość charakterystyczny i zróżnicowany. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie lub z czymś się utożsamiać.
OsaKa: Stali słuchacze będą zadowoleni, że w końcu stworzyliśmy cos wspólnie. Udało się nam zrobić cos razem. Dla nowych odbiorców zaskoczeniem może być wiele klimatów na jednej płycie, które i tak tworzą spójna całość.
Kacper Bartecki: Słuchacze po nadchodzącym mikstejpie przede wszystkim mogą się spodziewać różnorodności. Album składa się z trzynastu numerów, gdzie każdy z nich nieco się od siebie różni a mimo wszystko jest to spójny projekt. Od mocnych bangerów takich jak „jurij”, „prysło” czy „rx” po wartościowe, klimatyczne numery takie jak „dla takich chwil” czy „na prostą”. Wydaje mi się że każdy znajdzie coś dla siebie.
Adrian Forest: Chyba nikt nie siedzi i nie czeka, aż zejdzie kolejna sztuka, ale to cieszy. W końcu ktoś lubi Twoją muzykę na tyle, żeby za nią zapłacić. Doceniam.
Szymi Szyms: Przy pierwszym dropie siadła nam strona. Nie przygotowaliśmy się na tak spore zainteresowanie. Według statystyk w momencie startu preorderu w jednej minucie weszło około 350-400 osób. Liczba, która robi na nas wrażenie. Tak jak powiedział Adi, raczej nie skupiamy się aż tak na tym, jak szybko schodzi fizyczne wydanie. Zrobiliśmy zajebiste wydanie, które wiemy że prędzej czy później wyprzeda się, a Ci którzy zamówili nasz mixtape postawią na półkę jedno z lepszych fizycznych wydań w ostatnim czasie. Dla nas to zajawa, że możemy urzeczywistnić nasze pomysły, w dodatku robimy to sami, w swoim gronie, bez ingerencji doświadczonych menadżerów.
Kacper Bartecki: Na starcie: tak jesteśmy zadowoleni ze sprzedaży. Jest to pierwszy projekt przy którym tak bardzo skupiliśmy się na szczegółach i całej oprawie wizualnej. Od początku chcieliśmy sobie podwyższyć poprzeczkę po wcześniejszych projektach i mam nadzieję ze sprostamy oczekiwaniom. Na kilkanaście dni przed premierą sprzedało się ¾ założonego nakładu, więc tym bardziej się cieszę ze tak wiele osób kupiło naszą płytę.
Szymi Szyms: Raczej zależy nam na tym, żeby za pośrednictwem stay.sklepu sprzedawać nasze płyty, odzież i gadżety kojarzące się z naszą muzyką. Aczkolwiek kto nas bacznie śledzi, ten wie że mamy kilku przyjaciół na rodzimej scenie i nie widzę przeszkód, żeby w przyszłości znalazły się tam również ich płyty CD.
Kacper Bartecki: Temat grupowego mikstejpu przewijał się już kilka lat. Mniej więcej co roku wracaliśmy do tego tematu i w końcu się udało. Wstępne plany pojawiły się już w czerwcu. Przede wszystkim chcieliśmy, żeby te numery wychodziły naturalnie – tak jak wcześniejsze indahouse’owe cyphery. Chłopaki co jakiś czas spotykali się przy piwku i blancie w studio, tak powstawały numery. Zwieńczeniem całego projektu był wyjazd do Lipnicy gdzie udało się to wszystko sfinalizować. Pojechaliśmy się tam dobrze bawić, odpocząć od codzienności i przy okazji robić muzykę.
a.Lee: Poprzez ten album można zobaczyć jak to wygląda. Raz jednemu nie siądzie bit, drugiemu zatrzyma się wena, trzeciemu nie będzie podobał się temat i tak to wychodzi. Ogólnie staramy się być jednak zgodni. Kwestie refrenów dla przykładu są robione razem, zazwyczaj po nagraniu wszystkich zwrotek. Czasami jednak wszyscy słuchamy kogoś kto ma na to patent i szalejemy wszyscy krzycząc “woooow, to jest dobre, robimy to”. Muzykę zawsze robimy tylko gdy wszyscy mamy na to ochotę, po prostu. Dobrze się czujemy w swoim towarzystwie i dlatego to jest tak bardzo ważne i fajne. Wszyscy mamy jeden cel do którego dążymy razem.
Adrian Forest: Nikt nie ma żadnej roli (chyba, że od strony managementu). Jeśli chodzi o zwrotki, myślę, że poziom zaangażowania jest mocno indywidualny. Ktoś podejdzie bardziej na luzie, a ktoś trochę pokombinuje. Na każdym numerze może wyglądać to inaczej. Po prostu narzucamy względny temat i działamy.
Szymi Szyms: My przede wszystkim jesteśmy grupą kumpli, przyjaciół. Muza to wypadkowa naszych spotkań. Podczas wyjazdu do Lipnicy każdy miał wolną rękę, pojawiał się na tych numerach, na których faktycznie chciał się znaleźć. Aczkolwiek utarły się już pewne role, np. „naczelnym” gościem, który ugaduje mix naszych wspólnych numerów jest głównie OsaKa, ale Adi Forest też kuma zagadnienia. Ja umiem trochę inne rzeczy, bardziej organizacyjne i zazwyczaj tym też się zajmuję. Ale faktycznie, chemia jest odczuwalna podczas tworzenia numerów. Po prostu się dobrze kumamy.
OsaKa: Poznając mainstreamowe schematy przekonałem się, że o wiele lepiej współpracuje mi się z chłopakami z naszej ekipy. Mainstream to duże możliwości ale praca z ziomkiem to pełen luz. Jak robię klip z B.I.G. Kacperkiem czy mixuje numery z Seekem to mogę do nich powiedzieć np. „Stary.. co ty odjebałeś? Weź to wyjeb i wstaw to” – do kogoś z zewnątrz tak nie powiem. W tworzeniu muzyki bardzo szanuje swobodę. Po drugie chłopaki mnie dobrze znają i zawsze wiedza co lubię. Zajawka/ swoboda przy tworzeniu>mainstreamowa jakość.
Adrian Forest: Szczerze mówiąc to nie skupiam się na tym. Cieszę się, że chłopaki idą do góry i rzeczywiście – mam wrażenie, że nasze spojrzenie na niektóre rzeczy jest bardziej „profesjonalne”, ale głównie pod kątem muzyki. Zależy mi na tym, żebym miał wenę do robienia nowych numerów, bo bez tego cała reszta jest mało istotna. Trochę też wychodzę z założenia, że naprawdę dobra muzyka sama się obroni, chociaż dziś bywa już różnie.
Szymi Szyms: Na pewno to wszystko jest pomocne i czerpiemy z tego sporo nauki. Dużo też pomagają kontakty, nowe znajomości.
Kacper Bartecki: Scharakteryzowałbym to tak: grupa ziomków, którzy bawią się muzyką.
a.Lee: Moim skromnym zdaniem to jest różnorodność i zgranie. Każdy z nas jest tak naprawdę z innej “sekcji rapowej” i wszyscy się dogadujemy co do wspólnej muzyki. Wszyscy traktujemy się jak rodzinę. Robimy razem muzykę, pijemy alkohole, spędzamy czas. Wychodzi naturalna chemia.
Adrian Forest: Przede wszystkim indahouse to nie label, tylko ekipa. To nie wytwórnia. Możemy robić muzykę, ale też napić się wódki i pogadać o życiu. Nie odnoszę wrażenia, że gdyby nie muzyka, to nie mielibyśmy o czym gadać. Myślę, że to dość zachęcające, bo na pewno przekłada się to na wartość numerów. Wiele rzeczy można zweryfikować zwyczajnie śledząc nasze działania.
Adrian Forest: Zaczynając od plusów – raczej trwałość. Ekipy się tworzą, zaraz rozpadają i słuch ginie. Podobnie jest z pojedynczymi „raperami” – szybko odpuszczają. Myślę, że w naszym mieście przeżyliśmy już dużo takich rotacji. Jeśli chodzi o nasze minusy – według mnie są to częste bloki, ze względu na to, że chcemy tworzyć jak najlepiej. Nie zliczę numerów w koszu, które miały potencjał, ale wyleciały. Choć jestem przedstawicielem tego typu działania, to nie mówię tutaj tylko o sobie. Widzę, że nasza produktywność często stoi pod znakiem zapytania, natomiast po części uznaję to za plus. Dobrze, że się staramy, ale z ogólnego punktu widzenia – na pewno fajnie byłoby połączyć jakość z częstotliwością nowych rzeczy. Ciężko to zrobić, więc w rezultacie stawiamy na jakość, dlatego nowe rzeczy nie pojawiają się co chwilę.
Szymi Szyms: Naszym największym plusem jest miłość do tego co robimy. I myślę że w naszych numerach to słychać. W aktualnych czasach pojawia się w tej branży sporo ludzi, którzy liczą raczej na sianko. My z chęcią zagramy darmowy koncert, byleby poczuć się spełnionym. Jeśli chodzi o minusy… ciężko mi je wskazać. Według mnie nie mamy żadnych, skupmy się na pozytywach. 😀
Kacper Bartecki: Na te chwilę myślimy o obecnym mikstejpie i to na nim chcemy się skupić. Jak to mówi jedno przysłowie „co za dużo, to niezdrowo”. Myślę, że wspólne numery w przyszłości dalej będą się pojawiać, a jak będzie ochota zrobić drugą płytę, to ją zrobimy. Na ten rok jest sporo planów i na pewno wyjdzie sporo muzyki od chłopaków. Stopniowo będziemy odkrywać następne karty!
a.Lee: Myślę, że po “indamixtape” każdy skupi się na sobie. Nie można przedobrzyć. Każdy z nas ma praktycznie w planach zrobić coś “grubego” w tym roku. Także spodziewajcie się dużo utworów od nas!
Adrian Forest: Nie było na razie mowy o kolejnym ekipowym projekcie, chociaż chętnie bym powtórzył wyjazd, na którym powstała znaczna część indamixtape’u. Co do solowych rzeczy – nie śpię, kombinuję.
Szymi Szyms: Wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że to na pewno nie jest ostatni wspólny projekt. Kwestia tego kiedy przyjdzie na to zajawka. W 2020 roku zrobiliśmy bardzo dużo wspólnych numerów, bo przecież „HOTEL INDAHOUSE”, który był dodatkiem do „TOKIO HOTEL”, był również zrobiony we współpracy z chłopakami. Aktualnie każdy z nas naładowany i zmotywowany po pracy nad mixtapem, zabiera się do pracy nad solowymi rzeczami. Zresztą kto wie, czy jeśli nie przyjdzie kolejny lockdown, nie wybierzemy się znów gdzieś na Kaszuby porobić muzę i spędzić razem czas. Puentując: my non stop robimy wspólne numery w przeróżnych konfiguracjach.
Adrian Forest: Z reguły wygląda to tak:
-Ten zajebisty.
-Piszemy?
-Jaki temat?
Natomiast na indamixtape’ie było troszkę inaczej, bo dużo numerów zrobiliśmy na wyjeździe. Tam nawijaliśmy pod to, co na bieżąco składał producent. Chyba, że nie mogliśmy się odnaleźć na jakimś bicie – wtedy robił kolejny.
a.Lee: Musimy się tym po prostu “podjarać”. Musimy się wspólnie zgodzić i poczuć vibe tego bitu.
Nie ma zależności czy bit jest bardzo rozbudowany czy bardzo prosty. Ma to chwycić każdego z nas.
Adrian Forest: Na pewno nie chodzi o to, żeby bit był skomplikowany. Mnie na przykład muszą porywać dźwięki, a perka ma bujać głową. Co za tym idzie – bit musi wywoływać emocje, bo inaczej numer wyjdzie bezpłciowy.
Szymi Szyms: Zazwyczaj wertujemy jakąś paczkę od naszych chłopaków i ten, który nam rozjebie głowę, pod który zaczniemy fristajlować i skakać, jest tym na którym piszemy i nagrywamy. Nie ma przepisu na dobry bit.
Kacper Bartecki: Mieliśmy sporo planów co do indafestivalu, ale to zostawimy na przyszłe edycje. Planowo premiera mikstejpu miała się pokrywać z naszą urodzinową imprezą – taki funfact. Na tę chwilę ciężko cokolwiek zaplanować przez panującą sytuacje w świecie. Bardzo chcemy żeby w tym roku odbył się indafestival, dla mnie jest to najlepszy event w roku.
Adrian Forest: Nie wiem jak ma się sprawa z indafestivalem, ale sam czekam na dobre wieści. To piękna sprawa.
Szymi Szyms: W 2019 roku zrobiliśmy go w Comics Clubie i klimat był kozacki. W tym roku, z wiadomych względów, nie udało się nam go zorganizować, a plany były naprawdę fajne. Jak tylko sytuacja się unormuje, na pewno podejmiemy temat. Liczę, że Comics, czy klub pokroju Jazzburgera, okaże się zdecydowanie za mały na organizację naszej urodzinowej imprezy.
Kacper Bartecki: Na pewno wraz z coraz większą rozpoznawalnością Szymona i Oskara pozycjonowanie indahouse idzie w górę. Myślę, że to miało duży wpływ na sprzedaż indamixtape’u.
Adrian Forest: Dotychczas wszystko szło w górę, zmian nie wróży nikt. Wręcz przeciwnie.
Szymi Szyms: Od dłuższego czasu towarzyszy nam tendencja wzrostowa. Nigdy więcej bessy. 🙂
Kacper Bartecki: Ciężko jest mi na to pytanie odpowiedzieć, ze względu na to, że dajemy chłopakom „wolną rękę”. To do nich należy decyzja czy będą wydawać muzykę w indahouse czy gdziekolwiek indziej. Dążymy do tego, żeby w indahouse mieli wszystko czego sobie zapragną i nie musieli sięgać po pomoc innych wytwórni.
Adrian Forest: Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli siedzieć na swoim i nie będzie trzeba szukać alternatyw. Wiadomo, że większą satysfakcję daje budowanie czegoś od podstaw, niż wejście na gotowe. Czas pokaże.
Szymi Szyms: Od początku naszym założeniem była wzajemna pomoc i nieistotne jest kto gdzie wydaje. Ja wydaję aktualnie w QueQuality, OsaKa niedługo odsłoni też karty. Aczkolwiek skłamałbym, gdybym powiedział że nie liczę na to, że w przyszłości uda nam się usamodzielnić na tyle, że żadnemu z nas nie będzie potrzebna duża wytwórnia, bo my będziemy mieli identyczne (lub większe, hehe) możliwości.
Kacper Bartecki: Niczego się nie spodziewaliśmy – po prostu robiliśmy swoje.
Adrian Forest : Dołączyłem do chłopaków na samym początku 2018 roku, więc beef ze Sticky Bandą mnie ominął. Nie uważam, żebym coś stracił. A jeśli chodzi o chwile zwątpienia – dopóki indahouse nie „wystrzeliło” raczej nie było w co wątpić. Po prostu robiliśmy muzę, a to co powstało to bardzo miły skutek uboczny.
Dziuny: Do dziś niejednokrotnie pojawiają się pewne zwątpienia, ale nie są one wywołane działaniem osób trzecich, a raczej jakimiś wewnętrznymi rozterkami (np. uczucie wypisania i brak weny). Zdarzały się również niezbyt miłe sytuacje (często lokalnie) związane z tym co robimy, ale zawsze zaciskaliśmy zęby i w dalszym ciągu tworzyliśmy to co kochamy – muzykę. Czas wszystko weryfikuje, nie chcemy rozglądać się za tym co było i staramy się patrzeć szerzej i powoli udaję nam się wyjść poza lokalną scenę.
Szymi Szyms: Wiele osób nam źle życzyło i starało się rzucić kłody pod nogi. My jednak jesteśmy zawziętymi skurwielami i nie dajemy sobie wejść na łeb. Zawsze wychodziliśmy z założenia, że jeśli wszystkie furtki w tym mieście są dla nas pozamykane, to musimy je sobie otworzyć sami. Z tym wyszydzaniem to moim zdaniem trochę przesada. Był moment, gdzie nie cieszyliśmy się dobrą opinią na mieście, chyba kilka miechów po beefie z bandą. Ale szybko pokazaliśmy kto tu potrafi robić muzę. A sam beef wspominam dobrze, najadłem się i jak widać chłopakom znudziła się muzyczka. Jeśli chodzi o chwile zwątpienia, to mam je do teraz. Ale zarówno chłopaki, jak i moja rodzina szybko wybijają mi je z głowy.
Dziuny: Na pewno od wielu lat muzyka jest nieodłącznym elementem mojego życia, spędzam z nią ogrom czasu, ale nie zrzucałbym w tym przypadku na nią winy. Spokojnie mogłem pogodzić szkołę i pasję, ale moje lenistwo wygrało. Troszkę ‘olałem sprawę’, przez co musiałem powtórzyć rok w maturalnej klasie, ale koniec końców wszystko wyszło po mojej myśli – zdałem maturę i rozwijam się w muzyce.
Kacper Bartecki: Wyjazd w wspólną trasę jest naszym małym marzeniem. Chcielibyśmy zagrać wszędzie, kwestia tego czy będzie popyt.
a.Lee: Były już takie plany, po najbliższych “większych” miasteczkach. Jednak coś nie wypaliło. Graliśmy indafestival w Człuchowie (w 2019 oraz 2020 objęliśmy to wydarzenie naszym patronatem, link do relacji [tutaj] – przyp. red.). To było mega doświadczenie, oraz szczególne uczucia. Bardzo lubimy tamtejszą publikę, więc myślę, że pojawimy się tam jeszcze nie jeden raz. Wspólna trasa byłaby czymś genialnym, wszyscy kochamy muzykę, a w szczególności koncertować. Dodaje to tyle energii, że po powrocie każdy już ma coś nagrane/napisane. Ciekowostką oraz przykładem może być “Tokio Drift” Szymona, który napisał podczas powrotu z jednego z festiwali Fresh’n’Dope.
Adrian Forest: Każdy jest nakręcony żeby trochę pograć, więc na pewno będą koncerty. Wystarczy, że gra ktoś od nas, wtedy najczęściej i tak lecimy całą ekipą.
Szymi Szyms: Bez kitu, jest tak jak odpowiedział Adrian. Ktokolwiek od nas gra, my praktycznie wjeżdżamy całym składem na scenę. Wiadomo, że wspólna trasa to coś o czym marzymy wszyscy i jestem pewien, że w końcu uda nam się coś takiego zorganizować.
Kacper Bartecki: Do tematu gościnek na pewno wrócimy. Na tę chwilę mamy mnóstwo swojej muzyki przez co nie mamy kiedy wrzucać gościnnych numerów. Jak pojawi się luźniejszy okres to ponownie ogłosimy możliwość wysyłania numerów do nas na skrzynkę.
Adrian Forest: Z mojego punktu widzenia to tylko forma urozmaicenia. Każdy członek ekipy znalazł się w niej drogą naturalną, najczęściej przez znajomych i wspólną zajawkę. W moim przypadku Kacper zaproponował mi zasilenie szeregów indahouse, wiedząc o tym, że działam sam. Przed tym wrzuciłem jakieś gościnki na kanał (o patrz…). Mieliśmy wspólnych znajomych. Wątpię, żeby chłopaki pozyskiwali nowe twarze w ten sposób. Natomiast może będziemy mieli okazję poznać kogoś, kto wrzuca/wrzucał do nas gościnki (tak jak było w moim przypadku) i wtedy raczej nic nie stoi na przeszkodzie. Skoro to ekipa, to ludzie nie mogą być sobie obcy. To musi wyjść samo z siebie, musimy się kumać.
Szymi Szyms: Naturalna kolej rzeczy, żaden nabór. Gościnki to raczej jakaś forma pomocy dla raperów, których muza nam się spodobała. Zawsze pomożemy w postaci grafiki, video, jakiejś promocji. Oczywiście – na miarę naszych możliwości.
OsaKa: Aktualnie oglądam mało anime, zerkam tylko czasami na nowe odcinki Boruto. Kiedyś miałem na to większą zajawkę, ale freakiem bym się nie nazwał. Znajdowałem w anime sporo odnośników do mojego życia i wykorzystywałem je w tekstach. Jeśli chodzi o inne hobby, które nas łączy, to na pewno są to podróże. Wybraliśmy się z Szymsiorem na autostopowy trip po części Bałkan. Mega zajawa, dziś możliwość podróżowania jest mocno ograniczona, ale kiedy tylko sytuacja się unormuje od razu pakuję plecak i tyle mnie widzieli.
Adrian Forest: Dzień dobry, Adrian Forest. Mój ziomal ma dziarkę Sasuke. Fajna, ale kompletnie nie wiem o co chodzi. Kiedyś Oskar wytłumaczył mi, czym jest sharingan i na potrzeby zwrotki użyłem tego w wersach. To wszystko co łączy mnie z anime. A jeśli chodzi o hobby – pomijając oczywiście indywidualne zajawki, typu wóda i siłownia (chyba możemy to podłączyć pod sport :D) – zdecydowanie ekipowe wypady. Mówię w imieniu wszystkich, bo jestem przekonany, że nikt nie zaprzeczy.
Adrian Forest: Na emocje. Poczekaj, jeszcze Cię zaskoczymy. Jeśli miałbym postawić na jakąś konkretną konwencję, to postawiłbym na prawdziwą. Wtedy nie ma schematów, a dany nurt tworzy się sam, w zależności od emocji. Założenia są niepotrzebne.
Szymi Szyms: To są dwa zupełnie inne sposoby pracy. Emocjonalne numery, to numery gdzie wyrzucę z siebie wszystko co leży mi na serduchu. Zaś numery o tripach i luźnym życiu to pozytywne wspomnienia. Osobiście, jakbym miał wybrać, chciałbym robić emocjonalne numery. Ciarki, które czasami towarzyszą przy pisaniu takiego numeru, to coś niesamowitego. Ale to wiążę się z bólem i cierpieniem, więc z drugiej strony może wolałbym robić te luzaczki?
Dziuny: Milan od jakiegoś czasu gra bardzo fajną piłkę. Jest to zespół, któremu kibicuje od pierwszego zderzenia z futbolem, więc wyjątkowo dobrze mi się na to patrzy. Szczególnie po ostatnich kryzysowych latach. Myślę, że jak najbardziej jest taka szansa i wierzę w to całym sercem. Jakbym miał wybrać mój ulubiony Milan to na pewno wybrałbym rok 2007, ekipa Ancelottiego z niesamowitym Kaką oraz obecny Milan Pioliego, bo czekałem na taką forme grube lata.
a.Lee : Ja z Dziunym jesteśmy za Milanem, zarażamy tym wszystkich, przez co trochę chłopaki robią “śmieszki” po każdej z przegranej. Szymon to głównie kibic BvB, ale tam lubi inne kluby, ze względu na polskich piłkarzy na przykład Napoli. Rakos nie mówił mi jakiej drużynie kibicuje i czy kibicuje ogólnie, lecz podczas robienia muzyki w Lipnicy pokazał, że potrafi grać i coś tam kopał w przeszłości. Forest głównie “traci” czas na siłowni, to jego konik (co widać zresztą).
Adrian Forest : Grałem w piłkę jak byłem młodszy, a na dzień dzisiejszy macham hantlami. Chyba bardziej pasują do mnie sporty indywidualne, chociaż zdarzało się, że pograliśmy sobie rekreacyjnie. Nie jestem na czasie w temacie piłki nożnej.
Szymi Szyms: Piła to moje drugie życiowe hobby. Nasza ekipa w ogóle jest mocno piłkarska, kiedyś po koncertach rano graliśmy z ludźmi w piłkę. Na co dzień też potrafimy się zebrać i pograć coś na orliku. Czasami zbieramy się też, w domu u kogoś lub w jakimś pubie, pooglądać razem Ligę Mistrzów, spotkania reprezentacyjne czy ligowe.
OsaKa: Jedyny horrorcore w moim życiu to Słoń za czasów Demonologii. Tak to nie słucham i to nie moja bajka. Pierwszy rap którym się zajarałem to zwrotki Magika w Paktofonice i Kalibrze 44. To na pewno miało wypływ na to jak nawijam dzisiaj. Magik to mój pierwszy i największy idol. Do dziś go słucham i znam każda zwrotkę na pamięć. Poza tym oglądam trochę filmów, seriali o zaburzeniach psychicznych – chciałbym wejść do mózgu seryjnego mordercy i wiedzieć jak i o czym myśli.
Adrian Forest: Nie wiem czego się spodziewać, natomiast mam duże nadzieje. Życzę Wszystkim wytrwałości i realizacji swoich marzeń, ale nie po trupach. Stworzymy coś wielkiego. Pozdro!
Szymi Szyms: Po takim roku, który był raczej przytłaczający, nie liczę na nic innego. To będzie przełomowy rok dla nas, żałuję że pewnymi rzeczami nie mogę podzielić się z Wami już teraz. Mam nadzieję że my wszyscy będziemy zdrowi, nie stracimy zajawy i okoliczności pozwolą nam się realizować. Jeśli tak będzie, to nic nie może pójść źle. Wszystkiego dobrego w nowym roku dla Was wszystkich, życzę Wam dużo zdrowia i masy radości!
Odsłuch indamixtape’u:
Zobacz również:
⚠️ Nasz Fanpage na Facebooku
💿 Nasze redakcyjne patronaty Albumów
🎥 Nasz kanał na YouTube
📕 Posty z cyklu #KalendariumPolskiegoRapu
📷 Instagram FollowRap
Dodaj komentarz