Podjęcie próby napisania “obiektywnej recenzji” czegokolwiek co jest sygnowane ksywą Włodiego, to nie lada wyzwanie. Bo jak napisać coś krytycznego o kimś, kto jest żywym pomnikiem dla tej sceny? Jestem przekonany, że podczas spaceru w bluzie z sitodrukiem OSAD po poznańskich Jeżycach , czyli alma mater Peji, jednego z niewielu publicznie skonfliktowanych z wyżej wymienionym, prędzej niż ze zbitą mordą, wrócisz ze zbitą, ale piątką.
Sprawdzona marka
Na szczęście, po raz kolejny krytycznie podchodzić do Włodiego po prostu nie trzeba. HHULTRAS, czyli najnowsze dzieło służewieckiego mc, nie jest wielką rewolucją wobec wcześniejszych produkcji sygnowanych jego ksywą. Sęk w tym, że nikt takiej rewolucji nie oczekiwał.
Włodi skrupulatnie trzyma się wypracowanej przed kilkoma solowymi projektami brudnej, minimalistycznej, charakterystycznej już dla niego stylistyki. Sam raper podkreślał w niejednym wywiadzie, że minimalizm w kwestii poruszania się po bicie jest jego świadomym wyborem i wynika z mierzenia sił na zamiary. Artysta nie widzi siebie w roli wokalisty amatora ani gladiatora flow, który zamiast skupić się na tym co ma powiedzieć, całą uwagę poświęci temu w jaki sposób to zrobić. W związku z tym, nie uświadczymy tu zaskakujących aranżacją podkładów. Produkcja, choć na wybitnie dobrym poziomie, nie gra tu pierwszych skrzypiec. Jest dokładnie tym czym ma być, czyli tłem dla celnych, obrazotwórczych wersów gospodarza.
HULTRAS, czyli owoc konsekwencji
Mimo że na liście producentów brak 1988, HHULTRAS najbliżej jest do W/88, wydanej z wcześniej wymienionym producentem, znanym chociażby z duetu SYNY. Za większość produkcji na albumie odpowiada Ńemy, który, jak sugeruje ksywka, rozumie się z Włodim bez słów. Miejmy nadzieję, że efektem tak owocnej współpracy przy tym wydawnictwie, będzie wspólny album obu Panów.
Trudno o to, aby z tak dużym doświadczeniem na scenie nie wypracować własnego stylu. Włodi stworzył w okół swojej twórczości strefę komfortu, w której mimo wszystko się nie zamyka. Jest wręcz przeciwnie: drzwi do niej są szeroko otwarte, a Włodi świetnie spełnia się w roli gospodarza, oferując każdemu z gości ciepło i bezpieczeństwo.
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
Za krótko i za długo
Najwieksza wadą albumu (świat byłby piękniejszy, gdyby wszystkie wydawnictwa można było krytykować wyłącznie na takim polu), jest jego długość (a raczej krótkość). Po raz kolejny odwołując się do wywiadów z Włodim, nietrudno przyznać mu racji, że wydawnictwa oscylujące na od 10 do 12 numerów, są tymi idealnie wyważonymi. Problem w tym, że na 12 kawałków z HHULTRAS, niemal połowa to single. Dodając do tego fakt, że pierwszy z nich, czyli “Zgodnie z Planem”, premierę miał ponad 10 miesięcy temu, de facto dostajemy EP, z gratisowymi produkcjami, z którymi mieliśmy okazję osłuchać się na dobre długo przed premierą. Na dokładkę warto zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie single poza “Legit Check” z Borixonem i Kalim, ułożone są na playliście jeden po drugim, do tego tuż po 17 sekundowym “Intro”.
Kilka słów o gościach
Jeśli chodzi o gości, którzy wspomogli Włodiego na HHULTRAS, również nie ma wielkich zaskoczeń. Choć pojawiły się postaci, z którymi członek Molesty nie miał okazji do tej pory współpracować, to są to wciąż osoby, które bez problemu jesteśmy w stanie z nim połączyć.
Największym zaskoczeniem zdaje się być Fisz, który w ostatnich latach dość skutecznie ucieka od jakichkolwiek skojarzeń z hip-hopem. Młody Waglewski wsparł Hip-hop Ultrasa refrenem w numerze, w którym usłyszeć możemy również Grubego Mielzkiego. Na dokładkę, za jego produkcję odpowiada The Retuners, co nie może zwiastować niczego innego, niż po prostu dobrego rapu.
Ku radości zwolenników starej szkoły, na HHULTRAS, we wspomnianym już “Należnym miejscu”, Włodi ponownie, po wieloletniej przerwie, łączy siły z Wilkiem WDZ. Naturalnie, numer wywołuje wspomnienia związane z pierwszymi wydawnictwami Molesty. Po zwrotce reprezentanta Hemp Gru, zaraz po tej, którą położył na producenckim projekcie 1988 pt. “Ruleta”, rośnie apetyt na nowe rzeczy – takiego Wilka chce się słuchać. Dodatkowo, dwóch weteranów wspiera kolejny gracz o nie mniejszym stażu, czyli Ero ze składu JWP.
Dowód na to, że podziemie ma się dobrze
Włodi udowodnił swoimi ruchami wydawniczymi, że dobrze wie co dzieje się w podziemiu. Na kanał rapera regularnie wlatują nowości od Pryksona Fiska (który dodatkowo został hypemanem Włodka) oraz kawałki składu Hedora, który Prykson tworzy wraz z Nèmym. Ich gościnnego udziału nie zabrakło również na HHULTRAS. Panowie pojawiają się w utworze “Kafkaesk” wraz z Pihem.
To nie koniec podziemnego akcentu na najnowszym wydawnictwie Włodka. W numerze pt. “Bez znieczulenia”, rapera wsparł Konrad Brzos oraz Bartek Koko. Ten drugi jest moim faworytem w kwestii gościnek. Niebywała charyzma, chropowaty głos i swojski klimat gwarantuje nam błyskawiczną wycieczkę z warszawskiego Dolnego Mokotowa wprost do Kasiny Małej, czyli rodzinnej miejscowości Bartka.
Jeśli chodzi o treść, Włodek odbija od swojego opum magnus, czyli tematów około marihuanowych. Choć zioło wciąż stanowi tło dla większości narracji, raper wciela się bardziej w rolę obserwatora rzeczywistości wokół, dzięki czemu rzuca celnymi linijkami na temat show biznesu, rapowej sceny, a nawet sytuacji politycznej.
W tym miejscu, w ramach podsumowania, mógłbym rozbić każdy z numerów na czynniki pierwsze. Problem w tym, ze nie ma to kompletnie sensu. Jeśli Wlodi przez tyle lat bycia na scenie nie przekonał Cię do swojej twórczości, na pewno nie zrobi tego również za pomocą HHULTRAS. Jeśli jest odwrotnie, premiera tejże płyty na pewno Cię nie ominie.
Dodaj komentarz