Dziś mija 5 lat od momentu, kiedy otrzymaliśmy oficjalny debiutancki album Otsochodzi – “Slam”.
Z pamiętnika młodego Jana
Janek, dzięki swojej EP “7”, rozbudził oczekiwania sluchaczy. Każdy liczył, że dołączy do grona Guziora, Kuby Knapa lub Kubana. Czyli młodych twarzy, które świetnie łączą staroszkolny sznyt z młodością. Slam był zapowiadany przez autora takimi słowami:
“Ten krążek to rok naszej pracy, dłubania w ścieżkach, doboru bitów i ogarniania wszystkiego od jak najlepszej strony. Po nagraniu tej płyty jestem tu, gdzie zawsze chciałem być. Moi ludzie mogą kupić płytę legalnie, z półki sklepu, moi ludzie mogą zobaczyć nas na dużych scenach w całej Polsce, moi ludzie byli główną inspiracją do powstania materiału. Nie da się opisać tego albumu w kilku zdaniach. Najwięcej wyciągniesz sam, kiedy po prostu posłuchasz”.
U Otso widać tą młodzieńczą zażyłość ze “swoimi ludźmi”. Każdy z nas zna ten okres w życiu, kiedy to przyjaciele stają się Twoją rodziną. Na “Slam” doskonale słychać, że mamy do czynienia właśnie z tym okresem u autora. Otrzymujemy wiele opowieści, opisujących codzienność ludzi z Tarchomina. Zaznaczę tylko, że jest to zwykła codzienność.
Otsochodzi na “Slamie”?
Nie spodziewajcie się liryki, która odmieni Wasze postrzeganie świata lub wywoła w Was godziny przemyśleń nad wartością i ciężarem wersów. Nasz MC snuje historie o swoim życiu. Tylko i aż. Mamy tu opowieści o tantiemach za podziemne koncerty, wyłapywanie mandatu od kanarów w miejskiej komunikacji lub znane, chyba każdemu, stawianie kuponów za pięć złotych w STS.
To, co jest głównym powodem, aby słuchać Janka bez odchodzenia od głośników, to jego flow. Otrzymujemy na “Slamie” szeroki wachlarz umiejętności rapowych. Od pierwszego utworu dociera do nas, że mamy przyjemność słuchać rapera, który jest świadom swoich umiejętności. Taki luz w nawijce to niecodzienność na naszej scenie. Tu nie potrzebujemy przyśpieszeń oraz rzucania stylami podczas zwrotki. Tu wszystko płynie naturalnie i nienachalnie, jak bałtyckie fale podczas zachodu słońca. Muzykalność Otsochodzi jest naturszczykowa. On to miał od zawsze i był tego świadom.
Koledzy z drużyny “Slamu”
Gościnne zwrotki są bardzo trafnie wpasowane w świat wykreowany przez gospodarza. Hades, swoim leniwym sposobem nawijania, mógłby spokojnie być współautorem całego albumu z Młodym Janem. Mada z Zetenwupe dał moją ulubioną gościnną zwrotkę. Ras wypada niczym profesor, od razu słychać różnicę wieku oraz podejścia do wagi słów.
Produkcje na omawianym albumie to absolutny top w temacie klasycznego brzmienia. Bity, które spokojnie mogłyby znaleźć się na albumach z lat 90, u takich legend jak A Tribe Called Quest. Za produkcję odpowiedzialni są: Ostr, Dj Eprom, Miroff, Smoua, Spisek Jednego, KrisQu, Hades, Kogut oraz Tomaj. Beatmakerzy mieli tu wiele radości, mogąc dodać o wiele więcej instrumentaliów w swoje produkcje. Dzięki wszechstronności technicznej naszego MC, producenci mogli swobodnie bawić się basem oraz perkusją. Wyszedł naprawdę świeżo brzmiący album.
Warto wrócić do “Slamu”. Album nie zestarzał się przez te pięć lat. On zestarzeć się nie ma prawa, mamy tu leniwy zapis z życia dwudziestolatka w stolicy. Podany w takiej formie, że zawsze będzie brzmieć świeżo. Takiego Janka chcę słuchać zawsze!
Blind
Sprawdź inne RapKartki!
Dodaj komentarz