Waldemar Kasta – o co chodzi w “Delirce” [Rap Rodzi Refleksje #9]

miniaturka utworu kasta - delirka

W Hejt Parku, formacie Kanału Sportowego, Waldemar Kasta opowiedział o swojej historii – drodze muzycznej i, przede wszystkim, życiowej. Krótko porozmawiał też z Krzysztofem Stanowskim na temat jego nadchodzącego albumu, który równocześnie będzie jego pożegnaniem z rapową sceną. Pierwszy singiel miał być odwrotnością tego, czego znaczna część słuchaczy mogła się spodziewać. Czym więc zaskoczyła nas “Delirka”? O czym opowiada?

Kim jest Waldemar Kasta?

Waldemar Kasta to postać o życiorysie bogatym, którego szczegóły ja jednak poznałem stosunkowo niedawno (wstyd się pewnie przyznawać). Często mówi się o pewnych ludzkich historiach, że są materiałem na film czy książkę. W przypadku Kasty, takie stwierdzenie nie będzie jedynie truizmem i hasełkiem. Prowadziliśmy kiedyś cykl “Szesnastka”, gdzie przepytywaliśmy raperów i inne osoby z branży. Pytaliśmy tam, czyją biografię (w obrębie sceny) rozmówca najchętniej chciałby przeczytać. Ja odpowiadam – Waldemar Wall-e Kasta.

Historia Waldemara – który był poważnie uzależniony, trafił na ulicę, wyjechał z kraju – wyraźnie odbiła się na jego późniejszej działalności i światopoglądzie. To facet, który zawsze cechował się szczerością i autentycznością przekazu, a muzyka była dla niego odskocznią i motywacją. Dziś zdaje się być człowiekiem szczęśliwym, jest działaczem w zakresie wsparcia osób uzależnionych i próby zmiany podejścia społeczeństwa. Wychowuje córkę, pracuje jako konferansjer na galach sportów walki i zajmuje się oczywiście muzyką.

Zarysowana przeze mnie historia zbudowała w efekcie twardziela (choć to może być przyczyna, nie skutek) i inteligentnego faceta, który swoimi doświadczeniami chce się też dzielić. Stąd też pierwszy singiel z jego nadchodzącego projektu zwiastuje, że będzie to raczej “album zaangażowany”.

Rozstrzał audiowizualny

Dużo powiedziałem o człowieku, ale zbyt mało o dziełach. Kasta to postać o interesującym życiorysie, ale też o ciekawych i istotnych dokonaniach muzycznych. Nie będę się jednak skupiał na jego dotychczasowej działalności w grupach i solo, to materiał na dłuższy, osobny tekst lub właśnie książkę. Dziś rozprawić chcę się z “Delirką”.

Tytułowa “delirka” to potoczne określenie delirium, czyli zespołu zaburzeń świadomości, występującego w następstwie m. in. odstawienia środków psychoaktywnych lub alkoholu. Zdaje się, że w przypadku singla Kasty, chodzi tutaj o ten ostatni przypadek. Alkoholizm jest problemem trawiącym wiele polskich rodzin, w dużej mierze tych “na blokach”, a na nich zdają się skupiać Waldemar, Sarius i Maciej Kawulski – autor teledysku do “Delirki”.

W przypadku tego utworu, nie jest łatwo powiązać ze sobą warstwy obrazu i dźwięku. Klip nie łączy się jednoznacznie z tekstem. Teledysk opowiada o relacji, a z czasem rodzinie, naznaczonej problemami, które ostatecznie prowadzą do jej rozpadu. Obserwujemy historię pięknej, pełnej pasji miłości, która staje się coraz bardziej zanieczyszczona i kończy się symbolicznym upuszczeniem naszyjnika przez Kastę i krzyżykiem na kurzu narysowanym przez Sariusa (a właściwie bohaterów, w których panowie się wcielają).

Z drugiej strony, tekst utworu niesie raczej przekaz pozytywny, pełen nadziei. Kasta świetnie oddaje głosem wiarę, naznaczoną jednak bólem i cierpieniem. Na pierwszy plan wysuwają się “jestem twój” i “nic tego nie zmieni”.

Delirium tremens

Z pozoru, oba opisane przekazy zdają się więc rozmijać. Myślę jednak, że spoiwem interpretacyjnym może być w tym przypadku świetny tytuł. Swoją drogą, jeśli fraza z tytułu kawałka ani razu nie pada w tekście, to często wiąże się z jego wartą docenienia treścią – taka obserwacja.

Objawami delirium (inaczej zwanego majaczeniem) jest ogólny utrudniony kontakt ze światem zewnętrznym – zaburzenia słuchu, orientacji, samoświadomości czy snu. Mogą wystąpić też halucynacje. W tym kontekście, tekst utworu Kasty odczytałbym jako właśnie majaczenie osoby doświadczającej delirium. Osoby, która przez np. alkoholizm, znalazła się w trudnej sytuacji, także rodzinnej. W swoich zaburzeniach świadomości zdaje jej się jednak, że wszystko jest dobrze, tak jak było. Stąd zignorowanie problemów i majaczenie o miłości bez granic i ponad wszystko.

Teledysk pokazuje jednak, że te problemy tak naprawdę są i mocno dotykają bohatera klipu i podmiot liryczny tekstu (scalę ich w jedną postać na potrzeby interpretacji). Tytułowa delirka rzuca też nieco inne światło na historię przedstawioną w klipie.

Czego nie widać

Na początku, trochę niezrozumiała była dla mnie scena z napadnięciem i pobiciem partnerki bohatera granego przez Kastę. Jednakże, objawem delirium (ale także choroby alkoholowej) może być też agresja w stosunku do osób z najbliższego otoczenia. W połączeniu ze wspomnianymi już zaburzeniami samoświadomości, prowadzi mnie to do wniosku, że mężczyzną, który zaatakował tę kobietę, był po prostu jej partner. Nie był jednak w pełni świadomy swoich działań, stąd na klipie widzimy innego aktora. Tę interpretację autorzy klipu zdają się też sugerować poprzez naszyjnik, który ofiara zrywa oprawcy, a który w jednym z retrospekcyjnych kadrów ma na sobie bohater Kasty.

Ciekawym zabiegiem jest też zasygnalizowanie upływu czasu poprzez dorastanie syna bohaterów, w dorosłej wersji granego przez Sariusa. Chłopca i mężczyznę w jedno łączy… astma.

Z pozoru prosty klip, dotyka wielu tematów. Poza tymi, o których już opowiedziałem, mamy też wątek freudowski, następstwa pokoleń. Problemy rodziców zdają się odbijać na późniejszym funkcjonowaniu syna (Sariusa), powiela on też nałóg ojca – papierosy. W jednej ze scen widzimy prawdopodobnie matkę jednego z bohaterów, spożywającą samotnie alkohol.

Kij w mrowisku?

Na koniec o muzyce. Kasta miał tym singlem “wbić kij w mrowisko” i postąpić na przekór przewidywaniom i oczekiwaniom, jeśli chodzi o styl. Trochę obawiałem się, bo często takie zapowiedzi przynoszą utwory nienajlepsze.

Muszę przyznać Kaście rację, że chyba nikt nie spodziewał utworu w całości zaśpiewanego i wprost nazwanego “niemal popowym”. Niezbyt pasuje to zresztą do wizerunku Waldka, który jest sporym, męskim, twardym facetem i którego na pierwszy rzut oka nie kojarzy się ze śpiewem i wrażliwością. Takie kontrasty są jednak jedną ze składowych piękna muzyki. I ja to w opór szanuję.

Czy zaskoczeniem jest, że Kasta śpiewał i przyćmił w tym aspekcie Sariusa? Nie do końca, bo jest przecież wokalistą rockowego zespołu – Synaptine. Te umiejętności świetnie przeniósł na “Delirkę”, bo jego wokal brzmi w niej świetnie – czysto i z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym. Gościnny występ Sariusa oceniłbym jako średni. Nie wniósł do utworu nic specjalnego.

Zastanawia mnie, czy “Delirka” broniłaby się w moich oczach bez teledysku. Obawiam się, że nie do końca. Już na zawsze, każdy mój odsłuch przywoływał będzie w pamięci obrazy z klipu, a tekst mielił będę przez przytoczoną wyżej interpretację. Singlowi samemu w sobie brakuje chyba jednak trochę treści, trochę “mięsa”. Czegoś więcej, niż tylko chwytliwa melodia, co zapadałoby w pamięć i kazało do “Delirki” wracać.

Kawałek w pełni spełnił jednak rolę singla. Zaszczepił we mnie sporą ciekawość, co do dalszych ruchów, związanych z nadchodzącym albumem Waldemara Kasty.

Mateusz Trojnar


Rap Rodzi Refleksje – cykl (już nie cotygodniowych) felietonów autorstwa Mateusza Trojnara, których założeniem jest przelanie na tekst refleksji, do których prowodyrem jest jakiś konkretny, opublikowany ostatnio utwór.

Spodobał ci się ten tekst? Postaw nam kawę!

followrap buy coffee

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.