Orient, ekspresem! Koty z podziemia czekają [sierpień-wrzesień 2024]

Sierpień i wrzesień były nieco spokojniejszymi miesiącami dla polskiego rapu, ale to nie znaczy, że nic ciekawego nie działo się w naszym undergroundzie. Sprawdzajcie co ciekawego przyniosły ostatnie dwa miesiące

Orient ekspresem – kulisy wyboru

Orient ekspresem to cykl, który w 2022 i 2023 roku ukazywał się spod mojej ręki na łamach portalu rytmy.pl. Jest to comiesięczny przegląd najciekawszych w mojej ocenie płyt z polskiego rapowego podziemia, chciałbym zarekomendować szerszemu gronu słuchaczy. Dlatego jeśli lubicie być krok przed wszystkimi, nie macie czasu śledzić wnikliwie mniejszych rapowych premier, lub po prostu lubicie podziemie, ten cykl jest zdecydowanie dla was. Jako, że sierpień nie obfitował w premiery, tym razem postanowiłem połączyć go z wrześniem, by przedstawić wam jak najciekawsze materiały. Lecimy z tym!

P.S. Czytelniku! Jeśli tworzysz rap lub tworzy go ktoś z Twoich znajomych, pisz śmiało na adres mailowy wojak@followrap.com. Chętnie sprawdzę, o ile już tego nie zrobiłem. Być może trafisz do następnego Orient ekspresem?

Baby Meelo/Konera – Klincz

Baby Meelo po erze „HEAVYWEIGHTŻ00LRAP” wchodzi w nową, choć wcale nie tak odległą. Wciąż mamy tu rzucane głębokim głosem, na spokojnie, dużo gry absurdalnymi skojarzeniami i słownictwem (przetłumaczenie “juicy ass” jako “owocowe dupsko”? Mistrzostwo!). Znalazło się też miejsce na nieco poważniejsze „Jeden”  i tutaj również Mee nie chybia. Wciąż nie jest to przełomowy projekt na jaki czekam w jej twórczości, ale zdecydowanie satysfakcjonujący

Bartek Koko/Siódmy – Wszędzie widzę lego

Yup, another Koko album. Wszyscy tak naprawdę wiedzą czego spodziewać się po tym gościu. To akurat w zależności od oczekiwań może być jego wadą, jak i zaletą. Fakty jednak są takie, że wydając kilka projektów rocznie Bartek nie wychodzi z formy, co jest wielką sztuką. „Wszędzie widzę lego” jest wyjątkowe ze względu na obraną tematykę. Historie dzieciństwa, przede wszystkim te w introspektywnej formie, przedstawiane są na tyle ciekawie, że chce się spędzić z Bartkiem kolejne kilkadziesiąt minut w tym roku.

Bek-On Band – Lepsze dziś

Rapu z livebandami mamy w Polsce coraz więcej, choć w skali sceny rapowej, wciąż tego jak na lekarstwo. Dlatego dobrze widzieć takie projekty jak Bek-On Band. „Lepsze dziś” to przede wszystkim bardzo dobrze zarapowany album przez faceta, który nie sili się na udawanie, że jest nie wiadomo kim i opowiada o prozie życia. A ta potrafi być dość męcząca gdy ma się piątkę dzieci. Co najważniejsze dla albumu jednak świetnie odnajduje się na żywych podkładach, które aż się proszą o odpowiednią energię od MC. I na tej płycie ją dostają

Kajzer – Powaga LP

Earlsweatshirtoza przeszła najśmielsze oczekiwania, parafrazując klasyka. Rapowe środowisko skupione wobec Ziomców czy Cichonia bardzo mocno czerpie z twórczości członka Odd Future, jednak w żadnym przypadku nie jest to źle. Każdy nadaje bowiem tej formie własny język. Do tego grona należy Kajzer i zdecydowanie pasuje mu ta stylistka. Jego głęboki głos i oryginalne metafory wprowadzają wręcz w coś w rodzaju transu. Warto poświęcić tej płycie więcej czasu i się na niej skupić. Nie znaczy to jednak, że brak „Powaga LP” repeat value. Gwarantuje, że „Zwykłego Białasa” będziecie nucić jeszcze długo po odsłuchu.

Marceli Bober – pełne serca puste drogi              

Marceli Bober nie schodzi ze swojej niegdyś obranej drogi spokojnego, wręcz spoken-wordowego rapu na jazzrapowych i lo-fiowych podkładach. Krótka forma mu służy, „pełne serca puste drogi” są spójną, nienużącą opowieścią o staraniach w drodze o lepsze życie i poszukiwaniu właściwych rozwiązań. Jednocześnie temu projektowi nie brakuje energii za sprawą świetnej „Godziny Premium” z JupiJejem ani zapamiętywalnych linijek („typ ma buty do biegania, a ja mam do swagowania”). Kompletny kwadrans dobrego rapu.

Urmi – S**S

Dobrego rapowego r&b, lub jak niektórzy mawiają trap&b w Polsce jak na lekarstwo. Swoje piętno bezwątpliwie odcisnął Smolasty, dość mocno, w bardziej badroom popowym stylu, zaznacza się Noah i to właśnie w jego kierunku zdaje się spoglądać Urmi. „S**S” to bardzo krótki, przyjemny projekt, na którym artysta zdążył pokazać swój duży warsztat, ale jednocześnie brak własnego charakteru. Warto jednak zwiesić ucho na tej EP-ce i śledzić dalsze ruchy Urmiego, bo jeśli tylko odnajdzie muzyczną tożsamość, może o nim być naprawdę głośno. 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.