Dokładnie 4 lata temu Kękę dostarczył nam zwieńczenie trylogii, wypuszczając “Trzecie Rzeczy”. Poświęćmy chwilę na przyjrzenie się temu albumowi z perspektywy czasu.
Wielkie liczby
Ta płyta, jak i cała trylogia od Piotrka, odniosła niebywały i niezaprzeczalny sukces komercyjny. Gdy premierę miały “Trzecie Rzeczy”, “Takie Rzeczy” były już złote, natomiast “Nowe Rzeczy” – platynowe. Ostatnia część trylogii złoto osiągnęła już w preorderze, a na platynę wystarczył tydzień. Aktualny wynik tego albumu to potrójna platyna. Wchodzimy tu w ogromne liczby, choć nie aż tak abstrakcyjne jak te, do których Kękę dochodzi w swoich wyliczeniach z “Cudu”.
Każdy kawałek osobno jest hitem sam z siebie. Zarówno pod względem wyświetleń (przykładowo: “Presja” to aktualnie 32 mln wyświetleń), jak i jakości. Jest tych kawałków tylko 13, ale mam wrażenie, że to właśnie stanowi o sile albumu. Brak zapychaczy czy utworów, o których zapomni się od razu pod odsłuchu. Tutaj każdy fragment coś wnosi i każdy jest warty zapamiętania.
Jaki jest Kękę na tym albumie?
Na pewno bardzo otwarty i szczery. Tematyką albumu są głównie jego własne problemy, te aktualne i te które już udało mu się pokonać. To prawdopodobnie świadczy o sukcesie Piotrka – opowiadanie o sprawach, z którymi każdy z nas mógłby się borykać, do tego w atrakcyjny dla ucha sposób. Dokładniejszą analizę jego sukcesu przeprowadziła Ola w ramach swojego cyklu FENOMENalnie.
Warto też zaznaczyć jego przemianę. Otwarcie mówi o popadnięciu w alkoholizm, z czym wiązało się też wiele innych zmian w życiu. Na “Trzecich Rzeczach” Kękę jest dużo dojrzalszy niż na wcześniejszych projektach, ale równocześnie słychać, że pojawiły się w jego życiu nowe problemy, o których otwarcie opowiada. Najbardziej ikoniczne w tym temacie są kawałki “Nic już nie muszę”, “Nie chcę umierać” i “Smutek”.
Z drugiej strony, pojawiają się też pozytywne strony jego życia. Wystarczy spojrzeć np. na kawałek “Miłość”, gdzie w piękny sposób, moim zdaniem, opisuje czym tytułowa miłość tak naprawdę jest. Codziennym wsparciem, znoszeniem tego czego się normalnie nie znosi, wspólnym wychowywaniem dzieci. Dzieci, które także się pojawiają w kawałkach na tej płycie – jedno już na świecie, a drugie w drodze.
Ta druga, bardziej radosna odsłona płyty jest równie emocjonalna i szczera i stoi w idealnym kontraście do mroczniejszych i cięższych klimatów pierwszej. Do tych pozytywnych kawałków zaliczam też np. “Podobno” czy “Miraż”, który jest chyba moim faworytem z całych “Trzecich Rzeczy”.
Całość tworzy świetny klimat, który podkręcają jeszcze genialne instrumentale i brak gości, który sprawia, że album jest jeszcze bardziej osobisty.
Życie
“Słowo, które każdy inaczej interpretuje, inaczej na nie patrzy”. Kękę przedstawia nam swoje spojrzenie na życie, w pełnej okazałości. Przy tym to wszystko jest nie tylko emocjonalne, ale i charakterne, charyzmatyczne, z pazurem. Z tym pazurem, który – zdaniem wielu – Piotrek z czasem zatracił. Nie podpinam się do tej opinii, bardzo chętnie sprawdzam nowości od niego, a że jego rap jest inny niż 4 lata temu, to… bardzo dobrze. Wyszedł na prostą życiowo, więc i muzycznie się pozmieniało. Wielkie brawa za jedno i drugie!
Jestem w stanie ocenić, że “Trzecie Rzeczy” to moja ulubiona część trylogii. Czy najlepsza? Nie wiem. Spoglądając wstecz i słuchając tego albumu po pewnym czasie, można powiedzieć, że świetnie się zestarzał i wciąż jest unikatowy w skali całej sceny. Warto dziś wieczorem (bo o tej porze słucha się go zresztą najlepiej) poświęcić chwilę i wrzucić sobie tę płytę na odsłuch, by niejako uczcić tę rocznicę. Ja z pewnością tak zrobię.
Mateusz Trojnar
Pomóż Kękę dobić do czterokrotnej platyny! Zamów “Trzecie Rzeczy”!
Sprawdź inne nasze RapKartki!
Sprawdź inne teksty tego autora!
Dodaj komentarz