Scena powinna łączyć, a nie dzielić | “MUREM ZA BONUSEM”

16 grudnia światło dzienne ujrzał projekt stworzony w głównej mierze z inicjatywy Białasa o nazwie “MUREM ZA BONUSEM”. Nakładem wytwórni Ciemna Strefa powstała płyta, z której zysk ma zostać w całości przeznaczony dla Bonusa i jego rodziny. Czołówka polskiej sceny hip-hopowej zebrana na jednym CD? To kolejny dowód na to, że jednak można działać wspólnie. A co za tym idzie, zrobić naprawdę dobry, uliczny rap.

MUREM ZA BONUSEM

Jaka jest ta płyta w znaczącej większości? Bezkompromisowa, pełna przekazu, zawierająca charyzmatyczny bunt. Uczestnicy projektu nie gryzą się w język, jeśli chodzi o wersy na nim położone, i to właśnie nadaje mu oczekiwany przez wszystkich sznyt. Nie dostaliśmy półśrodków. Tutaj na bit położono żywe emocje, najczęściej brutalne, ale jak najbardziej prawdziwe w swojej istocie. Białas po raz kolejny udowodnił, że ma pazur i mimo upływu lat jego rap zachowuje się niczym wino — im starszy, tym lepszy. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Już przed premierą byłem święcie przekonany, że będziemy mieć do czynienia z mocnym materiałem. Szesnastka Białasa, “Sztuka wolności” z Paluchem, “AU” z Sokołem czy ostatni promujący numer, czyli “Klękaj przed panem” stworzony wraz ze Słoniem — wszystkie były na niemiłosiernie wysokim poziomie. Apetyty po odsłonieniu wszystkich kart zaspokojone? Jak najbardziej.

Jak byłem dzieckiem obok był klasztor
Mieli tam piłki, mieli boiska, to czego biedne dzieciaki pragną
Tylko że pograć na boju pozwalano wtedy tylko ministrantom
A my dzieci gorszego Boga mogliśmy jedynie wypierdalać stamtąd

– Białas w “Klękaj przed panem”

Mocne wersy, prawda? Jedne z wielu, jakie możecie usłyszeć na tej płycie. Na płycie, na której w większości udzieliła się ścisła topka naszej rodzimej sceny — aż 23. gości (nie licząc Białasa) w postaci raperów (i raperek), a przy takiej liczbie i tak nikt nie zszedł poniżej pewnego, solidnego poziomu. Legendy, takie jak Peja, czy Pezet. Czołowi polscy raperzy jak KęKę, czy Paluch. Najbardziej popularni jak Bedoes, czy Szpaku. I tak dalej, i tak dalej.

Ciekawe jest jednak to, co słusznie zauważył nasz redaktor naczelny (Marcin Krajenta), mianowicie — Białas po latach wychodzenia z ulicy i jechania z tamtejszymi raperami równo, wbija się na kanał Ciemnej Strefy, czyli stricte uliczny label. Robi dobrą rzecz dla Bonusa, czyli jednego z ich przedstawicieli. Gdzie się podziali Ci wszyscy hip-hopowcy, którzy tak bardzo się z nim trzymali i doskonale wpisują się w kanon krążka, jakim jest “Murem za bonusem”? Pewnie pamiętacie beef grupy Dixon37 z Białasem. To tylko przykład, ale myślę, że mieli najlepszą okazję, by zakopać topór wojenny i pokazać, że od prywatnego konfliktu ważniejsze jest wspólne dobro — ich wspólnego znajomego z branży. Niestety, próżno ich tu szukać. Za to udzielili się m.in. goście mocno newschoolowi, jak np. Janusz Walczuk, który sam na swoim debiutanckim albumie przedstawia się jako “chłopak z bloku w fioletowym szlafroku”. Daje do myślenia, nie?

Osobiście myślałem, że na projekcie swoje ręce położy Quebonafide, który ma za sobą kolaborację z Bonusem. Mogłoby to przyciągnąć jeszcze większą ilość słuchaczy, a co za tym idzie — wywołać jeszcze większy rozgłos. Z kolei według Marcina najbardziej brakuje tu reprezentantów CS, takich jak Dudek, Kokot, czy HDS.

Cała czołówka przybita na płytę, nawet nie dzwoniłem, tylko odbierałem
Wiele dobrego tu jeszcze zrobimy, bo to tak naprawdę dopiero początek

– Białas w “Sztuce wolności”

Osobiście większość kawałków przypadła mi do gustu. Przedpremierowo z pewnością wyróżniłbym numer z Sokołem oraz ten ze Słoniem. Po premierze postawiłbym z kolei na m.in. “Ślady na ciele”, gdzie Szpaku przypomniał o sobie publice, w pozytywny rzecz jasna sposób, “Poezja ulic” ze znakomitym refrenem Białasa, a także nieco luźniejsze numery jak “TOP10” czy “Nie twoja sprawa”. Rzucam od siebie swojego faworyta:

Nie narzekam i nie płaczę
Zobacz co zrobiły nasze albumy
Korek, sto tirów na trasie
Bo wiozą nasze powody do dumy
W chuju mam kartę na czasie
Tutaj chodzi o coś więcej wariacie
W chuju mam kartę na czasie
Bo to nie rap, to jest poezja ulic

– refren w wykonaniu Białasa z numeru “Poezja ulic”

Odstępstwa od reguły

Czekaj, wróć. Dlaczego na początku pytałem, jaka jest ta płyta w większości? Prosta piłka, są wyjątki od reguły. Znajdziecie na tym materiale również luźniejsze numery, zarówno tekstowo, jak i w stylistce. Między innymi to zaprezentował Białas wraz z Kizo, Matą (jako Skute Bobo) oraz Whitem 2115. Było luźno i o jaraniu, bo czemu nie?

Mam przyprawę, w kuchni gotuję jak Top Chef
Moczotrawę palisz, my jaramy TOP10
Znów się smażę w domu, jak jebany kotlet
Wszyscy się zastanawiają czy dorosnę

– White 2115

Czy to naprawdę jest poezja ulic?

Głównym celem całego przedsięwzięcia było zebranie funduszy dla rodziny Bonusa w związku z sytuacją, w której raper się znalazł. Białas nie pierwszy raz pokazał, że jego muzyka o pomocy drugiemu człowiekowi to nie błahostka, a rzeczywiste odzwierciedlenie jego osoby. Zrobił to po raz kolejny. “Murem za bonusem” zostało wykonane pomyślnie, ale i z pomysłem. Mainstreamowe ksywki, które miały przyciągnąć uwagę, wykonały swoje zadanie. Do tego dostaliśmy naprawdę kawał fajnego rapu, którego słucham od dnia premiery i mi się nie nudzi. Mam nadzieję, że Wam też i nikt z Was nie żałuje wydanych z tego powodu pieniędzy, o ile tak jak ja, zdecydowaliście się na nabycie tej płyty w wersji fizycznej. Czy to była poezja ulic? Odpowiedź na pytanie pozostawiam Wam.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.