Opał x Floral Bugs | 02.10.2020, Kraków [RELACJA]

o

Klimat, energia, moc i jeszcze raz klimat. Kilka przymiotników, które opisują wydarzenie, w którym miałem okazję wziąć udział. W piątek – 2 października – odbył się wspólny koncert Opała i Floral Bugsa, który był kolejnym wydarzeniem z objętej przez nas patronatem medialnym trasy. Zapraszam na krótką relację z tej imprezy.

Na rozgrzewkę

Jak wiadomo, przed intensywną aktywnością fizyczną (a do takich należą koncerty Opała i Bugsa) należy się dobrze rozgrzać. Mam wrażenie, że supporty zostały dobrane bardzo dobrze – bawiłem się świetnie na każdym z nich. Po kolei.

Pierwszy “koncert” zagrała młoda raperka z Krakowa – Bronx7, którą kojarzyć możecie ze wrzutek na kanale Guovy, która może się jednak pochwalić pewną rozpoznawalnością. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym występem. Ta dziewczyna ma coś w sobie i nie chodzi mi tu jedynie o jej wyjątkową urodę. Zaimponowała mi świetnym kontaktem z publiką. Mimo krótkiego stażu na scenie, potrafiła zaangażować zgromadzone osoby do wspólnej zabawy przy jej kawałkach, które momentami brzmiały naprawdę dobrze. Czar prysł jednak, gdy po koncercie sprawdziłem sobie jej muzykę w wydaniu “studyjnym” – tam było już dużo gorzej. Mimo wszystko trzymam za nią kciuki bo naprawdę dobrze i charyzmatycznie pokazała się na scenie, pozostaje jeszcze dopracować nagrywane wersje kawałków i może kiedyś usłyszy o niej szersze grono słuchaczy.

Drugi występ należał do duetu ziomków Bugsa –  CHZDM & FLYBOY. Chłopaki zrobili ogień. Oni sami zdawali się być zaskoczeni tym jak świetnie rozbujali publikę i jak dobrze wypadli. Przede wszystkim podobało mi się jak świetnie rozumieli się na scenie i stylowo wymieniali wersami. Kojarzyłem niektóre ich utwory wcześniej, głównie za sprawą licznych współprac z Bugsem, więc trochę wiedziałem czegoś się spodziewać. Dostałem jeszcze więcej. Tutaj nie ma już przepaści między studiem a sceną, w obu przypadkach brzmi to dobrze. Propsy!

https://youtu.be/C79bbQurf8o

Ostatni support był zdecydowanie najbardziej wyczekiwany. Czuć było, że wiele osób traktuje go nie jako przystawkę przed głównymi koncertami, a raczej jako pierwszy z nich. Dezy to członek ekipy Opała – Voodoo i zdobył sobie już sympatię sporej grupy słuchaczy. Mnie jak dotąd do siebie nie przekonał i koncertem też nie zmienił mojego zdania. Zagrał bo zagrał, ale nie wyczułem w tym niczego specjalnego, choć część ludzi ewidentnie dobrze się bawiła. Spodobał mi się jednak jeden kawałek, który zagrał na 2 dni przed premierą. Dziś można go już odsłuchać na Youtube i jest to pierwszy utwór Dezego, który faktycznie mnie urzekł. Polecam.

https://youtu.be/ws0SFX5_QbU

Miejsce i klimat

Zanim przejdę do głównych koncertów, chcę wspomnieć chwilę o miejscu, gdzie to wszystko się odbyło. Wielki szacunek dla klubu “Szpitalna 1” w Krakowie. Cudowne miejsce, z niezwykłym, undergroundowym klimatem. Idealne miejsce na takie koncerty, pojawię się tam z pewnością jeszcze wiele razy. Na pewno miało to wielki wpływ na odbiór występów.

Gwoździe programu

Przejdźmy w końcu do dwóch bohaterów tamtego wieczoru. Jako pierwszy wystąpił Opał. Od razu deklarował, że był tego dnia trochę zmęczony i niestety dało się to odczuć. Wciąż dawał ludziom spore poglądy energii, wciąż czerpał tę energię od krzyczącego u skaczącego tłumu, ale dało się odnieść wrażenie, że nie sprawiało mu to aż takiej przyjemności jak zwykle. Mimo to, wkładał całego siebie w wykony, co nie pozwoliło publice odczuwać jakichkolwiek niedociągnięć. Wszyscy byli porwani szaleństwem prowokowanym bujającymi kawałkami Łukasza. Ogólnie mówiąc, było tak dobrze jak się spodziewałem, czyli bardzo dobrze.

Jeśli chodzi o Bugsa, to nie jarałem się aż tak samą możliwością usłyszenia jego utworów na żywo. Bardziej liczyłem na świetne show na którym zedrę gardło i ponaciągam mięśnie w łydkach. To właśnie dostałem. Repertuar koncertowy Tymka zawiera bardzo mocne kawałki, “Czemu Bugs” na żywo to coś cudownego. Bardzo ciekawym patentem są 3 dmuchane krokodyle, które lądują na rękach publiki podczas kawałka, a jakże, “3 Krokodyle”. Była energia, była zabawa, było mocno.

To dopiero początek!

Tak jak wspomniałem we wstępie, klimat towarzyszący temu wydarzeniu był niesamowity i był to jeden z głównych czynników, decydujących o tym, że tak świetnie bawiłem się podczas koncertów. Piątkowa impreza w Krakowie utwierdziła nas w przekonaniu, że warto wybrać się na chociaż jeden z przystanków, bo energia jest tam niesamowita. Trasa dopiero się zaczyna, poniżej prezentujemy grafikę z pełną rozpiską datową:


Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.