Nietrudno zauważyć, że w obecnych czasach liryka w rapie zeszła na drugi plan. Współcześni twórcy bardziej skupiają się melodyjności czy szeroko rozumianym brzmieniu, a nie na tym, aby ich zwrotki miały kilkanaście den.
Oczywiście – nie brakuje perełek w podziemiu. Do dziś znajdziemy wielu zapaleńców orbitujących wokół klasycznych brzmień, którzy zgodnie z fundamentami prawdziwego hip-hopu nie szczędzą nam zabawy słowem, czy wielokrotnych rymów. Za to dla autorów tych treści chapeau bas!
O wyżej wymienionych nieraz wspominaliśmy na łamach serwisu czy mediów społecznościowych, więc pozwolę skupić się w tym momencie na artystach mniej oczywistych. Dodatkowo, na artystach w pewnym stopniu anonimowych, którzy chowają swój wizerunek za tytułową kominiarką.
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
Rów Babicze, czyli jak punchline rap stał się viralem na TikToku
Skład Rów Babicze, który tworzą Tepesz, Okoń i (nieoficjalnie) Bardal, ciężko zakwalifikować. Z jednej strony w nagraniach chłopaków czuć mocno freestyle’owy sznyt. Numery zdają się być nagrywane spontanicznie i często ocierają się o niebezpieczną granicę absurdu. Z drugiej strony mamy do czynienia z dopracowanymi do granic możliwości tekstami. Obrane koncepty numerów są wyciśnięte do ostatniej kropli, a niektóre z zabaw słowem i dwuznaczności wyłapujemy dopiero po nastym odsłuchu numeru.
Wbrew pozorom, Rów Babicze, mimo oczywistych porównań do Dinalu czy starszych projektów Dwóch Sławów, nie wypłynął do szerszej świadomości poprzez forum ślizgawka. Fenomen tego niesamowitego trio, które rzuca w swoich zwrotkach panczlajnami jak za najlepszych czasów polskiego podziemia, docenili użytkownicy TikToka. Pełne humoru kawałki o memicznym zabarwieniu w moment stały się viralem. Takie trendy w mediach społecznościowych bardzo lubimy!
OG Olgierd, czyli prawdziwy OG
OG Olgierd dał się poznać szerszemu gronu w 2019 roku poprzez utwór „Message”, który stworzył wraz z Belmondo. Obok wizerunku i zwrotki Olgierda trudno było przejść obojętnie. Odziany w kominiarkę artysta emanuje brudnym, ulicznym stylem, a jego przepełniona homonimami zwrotka pozwala mu wyjść przed szereg i nie zginąć w cieniu notującego wtedy szczyt popularności Młodego G.
Mimo że od wspomnianego wyżej „debiutu” OG Olgierda nie dostaliśmy za dużo muzyki, to za każdym razem trzymała ona niezwykle wysoki poziom jeśli chodzi o warstwę liryczną. Zabawa słowem oparta o dwuznaczności stała się wręcz wizytówką artysty.
Mało brakowało, a muzyki od naczelnego polskiego OG mogliśmy dostać jeszcze mniej, lub nie dostać wcale. W styczniu poprzedniego roku internet obiegła informacja o zatrzymaniu Olgierda. Przy raperze znaleziono 38kg narkotyków, za co zgodnie z informacjami prasowymi grozić miało mu 12 lat pozbawienia wolności. Jestem daleki od wychwalania opisanych czynów, ale trzeba przyznać jedno: raper udowodnił, że przedrostek „OG” w jego ksywie nie jest przypadkowy.
Podczas nieobecności OG Olgierda dostaliśmy teledysk do prześwietnego numeru pt. „Lockdown”. Jesienią poprzedniego roku media społecznościowe OG Olgierda zaczęły żyć na nowo. Raper poinformował, że opuścił mury aresztu za kaucją i postanowił nie próżnować. W chwilę po powrocie zza krat dostaliśmy singiel pt. „Hanza District” promujący nadchodzący projekt OG Olgierda.
Dodaj komentarz