Profesjonalizacja branży przyniosła nam wiele dobrego, ale również złego. Raperzy za namową managerów stali się bardziej pragmatyczni, a mniej swojscy. To jednak ostatnio się zmienia. Quebo, 2115 oraz QueQuality pokazują, że można inaczej.
Wielki Brat patrzy
Tak sobie obserwuję ostatnie wydarzenia na naszej scenie i moja mordka się cieszy. Pamiętam czasy, gdy raperzy siedzieli w skateshopach w dniu premiery swojego albumu i podpisywali płyty. Pamiętam jak Panowie z Pro8l3mu sprzedawali swoje gadżety z bagażnika. Quebo zaczynał od lokalnych bitew freestylowych, budując swoje imperium krok po kroku. Rap był przyziemny, a każdy czuł się częścią tego świata. Dziś jest to ogromny biznes, który w wielu przypadkach zapomniał, skąd się wywodzi. Kierownicy karier wolą unikać kontaktu rapera z publiką, trzymając przy tym nad wszystkim pieczę. Dziś nie ma wywiadów, spotkań z fanami. Notki prasowe oraz posty na social mediach pisane są przez pracowników. Wszystko musi być odgórnie nakreślone i nakierowane na konkretny cel. Nic nie może dziać się przypadkiem. Trzeba unikać możliwości wpadki. Jednak jest światełko w tunelu…
OBSERWUJ NAS NA GOOGLE NEWS!
To już nie wygrywanie życia. To zabawa życiem.
Jestem fanem tego co robi Jakub Grabowski i tej zabawy karierą. Chłop ukończył już główny wątek fabularny i teraz postacią na 99 poziomie (Diablo na zawsze w serduszku) przechodzi całą historię od nowa. Ale to, że on przeżywa to jeszcze raz to jedno. Kuba zabiera w tę podróż każdego swojego fana! Ta akcja z wspólną imprezą w mieszkaniu była genialna. Koncerty w małych mieścinach oraz podróżowanie rowerem z całym peletonem. Uśmiech na twarzy, zwyczajna zabawa i sprowadzenie popularności do poziomu bloków. Jak wygrywać rapowe życie to właśnie w taki sposób. Jest w tym luz, plan oraz szacunek do tego skąd się przyszło. Odbieram to trochę tak, jakby genialny matematyk, który pracuje na codzień w NASA, wrócił do szkoły podstawowej, by cieszyć się nauczaniem dzieciaków podstaw jego królowej nauk.
Amerykański sen made in 2115
Nadrobiłem videoblogi ekipy 2115. Stany Zjednoczone z ich perspektywy to kraj płynący whisky, pachnący ziołem oraz tętniący humorem oraz rapem. Miałem wielką radość z oglądania kolejnych odcinków. Ekipa spełnia sny, pozostając przy tym bandą świetnych kumpli. Wszystko jest przyprawione pasją oraz fascynacją do tego, czym karmi nas amerykańska popkultura. Całość jest zabawna oraz zbudowana w taki sposób, że każdy z nas chciałby być kolejnym członkiem tej wyprawy. Świetny montaż, poczucie humoru ekipy oraz szczera pasja płynąca z tej podróży. Oby więcej takich materiałów!
QueQuality zaczyna rozumieć
Przez lata QueQuality było przykładem wytwórni, która mimo ogromnego potencjału nie potrafi budować więzi ze słuchaczem. Każdy widział skutki oraz nie rozumiał przyczyn. Było niezwykle profesjonalnie, jednak nie przynosiło to zamierzonych skutków. Te działania były zbyt pozbawione duszy. Wszystko wyglądało jak z taśmy produkcyjnej. Ogłaszamy nowego zawodnika, wrzucamy klip, zapowiadamy album, wrzucamy klip, wydajemy album i… Koniec. Niech się kręci. Ale coś tu jednak nie działa. No to co? Próbujemy jeszcze raz, tym razem MUSI się udać! No i za każdym razem czegoś brakowało. Tego magicznego pierwiastka normalności. Trzeba było wyjąć kij z dupy i przestać powielać schematy narysowane przez specjalistów od sterownia taśmą produkcyjną.
Wszystko zaczęło się od pamiętnej “Bitwy o Południe 2022”. Gdzie Filipek pokazał ostatni poziom Super Saiyanina na mikrofonie. Bawił się konwencją i trafnie puentował popularne łatki, dotyczące swojej wytwórni. Nagle chyba każdy w zarządzie QueQuality zrozumiał, że coś trzeba zmienić. Obecnie ekipa przebywa na Zanzibarze i stamtąd co chwilę docierają do nas nowe wpisy. Widać, że wszystko jest pełne radości oraz tej szczenięcej zajawki.
Przedstawiony wyżej post jest idelanym przykładem nowego podejścia. Cudowne nawiazanie do słynnego wpisu SB po pamiętnym koncercie, który był początkiem beefu z Deysem. Jak bawić się konwencją to właśnie tak! Teraz okazuje się, że nawet koszuleczki się sprzedają i logo już nie musi kojarzyć się z Kurskiem. Trzymam kciuki za kolejne sukcesy!
Z ulic dla ulic
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
Liczę na to, że wypunktowane przeze mnie przykłady pociągną za sobą kolejne zmiany. Już mam dość tej bezdusznej machiny marketingowej, która przez ostatnie lata gniecie ten rynek. Branża, która przez lata unikała tego całego traktowania słuchacza jako konsumenta, już dawno straciła swoje ideały.
Caly wpis dotyczy oczywiście tego wierzchołka góry lodowej. Niżej jest o wiele więcej otwartości. Eros ze swoimi videoblogami o malowaniu. Doceniam od zawsze luz Mielona w jego legendarnych streamach. Szpaku powinien być wzorem relacji ze słuchaczami. Hukos w cudowny sposób opisuje swoje życie na facebooku. Życzę wszystkim raperom odnalezienia w sobie tego pierwiastka, który spowodował, że oni sami zakochali się w tej muzyce.
Dodaj komentarz