#RapKartka – Bonson & Matek – “Historia po pewnej historii”

bonson matek historia po pewnej historii
Okładka albumu Bonson & Matek - Historia po pewnej historii.
Okładka Bonson & Matek – “Historia po pewnej historii”

“Nie sprawdzam tych gimbusów, co się na facebookach żrą…”

Zaglądając w topkę swoich ulubionych albumów, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że najlepsze albumy – dla nas samych – to te, z którymi mamy najlepsze wspomnienia lub wspomnienia, które dobitnie coś znaczą. To one budują te albumy w naszej pamięci – to one sprawiają, że wracamy z uśmiechem do tamtych chwil. Jakby złe nie były.

Filozoficznie, choć płyta, którą dziś opiszę – nie jest filozoficzna. Jest brudna. Jest rapowa – tak, stu procentowo rapowa, ze scratchem, z cutem, z kurwami, z kontrowersyjnymi i samokrytycznymi historiami, które z pewnością nie są miłymi doświadczeniami.

“Historia…” której bohaterem jest młody, perspektywiczny raper jakim był wówczas Bonson, a swoją żółć, emocje wypluwa na podkłady w których pierwsze skrzypce gra Matek.

O tym duecie było bardzo głośno – zwłaszcza w 2011-2012 roku. Panował wtedy istny boom na taki rap – emocjonalny, zahaczający o wyciskanie łez, wypluwający traumatyczne przeżycia na bitach, które były soundtrackiem do obierania cebuli. Gdy usłyszałem o Bonsonie pierwszy raz – było to przy okazji beefu Sulin-Bonson. Beefu, który rozpoczął się… od wpisów na Facebook’u. Jako – wówczas – zamknięta głowa, na pytanie jednego ze znajomych – “sprawdzałeś Bonsona?” – odpowiedziałem krótko – “nie sprawdzam tych gimbusów, co się na facebookach żrą”.

“Mów mi Bonson!”

Uprzedzony – na własne życzenie – dosyć długo odwlekałem chwilę zetknięcia się z twórczością szczecińskiego rapera. Bonson “znalazł mnie” sam – na ławce podczas słonecznego posiedzenia ze znajomymi. Przedstawił się dosyć klarownie – “MÓW MI BONSON!”

Oszalałem.

Mocno elektroniczny beat Matka wzmagał energię i bezkompromisowe linijki rapera. Refren mógłby swoją energią odbudować elektrownie w Czarnobylu, zaś Bonson mógłby ją – mówiąc kolokwialnie – posprzątać. Klasyczny rap musi mieć klasyczne linijki, dlatego – “weź przyprowadź siorę, jak jej cycki urosną”. Bezczelne? Bezczelne, lecz cholernie zapadające w głowę.

Numer, którym byłem w stanie do rapu przekonać swoją Narzeczoną. Kojarzy rap z wszystkim co najgorsze – ulica, brud, mówienie do podkładu, wulgaryzmy. Po przesłuchu “Mów mi Bonson”…

Oszalała.

Bonson & Białas – “Byliśmy żołnierzami”

Nie minęło wiele czasu od nauki ksywki rapera, gdy ten… miał zagrać w moim mieście koncert! Line-up dosyć mocno obsadzony jak na raptem 15 tysięczne miasto – miał zagrać Bonson & Matek, zaś gwiazdą wieczoru byli Sokół wraz z Marysią Starostą.

Koncert rozpoczął się dla mnie dosyć… pośpiesznie. Ściągnięty z plaży dźwiękami instrumentalu “Byliśmy żołnierzami”.

Pośpiesznie ruszyłem pod scenę w rytm pierwszych wersów, tego – swego rodzaju – hymnu ulicy. Kolaboracja Bonson & Białas miała wówczas swoje początki, by dostarczyć nam na przestrzeni lat kilka pamiętnych kawałków (czy to “BBQ”, czy gościnne zwrotki na “Dobrych chłopakach” u Projektu Nasłuch), jednak to ten właśnie darze największym sentymentem.

Kilka zgrabnie opakowanych historii, które dzieją się na każdym blokowisku w Polsce. “Widziałeś jedno, widziałeś je wszystkie”, parafrazując Laika. Duet przenosi słuchacza w obskurne pokoje pełne dymu papierosowego, brudne i pozbawione farby ławki czy ciemne uliczki.

“Blokom respekt płacę, dam honorowe salwy jak pod Westerplatte”

O tym jak bardzo pomylił się Matek…

“Matek mówi mi, że w końcu projekt będzie klasykiem

Ale chuja prawda Matek, każdy osra to jak zwykle”

Płyta, która stała się momentem zwrotnym w karierze Bonsona – zaczęła być również jego przekleństwem. Już przy kolejnym projekcie dało się usłyszeć głosy – “to już nie ten sam smutny Bonson”. Na szczęście dla zainteresowanego – z płyty na płytę odklejał łatkę, a dziś znajduje się ona na dnie jakiegoś wysypiska.

Paradoksalnie – projekt, który był dla autora przekleństwem, stał się… klasykiem. Zaś to stwierdzenie prowadzi nas do kawałka z tej płyty – “Mówią Mi”. To właśnie z niego pochodzą zacytowane wyżej wersy.

Kawałek w którym raper zderza swoje poglądy ze zdaniem innych ludzi. Dostajemy tu przeszłość (“nauczyciele mówili mi głąbie” – co za wejście!), dostajemy teraźniejszość (“matka mówi mi”) czy wspomniane już przewidywania Matka na przyszłość.

“Ich już nie ma”

Opakowanie tematu miłości w wersy dosyć często “odpala”, a jeśli zrobisz to w oryginalny sposób – przykładowo – opowiesz historie – szanse wzrastają. Nie inaczej było w przypadku “Ich już nie ma”, do którego powstał zresztą klip.

Duet jak i Koka Beats musiała mieć świadomość jakim sukcesem i motorem napędowym może okazać się ten kawałek.

Emocjonalna historia, napisana sprytnie z perspektywy trzeciej osoby, zdradzająca wiele o autorze. Ten kawałek jest istotny także z innego powodu – wydarzenia w nim opisane są częścią życia Bonsona, zaś rozstanie z partnerką z pewnością napędziło spiralę wydarzeń opisanych na tej płycie.

“Miał plany i szczęście i ego tak wielkie
Że przyznać się do porażki byłoby przekleństwem
Mówił „co będzie to będzie”
I robił sobie wrogów, gdy walczył o miejsce”

Od czasu tej płyty minęło sporo czasu, zmieniło się praktycznie wszystko w życiu rapera. Niezmienne jest tylko jedno – wiele ludzi wraca do tej płyty, wspomina o niej, a co bardziej przykre – “co roku leci “Rok później” Bonsona”.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.