Czy nowego Kubana będę słuchać “na okrągło?”

Jesteśmy chwile po premierze długo wyczekiwanej i hucznie promowanej płyty Kubana. Jedni pokładali w tej projekcie wielkie nadzieje, inni skreślili go jeszcze przed premierą pierwszego singla. Poprzeczka postawiona była naprawdę wysoko. Czy Kuban jest gotowy na skok przez nią?

Na wstępie podkreślić trzeba jedno: dostaliśmy coś, czego nikt się nie spodziewał, czyli nowego Kubana dosłownie. Artysta nie tylko zmienił stylistykę w której się obraca, ale również wizerunek i podejście do swojej kariery. Zapomnijmy o chudym, ściętym na rekruta chłopcu z Opoczna, który mimo tego że odnosi sukcesy, sprawia wrażenie, jak gdyby były one dziełem przypadku. Poznajmy dorosłego mężczyznę z dużym bagażem doświadczenia, który w końcu, po latach szlifowania umiejętności panowania nad bitem, chce nie tylko go ujarzmić, ale i coś na nim opowiedzieć.

Nie da się nie zauważyć, że produkcja ta została dokładnie wyważona pod sukces komercyjny. Świadczy o tym nawet wpis w KRSie wytwórni Dobzi Ludzie odpowiedzialnej za wydanie albumu, gdzie  widnieje nazwisko Dawida Szynola jako głównego udziałowca w firmie. Ten wręcz legendarny wydawca (o którym powstał nawet kultowy kawałek), stworzył legendarną wytwórnie Step Records (abstrahując od kondycji jej aktualnych zawodników, którzy, bądź co bądź, wciąż odnoszą sukcesy komercyjne).

followrap buy coffee

O pozycji Dawida Szynola na polskiej scenie świadczy również decyzja Quebonafide, który po zakończeniu swojej rapowej kariery, oddał kojarzoną z nim wytwórnie QueQuality niemal w całości w ręce opolskiego wydawcy.

Patrząc na karierę wydawniczą Szynola wniosek jest prosty: nie inwestuje on pieniędzy w projekt Kubana dla przyjemności, a po prostu dla zysku.

Odnoszę wrażenie, że po premierach kolejnych singli słuchacze zapomnieli poniekąd, że Kuban od zawsze „umiał w hity” – wystarczy zobaczyć na licznik wyświetleń pod takimi utworami jak m.in. „Chore Jazdy”, „Ta Dama”, czy „Mała Mi”. Co najciekawsze, utwory te w dniu premiery również nie były przyjmowane pozytywnie, a Kuban nie pierwszy raz w swoim życiu mierzy się z opiniami, że chwyta się aktualnych trendów z pobudek materialnych.

Moim zdaniem, głównym powodem tychże zarzutów w przypadku albumu „.spokój” jest przerwa wydawnicza. Kiedy wspólnie rozpoczynający z nim karierę koledzy po fachu konsekwentnie trzymają tembr trendów wydawniczych, nie odpuszczając zaszczytnego miejsca w peletonie, Kuban robi kilkuletnią przerwę. Gdy wraca dotrzymując im kroku, nagle okazuje się, że taktyka, tempo i kondycja wypracowana w odosobnieniu, wygląda nieco sztucznie na tle zaprawionych w boju konkurentów.

Kolejne wyzwanie, z którym musiał zmierzyć się Kuban, jest oczywiste. Mowa o wygórowanych oczekiwaniach wobec projektu oraz całej otoczki w okół mitycznego wręcz powrotu artysty. Niestety, ale sytuacja ta postawiła rapera z Opoczna przed ścianą. Gdyby wrócił „Stary Kuban”, stawiam flaszkę, że gro słuchaczy zarzucałoby brak świeżości. Gdy pojawił się ten „inny, nowy”, wszyscy tęsknią za „starym”. Taka nasza polska przypadłość.

Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę.

Odnoszę wrażenie, że oczekiwania przyćmiły genialny marketing projektu. Cała kampania prowadzona była z pomysłem i dobrym smakiem. Mimo to, poza klasycznym, dwuzdaniowym info, popularne portale i profile branżowe nie rozwodziły się nad kolejnymi, niezwykle oryginalnymi i niesztampowymi ruchami w okół płyty. No może poza zmianą profilowego, bo w końcu nic nie wzbudza takich emocji, jak stare i sprawdzone metody. 

Wróćmy jednak ponownie do głównego wątku, czyli albumu „.spokój.”. Płyta ta posiada jeden wielki minus, czyli nieproporcjonalną ilość singli do długości materiału. 13 numerów to, szczególnie w dzisiejszych czasach, idealnie wyważony projekt. Problem w tym, że wydawnictwu do dnia premiery, towarzyszyło 5 singli, okraszonych do tego teledyskami. Nie wiem czy to kwestia skonstruowania playlisty, lub może nieprawidłowo rozłożony w czasie plan promocji, ale zamiast skupienia uwagi na odsłuchu, więcej zaangażowania kosztowało mnie skipowanie numerów, z którymi zdążyłem się już dobrze osłuchać, zanim .spokój jako całość trafił w moje ręce.

Patrząc na tracklistę nietrudno zauważyć, że wybór singli nie był przypadkowy. Widniejące za skrótowcem feat. pseudonimy, szczególnie sparowane z ksywą gospodarza, to gotowy przepis na sukces. Poza postaciami, które poznaliśmy jeszcze przed premierą albumu, Kubana wspomogli Żabson Hodak oraz Kękę. Paradoksalnie, moje serce skradł ten pierwszy. Duet z Opoczna dał świetny numer, a między Panami nie da nie wyczuć się pozytywnej energii oraz chemii. Tematyka utworu jest szczególnie istotna w kontekście ostatnich wypowiedzi Żabsona, gdzie mówi on o odwróceniu się od niego bliskich mu ludzi. Jakby nie zabrzmiało to smutno, sytuacja ta tylko przypieczętowuje autentyczność tego, co Panowie mają do przekazania.

.spokój w dniu premiery się broni. Poza singlami, które nie oszukujmy się, mają robić liczby, dostajemy kawał świetnej muzyki. Otwierający projekt „dom”, osadzony w klubowej stylistyce„After”, który przywołuje na myśl legendarne „Jak gdyby nic”, , czy kipiące zajawką, balladowe „o świcie”, to świetnie numery. Z drugiej strony, dedykowane żeńskiej części widowni „rubinowe wino” z Hodakiem, czy „gdzieś wyjdźmy już”, można odsłuchać bez towarzyszącej żenady.

Mimo nieco bardziej cukierkowych bitów i chwytliwszych refrenów, to wciąż ten sam Kuban z “Cozamixtape”, Hot16Challenge2, czy świetnie przyjętego singlowego “Magistra Sztuki”. Wciąż czuć ten sam luz, flow nadal robi wrażenie, a teksty pełne są wielokrotnych rymów. Dodajmy do tego, że teksty są w końcu o czymś. W ten sposób dostajemy album kompletny.

Posłuchaj podcastu FollowRAP

Chcesz poznać zdanie innych członków redakcji na temat najnowszego albumu Kubana? Posłuchaj FollowRAP podcast.

Podcast powstał w konwencji talk + music, co oznacza, że rozmowa urozmaicona jest omawianymi utworami. Funkcjonalność ta dostępna jest wyłącznie w aplikacji Spotify. Aby ją pobrać lub uruchomić kliknij tutaj.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.