Dlaczego jest to najlepsza rzecz jaką przyniosła płyta Quebo? Co najbardziej przeraża w tej premierze? Co najbardziej ciekawi? Krótki komentarz od Fevowego.
Premiera płyty Quebo dała nam wiele – niektórym pomysł na kilkadziesiąt nagłówków i newsów, niektórym kawał dobrej muzyki, niektórym rekordy wyświetleń. Szczerze? Dla mnie najlepiej ujął to Marcin Flint na prywatnym profilu.
A tak na boku pojawia się paradoksalne pytanie – czy to całe promo, prezent odpakowywany w nieskończoność, nie spycha przypadkiem muzyki Que do kwarantanny, nie pozwalając jej wyjść? Kij zawsze ma dwa końce, pytanie za który chwytasz aportując.
MARCIN FLINT
Zostawmy jednak promocję, “rajd” po mediach. Skupmy się na muzyce. Moje największe zainteresowanie wywołał fakt, że na płycie pojawia się odrzut… starego kawałka Smarkiego. A dokładniej – kawałek “COJESTMAŁPY” zawiera refren Jury z niepublikowanego dotąd utworu. Quebo na podstawie tego odrzutu wymyślił cały patent na swoją piosenkę (no co, rap nie ma piosenek?). Wielki hołd, wielka sprawa. Chciałbym tu napisać, że obecność Smarkiego wywołała autentyczne zamieszanie wśród ogółu słuchaczy…
Niestety nie.
“Smark? To ten od Quebo!”
Wczoraj (to jest 3 marca) miał miejsce wyciek – wyciek cały numer, którego fragment mamy w “COJESTMAŁPY”. Ku uciesze wielu – w tym mnie – numer ujrzał światło dzienne i choć na chwilę możemy poczuć się jak w Wigilię. Najbardziej uderzające są jednak reakcje wielu słuchaczy Quebo, którzy… nie mają kompletnie pojęcia kto to Smark.
Ba, sądzę że ich to nawet nie interesuje. To smutne, lecz prawdziwe. Wolą skomentować i “popisać się” niewiedzą niż wygooglować i sprawdzić kim był koleś, który zdominował swego czasu słuchawki praktycznie każdego ich ulubionego rapera.
Wśród reakcji spokojnie można wyróżnić również te w stylu – “ale jak to brzmi”, “o czym on nawija”, “czemu jest o tym tak głośno” i tuziny innych popisów ignorancji i niewiedzy.
Cytat w nagłówku to, kurwa, autentyk. Ciekawi mnie co myśli sobie Quebo czytając takie absurdy. Może na następnej promocji płyty powinien postawić nacisk na “piąty element”. Mam nawet dobry pomysł – quiz, 50 pytań odnośnie historii polskiej sceny. Jak nie – nie ma preorderu i nieistotne ile zapłaciłeś. Być może skłoniłoby to chociaż tych leniwych słuchaczy do jakiegokolwiek researchu.
W ogóle bardzo przykry jest fakt, że tak mały nacisk jest kładziony na historię, wiedzę – domniemany piąty element. Tak, wiem że dzisiaj większość słuchaczy nie potrafiłoby określić nawet czterech podstawowych, a DJ’a Africa Bambaataa skojarzyliby prędzej z Afryką niż z USA. Albo z jakąś postacią z filmu. Albo cokolwiek.
“Kocham, pozdrawiam”
Sam kawałek Smarkiego to… Smarki w całej okazałości. Luźne flow, które żmudnie opisuje otaczającą rzeczywistość – w tym wypadku – relacje damsko-męskie. Już samo wejście w zwrotkę wywołuje autentyczne wrażenie nostalgii.
Wychowała mnie muzyka, wychowała mnie mama, ale dobrze wiesz o jakich gadam fazach
Jak trzymać bletkę w palcach, jak zapalniczką pozbawić butelkę kapsla
Każdy kto przesłuchał i zna dobrze dyskografię gorzowskiego rapera – bez trudu rozpozna sznyt i styl pisania wersów, z którego słynął. “Pończochy” w trzeciej zwrotce to swoista truskawka wisieńka na torcie.
Dla mnie jako osoby, która poniekąd już wymiotowała samą promocją płyty Queby, tymi wszystkimi newsami, dociekaniami, dyskusjami – PREMIERA NOWEGO SMARKA BYŁA TEGO WARTA. Ba, posunę się krok dalej – TO JEST NAJLEPSZE CO DOSTALIŚMY PODCZAS TEJ PROMOCJI.
Dostaliśmy nadzieję na powrót rapera wymienianego jednym tchem wśród tych “nieodżałowanych karier”. Nie bez powodu kultowe stało się już hasło – “czekam jak na Brudne na Wigilię”. Smark to kwintesencja luzu, swojskości, polskości. To ikona i legenda podziemia, która wpadała w słuchawki Twoich ulubionych raperów więcej niż oni w Twoje.
Dyski raperów/producentów = ?
Ciekawi mnie – ile takich świetnych rzeczy jest jeszcze w czeluściach dysków zalegających gdzieś na dnie szafki. Podejrzewam, że gdyby ruszyła akcja wykopywania takich rzeczy – bylibyśmy świadkami wielu rzeczy, o których nawet nam się nie śniło.
Inspirujący jest również fakt, że słuchając tego w gronie redakcyjnym, mamy podobne podejście do tej trzeciej zwrotki na Smarku – jest inna jakościowo, jakby nagrana ciut później… To wrażenie potęguje fakt, że Smark wspomina o tym, że Zkibwoy robi nowy krążek, a jak wiemy – Zkibwoy wydał nowy krążek w tamtym roku.
Nie wiem, być może to myślenie życzeniowe, ale skoro jakiś czas temu wrócił Zkibwoy, to czemu miałby nie wrócić Smark? Zastanawiające jest także to, kto stoi za rzeczywistym wyciekiem i ile ma to wspólnego z promocją Queby i jego osoby?
Być może odpowiedź poznamy na dniach, a być może to tylko jednorozdziałowa historia, coś jak Eis na PRO8L3M’ie. MOŻE.
Robert “Fevowy” Połomski
Dodaj komentarz