Agresywny Bonson w łagodniejszym wydaniu – “Królu złoty” – RECENZJA

ZGSTRDLTC C

Wydawnictwa Damiana zawsze powodują u mnie emocje – dlatego ze zniecierpliwieniem oczekiwałem na “Królu złoty”. Tym bardziej, że po rozstaniu ze Stoprocent i krótkim romansie z Asfaltem (jako BonSoul), płyta miała wyjść nakładem Def Jam Recordings Polska. Nowa wytwórnia i… nowy Bonson. Czy lepszy?

Jest to drugi w pełni solowy album Bonsona. Po poprzednim – “Znanym i Lubianym” – zapowiadał, że nie prędko weźmie się za taki projekt, bo dużo wygodniej pracuje się z jednym producentem. Jak widać – cztery lata wystarczyły, by raper wziął się kolejną, pełnoprawną solówkę.

Dobór producentów niejako zaskakuje – bo choć mamy tu starego druha Soulpete’a, mamy też produkcje AWGS, Ramzesa, Pelo, Barto’Cut’a12 czy ClearMind, Winyla Trzaski. Umówmy się – gość taki jak Bons mógłby mieć dużo bardziej “fejmowe” ksywki, lecz postawił świadomie na ksywki będące (może poza Barto, Mięthy i Winylami) na mocnym dorobku.

Jeszcze bardziej zaskakuje dobór gości – kto obstawiałby, że ksywka Bonson znajdzie się obok Tymka, Deysa (The Grimmy), Szpaka, Skip’a, zaś na bonus tracku – Uszera zDP czy Sobela? Jedyna kolaboracja, która nie zaskakuje, a cieszy i błaga o choćby EP-kę – to Roma.

Producenci… Eh, producenci.

Płyta od strony instrumentalnej jest poprawna i nic poza tym. Podkłady bardzo bliźniacze, bez żadnych fajerwerków, chyba że za taki uznamy mocny gitarowy riff w “Bracie Mój” czy genialną robotę DJ Te w “Nikt Tu”. Niestety – to wszystko jest takie poprawne, miałkie i zlewające się w całość.

Co najlepsze – sądzę, że jest to świadomy wybór rapera. Jasne, te podkłady współgrają ze sobą, są spójne, oparte w tym samym brzmieniu i klimacie. Ale prawdę mówiąc – na żaden nie zwróciłem szczególnej uwagi. Ten element kuleje mocno na tym albumie i ciężko znaleźć tu podkład, który jako raper chciałbym wykorzystać.

Podkreślę – nie jest to wina producentów – dostosowali się muzycznie do projektu, bity są – od strony technicznej – wykonane jak najbardziej okej i zrobiłoby im lepiej, gdyby były wśród innych, bardziej zróżnicowanych. Wymieszane – z mocno elektronicznymi czy samplowanymi bitami z mocnymi stopami – zyskiwałyby drugie życie, byłyby czymś w rodzaju “oddechu”, poprzedzającego dalszy muzyczny “krzyk”. Tutaj tego nie ma, tutaj one duszą i zanudzają.

Raper kompletny.

Dyskografię szczecińskiego rapera mam w małym palcu – nie, nie tym środkowym. Każda płyta jest u niego niejako nasączona konkretnym sposobem nawijania – “O Nas się nie martw” z Matkiem było mocno skupione na technicznej nawijce, “BonSoule” (prócz ostatniego) są luźniejsze w klimacie, “Postanawia Umrzeć” było mocno wykrzyczane tak jak i “Restart”.

Na tej płycie raper odważnie postawił na śpiewanie. Wychodzi mu to, jego warsztat poszedł w górę i nic dziwnego, że sam uważa tę płytę za najlepszą w swojej dyskografii. No ale właśnie…

Tu pojawia się ten sam zarzut co z bitami. Przesyt. Za dużo tego śpiewania, ono zwyczajnie męczy ucho i czekasz aż ten Bons się wkurwi, aż poskłada cię kilkunastoma wersami nawiniętymi bez krzyku, bez śpiewu. Czekałem i się nie doczekałem. Najbliżej do starego Bonsa jest numerowi “Nikt Tu”. Mocny kawałek, który jest moim faworytem z tej płyty, a to za sprawą charyzmy w nawijce i treści tam zawartej.

Tekstowo – to wciąż Bonson. Szczery, wulgarny, brutalnie rozliczający się ze swoim życiem. Technicznie – nie ma o co się przyczepić, tak samo jak – w przeciwieństwie do wielu raperów – wie co chce napisać, wie co chce przekazać i jaki jest pomysł. Tylko co z tego, skoro sposób nawijania oraz brzmienie tępi ten jego pazur. Tępi tego agresywnego, zdecydowanego i stanowczego rapera.

To z pewnością kamień milowy w karierze Bonsona – stał się raperem kompletnym, który – jeśli doszlifuje śpiew – będzie mógł nawinąć zwrotkę, dograć refren komuś i nikt na tym nie ucierpi, a wręcz skorzysta.

Goście

Przekrój stylów gości jest dosyć szeroki. Szpaku oraz Deys dali dokładnie to, czego można się spodziewać. Pierwszy – spokój przerywany krzykiem na życiowej zwrotce. Drugi – zjadł ten numer. Daleki jestem od twórczości The Grimmy’ego, ale dał morderczą zwrotkę i w pełni “wytłumaczył” swoją obecność na tym krążku.

O Romie mógłbym napisać jedynie – gdzie płyta ROMA X BONSON? Ta kolaboracja to chemia, kwintesencja duetu wokalistka x raper. Czekam na choćby EP-kę.

O Skipie gospodarz wypowiadał się w samych superlatywach, a sam raper jest od dłuższego czasu postrzegany jako młody talent i przyszłość tej sceny. Dał “bonsową” zwrotkę – nacechowaną emocjami, choć ciut grzeczniejszą niż nawinąłby Damian. Broni się i zachęca do weryfikacji dyskografii, a temu mają służyć featy.

“Nienajlepszy” (bonus track) w którym pojawiają się Uszer zDP oraz Sobel ujawnia w pełni, dlaczego ten track jest tylko bonusem. Odbiega poziomem od reszty albumu, zaś goście nie wnieśli nic. Na pewno nie poziom, który pozwoliłby im zostawić po sobie dobre wrażenie.

Tymek. Wpasował się w klimat projektu, albumu. Stworzył wraz z Bonsem “Mama Tried Her Best” emocjonalny numer i rozliczając się z samym sobą. Znamienne, że przez wielu ta ksywka była torpedowana już za sam pomysł. O ile kawałek jest przyjemny, tak widać prostotę rymów Tymka, która na tym poziomie nie przystoi. Zwłaszcza przy takim asie jak Bons.

To nie jest nawet TOP 5 Damiana, ale…

Tak – znalazłbym spokojnie pięć płyt lepszych w dyskografii Bonsona. Ba, jak dla mnie – ciut gorsza jest jedynie “Historia pewnej historii” wydana z Matkiem w 2008 roku.

Nie pasuje mi klimat tej produkcji, nie pasuje mi brzmienie, nie pasuje mi Bonson tutaj. Jestem fanatykiem jego twórczości i być może wymagam za dużo, a być może to jedynie gust. Nie potrafię przekonać się do tej płyty i z trudem przyszło mi ją odsłuchać kilkukrotnie.

Z drugiej strony – bez problemu mogę sobie wyobrazić, że ktoś zajara się Bonsonem od tej płyty i uzna ją za coś genialnego. Zrozumiem też fanów reprezentanta Def Jam’u, którzy stwierdzą że to jedno z najlepszych wydawnictw jakie dał raper.

Ja mogę jedynie zrozumieć takie opinie i stwierdzić, że ta recenzja to tylko i aż moja faza.

Robert “Fevowy” Połomski

1 Trackback / Pingback

  1. Bonson - "Znany i lubiany" po czterech latach od premiery (#RapKartka) - FollowRAP

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.