Peja — Na legalu. Po­mnik po renowacji. [RECENZJA]

Okrągłe rocznice klasycznych dzieł zazwyczaj przynoszą nam ich wznowienia. Od dziesiątek lat jesteśmy raczeni zremasterowanymi wersjami dawnych albumów. Jedni nazwą to odcinaniem kuponów, inni oddaniem hołdu klasyce przy użyciu dzisiejszych technik realizatorskich. Peja z Magierą poszli jeszcze inną drogą…

Nie wszystek umrą

Nie sposób opisać znaczenia płyty “Na legalu?” dla karier oraz życiorysów Peji i Decksa. Ryszard latami walczył o swoje miejsce w głośnikach szerszej publiki oraz należyty rozgłos w całym kraju. Próbował na wiele sposobów. Przeniósł na nasz grunt brzmienia oraz lirykę wprost z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Był współtwórcą pierwszego dissu w naszym kraju. Wulgarność oraz fikcja liryczna na pierwszym albumie były czymś szokującym dla społeczeństwa. Po odejściu z RRXu i dołączeniu do Cameya Ryszard “ugrzecznił” swój styl pisania oraz wydźwięk utworów. Dariusz, który dołączył do reprezentanta Jeżyc w 1998 roku, także miał swój wkład w zmiany, które zaowocowały albumem “Całkiem nowe oblicze”. Następnie otrzymaliśmy film “Blokersi”, którego Peja był beneficjentem i przyniósł wzrostu popularności poznańskiego duetu.

Wydawca kolejnego albumu SLU Arkadiusz Deliś, który był inicjatorem dokumentu, wiedział jak wykorzystać udany występ swojego podopiecznego w filmie Sylwestra Latkowskiego. Otrzymaliśmy pierwszy album, gdzie jako autor, widniało Peja/Slums Attack. Postawiono na rozpoznawalność Ryszarda i stanowiło to zrozumiały wybór. Album był promowany pięcioma teledyskami i każdy z nich znalazł swoje miejsce w rotacji stacji muzycznych. “Głucha noc” lub “Jest jedna rzecz” to absolutne hity tamtych lat. Płyta zdobyła tytuł platynowej, rozchodząc się do dziś w ponad stutysięcznym nakładzie. Slums Attack wprowadzili uliczny rap do świadomości masowego odbiorcy. “Na legalu?”, to w mojej opinii, jeden z najbardziej hiphopowych albumów, jakie odniosły komercyjny sukces w naszym kraju. Oto jak po dwudziestu latach o tym wydawnictwie wypowiada się Ryszard:

“W sumie to album dla mnie wiele znaczący. Sięgałem po niego w wielu okresach mojego życia, za każdym razem odkrywając go na nowo. Zarówno plusy jak i tzw. mankamenty. Szukałem w nim tez siebie z czasów kiedy wszystko wydawało się bardziej proste choć życie mocno to weryfikowało, bo łatwo nigdy nie było, nie jest i raczej już nie będzie. Ten krążek to dla mnie więcej niż przełom w muzyce. Pomijając fakt, iż zapewnił mi “muzyczną nieśmiertelność” czy chuj wie, jak to zdefiniować jest znakiem czasów, w których przyszło mi egzystować jako raper idealista 🙂 Jak wiele od tych 20 lat się zmieniło, najbardziej wiem ja sam. Jak bardzo ewoluowałem lub jak kto woli regresuję wiecie i Wy. Jedno jest pewne. Ta płyta stanowi przykład w jaki sposób muzyczna autentyczność, szczerość i pasja z jeżyckich podwórek wyprowadziła rapowy nurt na ówczesne salony.”

Nie bój się zmany na lepsze

Ryszard przy okazji okrągłej rocznicy stanął przed ciężkim zadaniem. Czy wystarczy zremasterować album i nadać mu lepsze brzmienie, aby zadowolić odbiorców? Wielu artystów tak robi i to zawsze zapewnia znany już odbiór słuchaczy. Większość fanów kupuje taki album i najwyżej później dyskutują o efekcie tych obróbek. Ale czy sam Ryszard z takiego wybory byłby ukontentowany? Jak widać nie. On postanowił złapać za dłuto i zamiast jedynie odrestaurować swój pomnik — wyrzeźbić go na nowo z nowoczesnymi technikami oraz pod czujnym okiem cenionego konserwatora w postaci Magiery.

Zadanie było niezwykle delikatne. Praca przy swoim własnym dziele mając na sobie bagaż własnych doświadczeń, rozwoju warsztatu oraz oczekiwań fanów, jest jak selekcja do Legii Cudzoziemskiej – o błąd łatwo, a ten równa się z końcem marzeń. Nie wiem, czy pamiętacie historię fresku “Ecce Homo”, ale ten pokazuje, czym może się skończyć opisywany przeze mnie błąd. Na szczęście “Na legalu” nie podzieli losu odświeżonego dzieła Ceclilii Gimenez.

Wieniec laurowy

Peja wraz z Magierą obeszli się z materiałem źródłowym z należytym szacunkiem. Wszystkie zwrotki zostały nagrane na nowo, dzięki czemu, możemy docenić rozwój warsztatu MC. Każdy z pierwotnych gości również nagrywał swoje szesnastki na nowo. Wszystko brzmi o wiele lepiej. Nikt nie będzie miał problemu ze zrozumieniem jakiegokolwiek słowa. Dykcja u Ryszarda poprawiła się diametralnie, o wiele lepiej panuje nad oddechem. A przy tym, czuć chęć oddania zwrotek w takiej formie, jak zostało to zrobione w oryginale. Wszelkie sklejenia pozostały na swoim miejscu i dodaje to tego oryginalnego sznytu z 2001 roku. Jestem pewien, że raper chciałby pozmieniać wiele, ale na szczęście powstrzymał się od tego. Szacunek do wersji pierwotnych słychać tu na każdym kroku.

Magiera dodał głębi podkładom dzięki żywym instrumentom działających w tle. Dodaje to wrażenie obcowania z unowocześnionymi wersjami klasyków. Chciałbym jednak zaznaczyć, że zmiany są kosmetyczne. Producent jest tu mistrzem kuchni, który nie musi zmieniać całego dania, zamiast tego dodaje pojedyncze przyprawy, które pomagają wydobyć zaplanowany efekt. Jednak wciąż nie zatracono tego oryginalnego smaku. Uwidacznia nam to, jak biedne były produkcje na początku wieku za sprawą braków w posiadanym sprzęci oraz mniejszej niż dziś wiedzy realizatorkiej. Przy tym uwidocznia rozwój instrumentalium wykorzystywanego przez dzisiejsze podkłady.

followrap patronite

Udekorowanie marmuru

Warto zaznaczyć, że nie pozostawiono jedynie pierwotnej tracklisty. Otrzymaliśmy kontynuacje kilku klasyków. “I moje miasto złą sławą owiane 2” świetnie nawiązuje do pierwszej części. Mamy bardzo dobrą zwrotkę Hansa oraz klasyczny vibe. “Głucha noc 2021” posiada nową zwrotkę od Rycha oraz Gandi Gandy. Ogromnie żałuję, że Medi Top Glon jest jedynie na cutach. “Mój rap moja rzeczywistość 2” jest bardzo celnym rozliczeniem z dzisiejszym światem. Świetnie udało się ukazać zmiany jakie się dokonały przez te 20 lat w rapie oraz kraju oraz oddać klimat części pierwszej. “Nie zawsze” to mój ulubiony utwór z tych nowych. Mamy tu retrospekcje rapera oraz trzeźwe oceny dawnych czasów, ale i gorzką ocenę dzisiejszego świata wokół Ryszarda.

W mojej ocenie całość jest powiewem świeżości w temacie wydawania płyt rocznicowych. Autorzy porwali się z motyką na słońce i wracają do stolicy Wielkopolski z tarczą. Dla fanów SLU jest to pozycja obowiązkowa. Dla młodych, którzy chcą poznać klasykę, jest to najlepsza forma wejścia w rap sprzed dwóch dekad. Pomnik po renowacji będzie błyszczał pełnym blaskiem kolejne dziesiątki lat. Każdemu życzę takich rekonstrukcji.

Album możecie zamówić na stronie artysty

Zobacz również:
⚠️ Nasz Fanpage na Facebooku

💿 Redakcyjne patronaty Albumów

🎥 Nasz kanał na YouTube

👥 Nasza grupa na Facebooku

📕 Posty z cyklu #KalendariumPolskiegoRapu

📷 Instagram FollowRap

☕ Podobało się? Postaw nam kawę na buycoffee.to.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.