Połączenie idealne
Jazz i rap. Aż dziw bierze, że wciąż w naszym kraju to połączenie jest tak mało popularne. Polska szkoła jazzowa to absolutny fenomen w skali światowej.
Polski rap, jak wszyscy wiemy, jest obecnie najpopularniejszą muzyką na rynku.
W Stanach połączenie tych dwóch gatunków to oczywistość.
A Tribe Called Quest, Jazzmatazz od Guru, The Roots lub chociażby Madlib, jeżeli chodzi o albumy producenckie.
Na naszym podwórku, jeżeli ktoś by chciał poszukać korzeni jazz rapu to odsyłam do postaci Michała Urbaniaka. Człowiek legenda na scenie jazzowej już w roku 1989 założył zespół Urbanator, gdzie łączył live sessions swoich bandów z raperami.
Nasi rodzimi raperzy, również od dawna próbowali łączyć te dwa światy na swoich albumach. Warto tu wspomnieć o ekipie Stare Miasto, Dizkret i Praktik na swoim albumie „IQ”z 2002 roku, no i ostatni, ale na pewno z największym sukcesem komercyjnym, czyli O.S.T.R. i jego albumy, które już w nazwie mówią nam, z jakiego katalogu muzycznego Adam czerpał najwięcej (Jazz w wolnych chwilach, Jazzurekcja, Jazz dwa trzy).
Ok tyle historii oraz wprowadzenia. Czemu o tym wszystkim Wam piszę?
Ponieważ, na naszym rynku muzycznym od kilku dobrych lat, znajduje się perełka, która sumiennie dzień po dniu, koncert po koncercie, próbuje się przebić do świadomości słuchaczy, pokazać, że polski jazz rap istnieje i ma się dobrze.
Determinacja w dążeniu do słuchacza
Eskaubei i Tomek Nowak Quartet, bo o nich mowa, w 2019 roku wydali swój 3 album – „Sweet Spot”.
Już na wstępie zaznaczę, że jest to album, który ja uważam za najlepszy w ich dorobku.
„Sweet Spot” to twór bardzo optymistyczny, muzycznie bardzo przyjemny w odbiorze dla osób, które jazz dopiero poznają. Pod względem brzmienia zespół, w moim mniemaniu, odnalazł idealne dopasowanie do zadowolenia słuchaczy obydwu gatunków.
Jest tu o wiele mniej jazzowej jazdy bez trzymanki, która dla mniej wprawionego słuchacza, może wydawać się nie do przyjęcia.
Mamy bardziej soul’owy groove, mamy mniej solówek instrumentalnych. Ale oczywiście wciąż znajdziemy tu cudowne trąbkowe granie Tomka Nowaka.
Słychać, że zespół gra ze sobą już kilka lat, są w pełni świadomi swojego brzmienia, oraz tego do kogo chcą dotrzeć. Warto zaznaczyć, bo jest to ewenementem w czasach cięcia wokali oraz wszechobecnej obróbki głosu, tu wszystko mamy nagrane w studio na tzw. setkę.
Eskaubei to raper bardzo doświadczony, osoba, która sprawdziła się w każdej stylistyce jako MC.
Na potrzeby omawianego projektu, rzeszowski artysta pokazuje bardzo spokojny sposób pisania, nie znajdziemy tu poczwórnych rymów oraz wyrzucania z siebie wersów w karabinowym tempie.
Tu wszystko ma swój feeling, wszystko cudownie i leniwie płynie.
Znajdziemy dużo odniesień do literatury, mamy utwór „Tyrmand To Jazz”, gdzie znajdziemy opis życia Pana Leopolda, który jak wiemy, był ogromnym fanem jazzu. Jest tu także utwór poświęcony Markowi Nowakowskiemu, utwór „Ulica Krokodyli” był inspirowany opowiadaniem Bruno Schulza.
Na płycie słychać wielką radość oraz wdzięczność rapera do tego, jakie życie może prowadzić.
Mamy tu opis tras koncertowych, spotkań ze słuchaczami oraz wielką miłość do muzyki, oraz życia. Warto tu zaznaczyć, że gościnnie na płycie znajdziemy gościnne zwrotki Eldo oraz Jareckiego.
Zwłaszcza ten drugi wpasował się idealnie, jego zwrotka nagrana, co warto nadmienić, kilka dni po narodzinach syna.
Optymizm aż bije z głośników w jego głosie, a i sposób rapowania cudownie kontrastuje z flow Eskaubei’a.
Odnajdź siebie w tej niszy
Kończąc już, zachęcę do sprawdzenia „Sweet Spot”. Dajcie szansę chłopakom, niech jazz zagości w Waszych słuchawkach lub głośnikach. Nie jest to album, który przy pierwszym odsłuchu każdego złapie za serce, ale włączcie go sobie w leniwy wieczór i dajcie się porwać ich wibracjom.
Dodaj komentarz