Mija miesiąc od niespodziewanego wypuszczenia najnowszego albumu “Namazane” przez Kubę Knapa. Raper ostatnimi czasy jest wyjątkowo płodny jeżeli chodzi o twórczość muzyczną. Co przynosi najnowsze wydawnictwo?
26 marca 2021 Kuba uraczył nas 9 utworami spiętymi klamrą albumu. 9 numerów – wydaje się, że to mało, jednak robiąc odsłuch tej płyty odnoszę wrażenie, że Knap potrafi skompresować swoje barwne myśli do najważniejszego przekazu.
Lazy vibe
Pierwsze czego można się spodziewać po Kubie i czym tutaj akurat nie zaskoczył to leniwe flow. Stało się ono już jego znakiem rozpoznawczym. Odbierane jest jednak jako pozytywny aspekt jego twórczości. Bo pomimo tego, że jest leniwe nie jest ono przymulające czy też nudne. Jest charakterystyczne. Takie właśnie flow usłyszymy na “Namazane” co w perspektywie całej płyty wydaje się być idealnym zgraniem.
Płyta w całości została wyprodukowana przez Bonny’ego Larmesa. Czy kogoś to dziwi? Wydaje mi się, że nie. Udzielił się tam również DJ Lem i Kieras. Jeżeli chodzi o bity – perełki pod vibe Knapa. Z jednej strony bity lekkie ale jednocześnie mocno osadzone, płynące pomiędzy rozkminami Kuby. Boombapowe scratche rodem z Undy, dodatki perkusji mieszane z gitarą i leniwą melodią – klimat.
Co tu Kuba namazał?
EPka otwiera się przed nami numerem “Masz farta” w tonie refleksyjno-budującym. Kuba w tym utworze tak naprawdę krótko i na temat kreśli przed nami widok doceniania rzeczy i chwil, które są w zasiegu ręki. Brzmi trochę coachingowo, może patetycznie, ale wręcz przeciwnie.
“A z tego co znam świat nieprzeciętne
Masz farta
Możesz teraz śmiało bić w bęben
I oświadczać wszystkim wokół jakie życie jest piękne”
“Och jak to brzmiało” jest swego rodzaju braggą z mega pozytywnym bitem. Ale nie jest to przewózka po mieście krzycząc PATRZCIE NA MNIE, to wszystko jest podane w typowo Knapowym stylu. Trochę od niechcenia, bez konieczności udowadniania swojej pozycji, raczej luźne przypieczętowanie swojej twórczości. “Nie wiem nic” wydaje się być trochę odbiciem decyzji Kuby o porzuceniu życia w biegu i przeniesieniu się na wieś, do lżejszego tempa życia.
Kolejne dwa numery – “Strzyga” i “Kiemoncini” to wyraz smutku i wkurwienia na wszechogarniającą chęć dopasowania się do społeczeństwa, zatracanie siebie i od razu hołd do lat przeszłych, kiedy każdy żył po swojemu.
Przelot emocjonalny
“Lęk” wybrzmiewa jako utwór, który jest rozliczeniem, a może nawet bardziej przyznaniem się do swoich słabości. Nie wiem jak to Kuba robi, że nawet taką tematykę podaje w spokojnej otoczce. “Drużynę” można opisać cytatem “Równowaga, zasiadam i wszystko jest w normie/ Ave WCK, dzięki Wam wszystko w normie”.
Dwa ostatnie numery – “Granice” i “Wlas” są spisem przemyśleń dotyczących tworzenia po swojemu, ryzykowania i przekraczaniu limitów, które stawiamy sobie sami. Te utwory to idealne podsumowanie “namazania” przemyśleń życiowych. Są chyba też najbardziej obrazotwórcze.
“Blisko natury, mam żywopłot zamiast fosy
Granice
Jedna miłość, a nie jakaś podaż, popyt,
Wciąż się miesza pokora i niedosyt,
Pot wsiąka mi we włosy na granicy dnia i nocy.
Nic dla popisu, jak skok elektryka,
Stawiam opór, zawsze kiedy chcą mnie przepytać,
Obietnica, że za pustosłowie pełna micha,
Staję w progu i mówię “kurwa siema, witam”
Między mną a kłamstwem jest podwójna ciągła,
Kiedyś dostałem kota, dziś wyrzucam truchło z worka,
Jak chcesz to możesz iść za trzecią szóstką postać,
Ja tam nie wrócę już bo wiem jak gówno wciąga.”
Te 9 utworów to coś więcej niż kolejna EPka, kolejne wydawnictwo spod ręki Knapa. Jego każdy album mimo bycia utrzymanym w podobnych klimatach, tonach i przemyśleniach zawsze otwiera przed odbiorcami inny rozdział jego życia. Płyty, które nam przekazuje to strony z jego doświadczeń. Te numery są “Namazane” w jego pamięci i przenikają do słuchaczy.
Chcesz być na bieżąco z naszymi wpisami? Kliknij w dzwoneczek!
Dodaj komentarz