Wykwitne danie, ale nie dla każdego | Mops – “Wysublimowana Klientela” [RECENZJA]

mops wysublimowana

Podobno ten album miał początkowo nosić tytuł “Areszt”, bo wszystkie wersy siedzą. No, nie wszystkie, ale na pewno większość. Mops -“Wysublimowana Klientela” to przede wszystkim płyta pełna szaleństwa, eksperymentów, zabawy konwencją i przewracania schematów do góry nogami. Nie zabrakło też technicznych popisów rapera. Te wszystkie składniki mieszają się w gotowe danie główne, które raczej zgotowano z myślą o “wysublimowanych” odbiorcach, bo dla reszty może być trochę ciężkostrawne.

Mops - "wysublimowana klientela" okładka

Mops – szef kuchni

Mops to raper z Zabrza, którego kojarzyć możecie między innymi ze składem Smagalaz. Ja usłyszałem o nich dopiero gdy Quebonafide w kawałku “Hype” nawiązał do ich utworu “To jest nasz czas”, ale nie miejcie mi tego za złe, bo zespół powstał 18 lat temu – staż na świecie mamy więc niemal identyczny.

Znacznie lepiej odnajduję się więc w jego współczesnej twórczości. “Wysublimowana Klientela” to 3 album od Mopsa i DJa Pete’a, który odpowiada za wszystkie produkcje na płycie i z którym Mops współtworzył wspomniane Smagalaz. Szef kuchni zaprosił do swojej ekipy nie byle kogo, bo produkcje mogą momentami zachwycać – chłopaki z pewnością świetnie się “dogadują”, jeśli chodzi o muzyczne wariactwo.

Album początkowo miał wyjść w StoproRap, ale jak wiemy, w kwietniu Wini zdecydował się sprzedać wytwórnię. “Wysublimowaną klientelę” Mops wydał więc własnym sumptem, ale miał wciąż wsparcie od byłego “szefa”. Wini pojawia się nawet gościnnie w trzech utworach (2 na głównej płycie, 1 na dodatkowej EPce). Zdaje się być zresztą wielkim fanem talentu Mopsa i Pete’a bo przy premierze singla “SWAG” pisał o nim: “Arcydzieło wyjątkowe pod każdym względem, warstwa muzyczna, bezdyskusyjnie rozj*ana przez Dj Pete’a, człowieka, który z niewiarygodną łatwością łączy wszystko co w rapie najpiękniejsze. Mops udowadnia, że tylko chodzenie własnymi ścieżkami daje mu największą satysfakcję“.

Danie główne

Składnik 1: Szaleństwo i eksperymenty

Na tym albumie nic nie jest na swoim miejscu, a równocześnie wszystko świetnie się ze sobą komponuje. Produkcje Pete’a są powykręcane, ale bardzo wielowarstwowe i harmonijne. Mops świetnie się w tej niestandardowej rytmice odnajduje. Wynika to zapewne z faktu, że technicznie potrafi zawstydzić większość znanych mi raperów, ale nie afiszuje się tym przesadnie na albumie. Sztuką jest w końcu umieć odnaleźć się w wielu stylówkach, różnych tempach czy kompozycjach. Mops nie krzyczy do nas o tym jak dobrze potrafi rapować. Bawi się muzyką, a że technicznie tam się wszystko zgadza to sami jesteśmy w stanie usłyszeć.

Kawałki na “Wysublimowanej Klienteli” są bardzo dopracowane. Prace nad albumem trwały bardzo długo, przeciągały się przez różne komplikacje, ale ostatecznie dało to pewnie trochę więcej czasu na dopieszczenie każdego pojedynczego brzmienia. Każdy jeden instrument ma dla siebie wystarczająco miejsca i zgrywa się z pozostałymi. Także takie aspekty jak ad-liby czy mix/master kawałków dokładają swoją cegiełkę w spójnym wydźwięku całości.

Warstwa brzmieniowa płyty jest więc muzyczną sałatką, w której nie musisz wybierać pojedynczych komponentów. By w pełni delektować się jej smakiem, należy konsumować ją jako świetnie współgrającą całość.

Składnik 2: Treść

Albumy eksperymentalne muzycznie często mają to do siebie, że liryka spychana jest gdzieś na drugi plan. Autorzy poszukują wówczas oryginalnych brzmień, a teksty piszą z myślą o ich melodyjności, rytmice, ciekawych zbitkach sylab, a pomijają treść i ogólny przekaz. W tym przypadku także momentami możemy zaobserwować takie zjawisko, ale nie tak intensywnie by skreślać od razu całą zawartość płyty.

Bo nie jest tak, że Mops niczego nie chce przekazać bądź nie ma nic do powiedzenia. Praktycznie każdy kawałek ma jakiś przewodni temat, którego w miarę konsekwentnie się trzyma. W niektórych z nich brakuje jednak rozwinięcia, czegoś co zatrzyma na chwilę myśli słuchacza, nie mówiąc już o wywoływaniu refleksji. Tak więc, przykładowo, kawałek “SQUAD” opowiada o zastanej rzeczywistości po powrocie do Polski z 10-letniej emigracji (o tym dowiadujemy się w innym utworze). 2 zwrotka zawiera kilka refleksji w tym temacie, ale są raczej ogólnikowe i wciąż stanowią uzupełnienie do brzmienia i chwytliwego, przekręconego refrenu.

W aspekcie treściowym ponad resztę wybijają się takie utwory jak “PLASTIK“, “BEZBŁĘDNIE“, “VENUSMARS” czy “ZIEMIĘ“.

To nie jest oczywiście żaden zarzut, który neguje jakość albumu. Nie jest powiedziane, że to zawsze przekazywane wartości czy wieloznaczne, przekminione wersy na każdym kroku mają stać na szczycie w hierarchicznej tabeli zatytułowanej “elementy, które są najważniejsze w tworzeniu i ocenianiu rapowych krążków”.

W metaforze kulinarnej, treść “Wysublimowanej Klienteli” jest dodatkiem, który można spokojnie zastąpić jakimś innym, bez sporej utraty na jakości. Nie stanowi znaczącej wartości dodanej. Jeśli szukacie wybitnego tekściarstwa, szukajcie dalej, bo tutaj autorzy skupili się po prostu na innych aspektach. Tylko odpalcie sobie zwrotki Winiego, on akurat pod tym względem przyćmił nawet gospodarza – mówię zupełnie poważnie.

“Nie wiem czy chciałbym żyć wiecznie / Wiem, że nigdy nie chciałbym zginąć / Ulotnić się z tego świata, w meandrach czasu rozpłynąć”

Mops, Wini, Kieru – “Ziemię” (Zwrotka Winiego)

Sposób podania

Warto też poświęcić chwilę na opisanie ciekawego wydania i składu zestawu preorderowego. “Wysublimowaną Klientelę” można było zamówić w 3 wersjach. Standardowa zawiera album i dodatkową EPkę oraz… gibona lub susz CBD. Mops jest w końcu nie tylko raperem, ale też “dziennikarzem, aktywistą na rzecz legalizacji oraz edukatorem świadomości dotyczącej marihuany” – jak pisał o nim ostatnio Blind.

Podstawową wersję wciąż można jeszcze zamawiać, ale dostępne w sprzedaży były też bardziej rozbudowane zestawy. Wersja BOX zawierała: “Wysublimowaną Klientelę” + “Aperitif EP” + Winyl + 5g suszu CBD + młynek, bletki i pestki.

mops wysublimowana klientela preorder

Deser

Na deser dostajemy dodatkową EPkę – “Aperitif“. Chociaż jej tytuł oznacza alkohol podawany przed posiłkiem dla pobudzenia apetytu, to wydaje mi się, że spełnia ona raczej rolę dodatku do głównego dania niż przystawki i ja tak wolę go odbierać. Ten krążek stoi niejako w opozycji do głównego albumu, co bardzo mi się podoba. Mops bawi się tu raczej słowem niż dźwiękiem, a i ogólnej treści jest znacznie więcej. W poszukiwaniu ciekawych wersów i dobrze poskładanych tekstów odsyłałem was wcześniej “dalej”. Okazuje się, że wcale nie musicie daleko szukać, bo znajdziecie to właśnie na “Aperitif EP“.

Flow Mopsa jest tutaj bardziej regularne, bliżej mu do standardowego. Zdecydowanie mniej tu łamania rytmiki czy celowych niedociągnięć. Sporo na tej płycie też humoru. Słuchając kawałka “BENGER JAK KIZO“, w którym gościnnie pojawia się Wini, uśmiech nie schodził mi z twarzy, a parę razy zaśmiałem się na głos.

Wysublimowana Klientela

To właśnie do niej kierowany jest ten album. Nie każdego przyciągnie tak mocna niestandardowość. Niektórych odrzucić może wspomniany prymat brzmienia nad liryką, aczkolwiek treść jest wystarczająco dobra by nie żenować, nie ściągać ogólnego poziomu w dół.

Całościowo, z pewnością warto tę płytę przesłuchać, choćby dla poszerzenia rapowych horyzontów, a może – tak jak ja – pozytywnie się zaskoczycie. Mops i DJ Pete odwalili tu kawał solidnej, zwiariowanej roboty.

Podano do stołu. Smacznego!

Mateusz Trojnar


Zamów album TUTAJ!
Zobacz inne nasze recenzje!
Sprawdź inne teksty tego autora!

Mops – “Wysublimowana Klientela”

Ocena recenzenta:

7/10

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.