“Najlepsze w życiu wersy dostałem od Włodka”- tak mógłbym zakończyć tę recenzję. Legenda naszej sceny doskonale wie, jak ma kierować swoje kroki, aby nie wpaść w marazm a przy okazji nie zatracić swojego sznytu.
W czasach, kiedy coraz częściej słychać głosy, że rap dawno przestał być antypopem, a stał się jego nową odsłoną, Włodi oraz 1988 zamykają się w studio i pokazują, skąd wyrastają ich korzenie. Wspólny album Panów jest całkowicie pozbawiony przebojowości, której tak poszukuje się w dzisiejszych wydawnictwach. Włodek nie ściga się z nikim. To twórca niepatrzący na konkurencję. On bierze udział w swoim własnym maratonie.
Słuchając teksów reprezentanta Służewca, można odnieść wrażenie, że mówi on niewiele. Każde słowo jest tu jednak na wagę złota. Każdy wers ma swój ciężar i każdy zamyka poruszany temat w sposób kompletny. Brak tu jakichkolwiek wypełniaczy i niedomówień. To jak kop na twarz od starego ultrasa. On na tych stadionach przeżył tyle, że widząc dzisiejsze realia oraz zachowania młodych gniewnych, jedynie uśmiecha się pod nosem z politowaniem.
“Nie chcę labelu, nie chcę żadnych podopiecznych
Włodi – Żakardy
Bo znam ten biznes od podszewki
Dźwięki kroję pod siebie, nie pod wytyczne agencji
Zamknij mordę, najpierw sztuka, potem portfel
Tak to czuję, życie mi narzuca formę
Ze mną dusze niepokorne”
Według wielu, Paweł od lat mówi o tym samym. Nie inaczej jest na nowym albumie. Bragga, miłość do zielonej rośliny, opis codzienności, list miłosny do żony oraz krytyka systemu. Nad każdym wersem unosi się słodki dym. Ja uwielbiam te narkotyczne liryki, mają one swoją magię oraz własny sznyt. Nasz gospodarz wie, skąd się wziął i co do tej pory mówił. Mes kiedyś nawinął, że słucha swoich starych kawałków, aby sprawdzić, czy sam sobie nie zaprzecza. Włodi nie musi tego robić, on swoich ideałów nie zmienił i nie zmieni.
“Podobno scena brzmi jak Narodowy roztańczony
Włodi – Stworzony
Wielu z nich to w sumie spoko ziomy
Ale taki mamy klimat, czego się spodziewać po nich
Ja tam nie wiem, album wjeżdża na rejony
Lecę se na chorych bitach, ale styl mam wyważony
Mój habitat to ulica, nie salony
Beton to nie dywan, ale bywa też czerwony
Pokój cały zadymiony
Dalej nie świecę przykładem, nie prowadzę zagubionych”
Duże wrażenie zrobił na mnie utwór “NDZW” gdzie Włodek, opisując zwyczajny dzień z życia swojego związku, unikając ckliwych słów pokazuje, jak silnym uczuciem darzy swoją żonę. Jest to idealny przykład, jak minimalizm może ukazywać sprawy wielkie. Ogromne brawa!
Naszego gospodarza na mikrofonie wspierają: Prykson Fisk, Tonfa, Jetlagz, Miły ATZ oraz Wiadrowski (osobom nieznającym Tonfy z czystym sumieniem polecam ich zeszłoroczny album Tonfa EP). Każdy z gości stanął na wysokości zadania. Czuć wielki szacunek do Pawła oraz wielkie zrozumienie, z jakim klimatem albumu mamy do czynienia. Swoje zrobili również zaproszeni Dje: Dj Zeten, Dj Bulb, Dj Falcon1, Phunk’Ill. Każdy idealnie uzupełnił swój utwór.
Drugą osobą w pełni odpowiedzialną za brzmienie opisywanego albumu jest 1988. Połowa duetu Syny to w mojej opinii producent idealnie spasowany pod styl Włodiego. Oszczędny oraz dosadny. Zatopiony w oparach unoszących się nad latami 90 w muzyce. Mamy tutaj do czynienia z albumem niezwykle spójnym, ale również bardzo zróżnicowanym. Każdy utwór to oddzielne dzieło sztuki. Bit do utworu “Krzew” to tak cudowny tribiute w stronę sceny Memphis, że za każdym razem padam na kolana przy tym bicie. “Żakardy” to kolejny bit morderca. Produkcyjnie mamy tu album roku! Oby to nie był koniec współpracy obydwu Panów.
Dla kogo jest nowy Włodi? Dla koneserów. To walec, który nie bierze gapowiczów. Nasz Mistrz Ceremonii ścina branżowych klaunów swoją kataną. Tu nie ma klepania po plecach, nie ma tłumaczenia czerstwych akcji. Tu jest samoświadomość oraz KONSEKWENCJA.
Premiera albumu Włodi / 1988 – W/88 – 17 września 2020 – Sprawdź nasze Kalendarium Polskiego Rapu.
Włodi to Paweł a nie jakiś Przemek…..
Jasne że tak. Dziękuję za czujność. Jakieś chwilowe zaćmienie mnie dopadło.