Krulig – Zwykły ziomek [FollowUndeground]

Krulig zdjęcie(źródło:https://www.instagram.com/kruligh/)

Ostatnio powróciła tzw. ziomalskość w kontekście polskiej rap gry, która była widoczna przede wszystkim w początkowych latach istnienia naszego gatunku. Wtedy uliczni artyści byli zwykłymi ziomkami z osiedla dla osób trzecich, a gdy w Warszawie grała koncert jedna z ekip tego miasta, to zaproszenie z automatu otrzymywały wszystkie składy. Raperzy dzisiaj znów są tacy otwarci na swoich fanów. Udowadniają to zwłaszcza na koncertach, ale także na instagramie w postaci organizowanych live’ów, czy podczas wszelakich wyjazdów (przykład Ekipy 2115 i wspólnych meczów ze swoimi sympatykami czy zatrudnienia przez nich nastolatków jako swoich ochroniarzy). Nie ma już muru na linii artysta – fan. Oczywiście czasami wpływa to na niekorzyść tych pierwszych, gdyż dają sobie wchodzić na głowę.

Na pierwszy plan w kontekście ”raperów ziomali” wysuwa się oczywiście Mata. Jak już podkreśliłem przy okazji mojego komentarza do zdobycia przez niego 4 statuetek na gali Popkillerów, nastolatkowie wzięli go za swojego nowego idola. I to nie dlatego, iż prowadzi ich poprzez ciężkie życie i daje rady o tym, jak poradzić sobie z bólem. Nie, Mata po prostu w trackach jest właśnie zwykłym ziomieczkiem, z którym możesz pójść nad Wisłę i się zjarać. Naturalnie bije z niego ”ziomalski” vibe, sprawiający, że każdy chce imprezować co weekend.

Tymczasem w podziemiu znalazłem równie pozytywnego gościa, który także swoją muzyką daje nam do zrozumienia, iż jest otwarty na ludzi i podejmuje tematy, z jakimi możemy się utożsamić w kontekście bycia zwykłym człowiekiem. Jest to Krulig z ekipy Najba Mjusik. Oprócz niego do tego składu należą: raper Kowalczyk oraz producent Cubson. Jednak to właśnie Krulig wyróżnia się z nich najbardziej, ale i także ogólnie w polskim podziemiu. Dlatego też postanowiłem go Wam przedstawić. Zapraszam Was do zapoznania się z sylwetką tego artysty!

Krulig - zdjęcie (Źródło: https://www.instagram.com/kruligh)
Źródło: https://www.instagram.com/kruligh/

Ballady o kurde życiu

Krulig wyróżnia się już na początku tym, iż swoje numery nazywa balladami. I rzeczywiście, ich zawartość to opowiadane przez Kruliga storytellingi o codziennych, zwykłych sytuacjach, z jakimi mierzymy się my, szarzy ludzie potrzebujący trochę rozrywki w życiu. W konsekwencji łatwo się utożsamić z tymi utworami, jak i z samym artystą. Nie ukrywa on, że sam jest takim zwykłym gościem, chcącym jedynie poczuć coś więcej niż zwykła praca i melanż co weekend. A jednak pracuje na co dzień, melanżuje w weekendy i nagrywa o tym piosenki.

O podróżach, o karierach, o podatkach, ale i o spaniu czy białych paznokciach. O typowych tematach typowych ludzi, a nie o wielkich problemach świata i człowieka. Sam to przeżywa i to jest normalne. I to buja pozytywnie. I ja to szanuję, bo mam wrażenie, iż każdy dzisiaj w rapie chce być filozofem. A w takim podejściu do twórczości też objawia się pewien sens. Bądź prostym i konsekwentnym człowiekiem. Krulig taki jest. I fajnie.

”Rzuciłem studia/Zmieniłem ławki koledżu na z kompem biurka/Żeby się wspinać po szczeblu i zrobić w chuj hajs/Czy to się uda? Zobaczymy, poczekaj jeszcze do jutra”

Krulig – Ballada o karierze”

Obserwator, ale nie w opozycji do świata

Krulig, odkąd usłyszałem go po raz pierwszy w kawałku ”Ballada o białych paznokciach” będącym pięknym nawiązaniem do kultowych ”Paznokci” Małpy i nagranym na czwartą część projektu ‘Emotional Feelings” Kstyka (z którym Krulig ma bardzo dobre relacje) skojarzył mi się od razu z pierwszym Taco Hemingway’em. Oczywiście pod kątem stylu stawianego na obserwacje rzeczywistości. I Krulig robi to bardzo dobrze. W porównaniu do pana Filipa Szczesniaka on nikogo nie chce pouczać i nikogo nie chce krytykować (nawet w domyśle).

Krulig jak wspomniałem w poprzednim akapicie, w swoich opisach skupia się na codziennych detalach składających się na życie. I jest w tym szczery. To znaczy? Często sam mówi, że uczestniczy w sytuacjach przez niego przedstawianych, które nie do końca są fajne na dłuższą metę. Mimo to robi to, bo takie jest życie i trzeba czerpać także z niego przyjemność. Albo przyjąć je takie, jakie jest. I dlatego też tak łatwo się z nim utożsamić. Bo on nie ma do siebie żalu, złości, czegokolwiek negatywnego do swojego podejścia czy sytuacji z przeszłości. On żyje chwilą i czerpie radość z tego, nawet jeśli widzi, że coś jest nie tak.

”Wbijasz na dworzec, prawie jak za granicą/Boże, wszystko jest tu napisane cyrylicą/Lokalsi typowi na dworcach na przykład/Menel co zbiera na bilet – menel obieżyświat/Inny coś tam na jedzenie spotykasz go za moment/Występuje w tym terenie – menel głodomorek/Albo na browar no daj, i to nie bez kozery/To mój ulubiony rodzaj, bo to menel szczery”

Krulig – ”Ballada o podróżach”

Krulig – mistrz puent

Mnie osobiście najbardziej podoba się w opowieściach Kruliga to, że zawsze jest w nich zawarta puenta. Podsumowuje ona bądź wyjaśnia podejmowany przez rapera z podziemia temat. Najczęściej występują w outro danego kawałka, ale czasami występuje wcześniej. Wtedy to Krulig najbardziej nas zaskakuje. Stawia nas w sytuacji do myślenia. Jest to fajny zabieg, ponieważ tworzy to opozycję do reszty treści danych utworów, które są luźne. Zazwyczaj z liryki nie wynosimy z nich niczego poważnego, co by spędzało nam sen z powiek. Raczej odnajdujemy czystą przyjemność ze wspomnień danych akcji czy ludzi, którzy z nami je przeżyli, jak Krulig w swoim kurde życiu.

Szatan to według mojego ziomka jakaś wewnętrzna siła/Którą odkrywa jak puści dyma/Ale ma to na co dzień w sobie, nie musi być spizgany/Tylko w to nie wierzy i jest pies tu pogrzebany

Krulig – ”Ballada o ziomku”

Krulig potrafi w ironie

Często zdarza się, iż reprezentant ekipy Najba Mjusik w swoich storytellingach korzysta z ironii, aby podkreślić, najczęściej, czym się różni od reszty świata. Zachowuje oczywiście wtedy pełną normalność. Właściwie to ten zabieg ma na celu pokazać, że jest tym zwykłym gościem, co woli robić coś po swojemu niż to, w jaki sposób czynią to inni Widać to zwłaszcza w ”Balladzie o Dojrzałości” (zarówno części pierwszej, jak i drugiej) oraz ”Balladzie o Spaniu”.

W pierwszym z wymienionych przeze mnie utworów Krulig wyśmiewa podejście do pojęcia ”dojrzałość” opierające się na nie wiadomo jakiej powadze i wymaganiach narzucanych nam przez innych. Dla samego zainteresowanego ‘dojrzałość” to po prostu zwykłe życie, w którym je ile chce i ogląda telewizje, ile chce i jara od czasu do czasu blanty. I to mi się podoba, bo tu nie ma pędu za niczym. I to jest świetne.

Z kolei w drugim tracku artysta z podziemia przyjmuje perspektywę człowieka naćpanego. Tym samym obnaża sylwetki ludzi, którzy to robią, a w konsekwencji po prostu przesypiają życie (sam więc tytuł jest ironiczny). Jednocześnie pokazuje jakie skutki może przyjąć postawa ”wyjebane”. Ogólnie jest to chyba ”najpoważniejszy” track Kruliga, jeśli chodzi o przesłanie. I to też jest dobre podejście rapera do sprawy, gdyż nie czujemy tego ciężaru powagi w tym numerze. A i pomysł jest oryginalny, zamiast wprost mówiący: ”nie ćpaj na klatce, bo umrzesz”. Te historie ulicznych raperów słyszeliśmy już milion razy i już kompletnie przechodzą bez echa. Za to historia Kruliga dzięki takiej konwencji ma w sobie moc.

”Ale zwlekam, nie mam dziesiątego punktu dojrzałości/Jak będę miał, to będę pościł, to będzie żywot ciężki/Co na śniadanie mam jeść kurwa, kiełki?/Nawet nie pamiętam kształtu rzodkiewki”

Krulig – Ballada o Dojrzałości

Balans pomiędzy starą a nową szkołą

Jeśli chodzi o formę swoich utworów to Kruliga nie możemy przypisać ani do oldschool’u, ani do newschool’u. Beaty do jego tracków są spokojne i wprowadzają leniwy vibe. Ten klimat zresztą dopieszcza nawijka. Jest taka jakby od niechcenia. Podśpiewywana, ale bez jakiejś wielkiej charyzmy na wokalu czy w emocji, które miałyby nas ponieść. Krulig sobie płynie po beacie jak statek po morzu, które jest spokojne do znudzenia. I tak dzień po dniu sobie płynie, a naokoło cisza. I ma to swój urok, bo to wpływa na zwyczajność i ziomalskość wizerunku oraz twórczości Kruliga. Jest on zwykłym kolegą z sąsiedztwa.

Można by się przyczepić do tego samego flow występującego w każdym numerze i wywarzającego poczucie monotonii. Po co? Jest oryginalny w tym co robi, jest luz, jest gitara. Produkcje, z jakich korzysta Krulig to zarówno te oparte na 90 BPM-ach, jak i na trapowych 808-kach. Najlepsze jest to, że w ogóle nie czuć różnicy. I to jest piękne według mnie, gdyż nie ma tutaj podziałów. Jest tylko zajawka. Oczywiście jednak mam nadzieję, iż Krulig w ramach rozwoju z nim poeksperymentuje, by pokazać się fanom jeszcze z lepszej strony.

Kiedy jakaś płyta?

Na razie ”Ballady kurde o życiu” to są luźne single kręcące się wokół jednego konceptu. Możliwe, iż sam zainteresowany postanowi zebrać je w całość i wydać. Byłaby to na pewno fajna rzecz dla fanów podziemnego rapu, ale i dla niego samego możliwość pokazania swojego stylu szerszemu gronu. Kibicuję Kruligowi i bardzo czekam na kolejne jego ballady, ponieważ na nie czeka się jak na kolejne rozdziały opowieści. Każda jest inna, ale z każdej bije to samo serce. Serce do muzyki, serce do ludzi i serce do życia.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.