W dzisiejszych czasach intelektualny rap poszedł w odstawkę na rzecz prostej, przystępnej treści. Ma to oczywiście związek ze zmniejszonymi wymaganiami odbiorców względem artystów i ich twórczości. Mało komu chce już się dzisiaj wchodzić na Geniusa i analizować co Łona albo Bisz mieli na myśli. Oczywiście, ta wspomniana dwójka, jak i wiele innych postaci, zawsze będzie szanowana przez środowisko rapowe. Natomiast o ustalaniu trendów w ich kontekście nie może być mowy.
Dlatego też, jak większość rzeczy należących raczej do przeszłości, tego typu rap stał się niszą. W większości przypadków świadomie jak to miało miejsce z Biszem. Natomiast niektórzy nie mieli/nie będą mieć tyle szczęścia co twórca ”Wilka Chodnikowego”, który stworzył to arcydzieło w okresie, kiedy taki rodzaj twórczości był podstawą działalności sceny i nigdy nie zaistnieją w szerszej świadomości. Do głowy przychodzą mi dwie ksywy. Reprezentant Hashashins: Zero, o którym jeszcze będzie okazja porozmawiać, oraz Marceli Bober. Dzisiaj o tym drugim. O człowieku, który dosłownie wziął się z kosmosu i sam określa siebie kosmitą. Czy to ironia, czy poważna refleksja? Przekonajcie się sami.
Moje pierwsze spotkanie z Marcelim Boberem
Marcelego Bobera poznałem dzięki dwóm reprezentantom Def Jam’u pod koniec maja tego roku. Nasz główny zainteresowany udzielił się gościnnie na albumach ”Zapach zimy i papierosów” Hodaka oraz ”Czarnym Swingu” Miłego ATZ. Zarówno u tego pierwszego w kawałku ”Wszyscy Chorzy” (w którym, ciekawostka, wystąpił także właśnie członek ekipy Undadasea), jak i u drugiego w numerze ”Kosmiczne Sny” Marceli Bober przykuł moją uwagę poprzez wytworzenie ”dziwnego” rodzaju vibe’u oraz nieszablonową konstrukcję wersów.
Pracuję, zwiedzając swej bani wnętrza/Rozpływam się jak echo w ambientach/Inaczej tonę w astralnych dźwiękach/Kosmiczne sny, które są realne/Stwórca daje gryps, leci na wokandę”
Marceli Bober – ”Kosmiczne Sny”
Zwłaszcza jego współpraca z raperem pochodzącym z Gniezna jest bardzo widoczna. Był jego supportem na występach live, a także razem z nim wystąpił w tracku ”Balkon” u Mady, reprezentanta ekipy WCK. Za produkcję odpowiadał Temzki. Oprócz tego często pojawia się u reprezentanta Def Jam czy to na Insta Story, czy na tablicy na FB. Jestem ciekaw czy dołączy on do Def Jam Recordings Poland.
Jednak największe wrażenie, przed zapoznaniem się z solową działalnością, wywarła na mnie jego gorąca szesnastka w ramach akcji #hot16challenge2 (do której nominował go nie kto inny, jak Miły ATZ, oraz którego widzimy na nagraniu szesnastki). Zdecydowanie to była dla mnie najlepsza podziemna szesnastka całej akcji. Plus osobiście jest to dla mnie najlepszy twór, jaki wyszedł dotychczas spod ręki Marcelego Bobera.
”Wiara z nauką powinna utworzyć parę/Może wtedy z szarej byśmy zmienili barwę/Mózg chce wiedzieć, co jest czarne, co jest białe/Dusza wierzy, że kolory mają prawidłową nazwę”
Marceli Bober – #hot16challenge2
Kim jest więc Marceli Bober?
Odpowiedź jest niejednoznaczna. Jest filozofem, poetą, obserwatorem i raperem w jednym. No i oczywiście kosmitą, jak już wspomniałem na początku tekstu. Dlaczego właśnie kimś z kosmosu? Z jednej strony naprawdę jego rozkminy są tak wystrzelone, że nawet mi, osobie, która kocha trudną poezję, czyta przede wszystkim XX-wieczną, egzystencjalną prozę i która studiowała na wydziale filologicznym, ciężko się było w tym wszystkim połapać. Z drugiej strony to określenie oczywiście dotyczy jego inności wobec sceny. I buntu wobec rzeczywistości, bo i takie akty u niego się zdarzyły.
I nie tylko chodzi tutaj o linijki, bo jak zauważyliście, na początku przywołałem ludzi, którzy pisali podobnie i wielu przypadkach lepiej. Chodzi o całą aurę, zarówno pod względem vibe’u, jak i flow. Marceli Bober nie ma nic w sobie z agresywnego pazura Bisza, pozytywnego humoru Łony, czy mrocznej psychodelii Zero.
Gdybym miał do kogoś przyrównać Marcelego Bobera, to ma on coś z luzu Hodaka i zaangażowania Przyłuca. Z kolei jego surowe flow bardzo mi przypomina pierwszego Taco. Mimo to nie przyrównywałbym go w większym stopniu do żadnego z nich. Marceli Bober jest tylko jeden i nie ma on także nic praktycznie wspólnego z Boberem. No może oprócz posługiwania się ironią. Jest równie dobry co jego prawie imiennik z QueQuality.
”Laboratoryjne szczury wielowymiarowych istot/Na podobieństwo Boga, czyli jestem kosmitą/Który przeszedł bramy piekieł, kiedy mu było zimno /Po to, by przywrócić czucie swym kończyną/Od leżenia w worku, korpus jakoś sztywno/Co innego dziedzictwo zostawione mym kids’om”
Marceli Bober – ”EKG”
To o czym właściwie ten Marceli Bober rapuje?
O wszystkim i o niczym można rzec. Na pierwszy szereg w jego solowych albumach, czyli ”Trendach” z 2018 roku i w ”Świecie, który stanął na głowie” z września tego roku wysunięty jest totalny chaos liryczny. Zazwyczaj określam to u artystów jako wadę. Natomiast w tym przypadku, przy takim stylu rapowania jest to zaleta. Pięknie to oddaje, jakim Marceli Bober jest artystą. Kompletnie odrealnionym od rzeczywistości. Zatopionym we własnych kosmicznych snach. Wysuwających tak zaskakujące wnioski, że potrafię się czasami złapać za głowę.
Bardzo zgrabnie przechodzi on z jednej metafory do drugiej. Początkowo wydaje się, że nie mają one ze sobą powiązania ani sensu, ale im dłużej odsłuchuje pojedyncze utwory, tym bardziej rozumiem dane przeskoki. Nie każdy to wyłapie, nie każdy to zrozumie. I jest to całkowicie na miejscu. W jego liryce liczą się detale łączące jedną myśl z drugą i tworzące obraz świata. Można rzec, że każdy jego numer to mapa nieba, na którym gwiazdy. Te gwiazdy to zalążki myśli, które po kolei Marceli Bober łączy.
”Szukam stwórcy tego świata, on sam jest wszechświatem/Czym jest teraz amen? Tylko to zostało z intencjami w całym chłamie/Albowiem ci, co wierzą, będą żyli wiecznie, kurwa zdechłem/Weź, chłodź mi miejsce, tam w piekle/Lubię słoneczną energię, ale nie przepadam za ciepłem/Takim ciepłem, co twardnieje ewidentnie”
Marceli Bober – ”Ewidentnie”
Kosmiczne wykłady
Jak już wspomniałem, flow Marcelego Bobera ma coś z surowości podanej nam na pierwszych projektach Filipa Szcześniaka. Album ”Świat stanął na głowie” jest tego idealnym przykładem. Dodając do tego wszystkiego, mocno futurystyczne, cloud’owe bądź soul’owe, tajemnicze produkcje wciągające nas w otchłań kosmosu, otrzymujemy efekt w postaci wykładów odbywających się w Hogwarcie prowadzonych przez centaura Firenzo w ”Harrym Potterze i Zakonie Feniksa” w ramach Wróżbiarstwa. Naprawdę słuchając numerów z tego wydawnictwa przed oczami, miałem tę konkretną scenę z tej właśnie pozycji. Jednak to ”dydaktyczne” flow ma w sobie pewien luz, który odróżnia go od pierwszego Taco. Sprawia to, iż wszystkie myśli Marcelego Bobera nie są przez niego wypowiadane w androidowy sposób. Jest to fajny kontrast dla poważnej treści.
”Umysł nie jest w stanie wchłonąć wszystkich znaków, informacji, wymiarów i tych, które dusza odbierze z pogranicza światów/Co jeśli Medium, daj boże, nie Tau/Każdy tak może tylko weź się, naucz/Choć nie każdy godzien, bo w chuj złych zamiarów/Bez wiary naród, w którym pan Bóg to bankrut/Księża dewianci, oddają się diabłu/Politycy są pionkami szachów”
Marceli Bober – ”Cień”
Usypiający klimat?
Gdybym miał się przyczepić do czegoś u Marcelego Bobera, byłby to jednak brak eksperymentowania z flow czy produkcjami. Oczywiście nie zawsze. O ile na ”Trendach”, które były słabsze lirycznie od najnowszego wydawnictwa głównego zainteresowanego, było ciekawiej pod zwględem beatów i pod względem flow, tak w ”Świecie, który stanął na głowie” otrzymaliśmy zdecydowanie lepszą warstwę tekstową, a forma zeszła na drugi plan. W konsekwencji słuchacz może nie dotrwać do końca albumu. Na szczęście jest na tyle krótki, że jednak jest szansa na powodzenie.
Z kolei na pierwszej płycie Marcelego Bobera była i agresja i podśpiewywanie i trochę egzotycznego bujania. I przede wszystkim więcej braggi w stosunku do tytułowych trendów. Nie była ona jednak nie wiadomo jak mocna.
Miejmy więc nadzieję, iż na trzecim projekcie tego rapera, zaiskrzą między sobą wymienione przeze mnie aspekty i otrzymamy od niego dzieło kompletne. Stać go na to. Potrzebna jest jednak większa ekspresja w wokalu, abyśmy naprawdę nie skończyli jak studenci na wykładach z historii prawa i inne produkcje, żebyśmy naprawdę nie skończyli w czarnej dziurze rozpaczy.
Dla kogo taki rap?
Jak już wspomniałem, Marceli Bober jest bardzo ciężki w odbiorze. Jest to totalna nisza, która przez niewielu będzie doceniona. Natomiast warto się pochylić nad refleksjami tego artysty, ponieważ bardzo dużo mówi o wolności jednostki, relacjach międzyludzkich, ideologiach czy metafizyce. Ambitny rap dla tych, którzy chcą usłyszeć o czymś więcej niż to, że świat jest zły. To wiemy od dawna, a to najczęściej dzisiaj słyszymy od raperów. Na tym się kończą ich poważne, wielkie spostrzeżenia na temat rzeczywistości. U Marcelego Bobera linijki nie tylko są refleksyjne, ale i przede wszystkim niejednoznaczne. Woli stawiać pytania niż udzielać odpowiedzi, co też chce nam pokazać w swojej twórczości. Że nie istnieje jedna prawda, A to też wpisuje się obraz świata, w jakim żyjemy.
Dodaj komentarz