AdMa przerywa ciszę wydawniczą, zapowiada nowy album i wypuszcza singiel, który zaskoczył mnie i okazał się… świetny!
Krajobraz kobiecego rapu
Całkiem interesującą sytuację obserwujemy ostatnio na naszej scenie, jeśli chodzi o rap kobiecy. Jeśli miałbym ogólnie ocenić i podsumować tę odsłonę branży, to powiedziałbym, że jest raczej cienko. Wiadomo, że statystycznie mniej kobiet niż mężczyzn się za to bierze, więc proporcjonalnie mniej będzie artystek wartych szczególnej uwagi, ale nie zgodzę się z tezą, że ta część naszej sceny ma się dobrze.
Mimo wszystko, w ciągu ostatnich, powiedzmy, trzech lat wypłynęło parę nowych raperek. Doszło do pewnego rodzaju rywalizacji o tron, przez niektóre dziewczyny nazwanej, a przez niektóre nie.
Chcą być Brazil
Tak więc mamy Oliwkę Brazil, której nie można odmówić charyzmy, pewności siebie i momentami nienagannej techniki rapowania, ale jej muzyka ma potencjał co najwyżej memiczny. Ewidentnie przetarła szlaki dla nowego nurtu, którego rozwój ciągle obserwujemy. Ten nurt to oczywiście nawijanie przez raperki wulgarnych haseł, bez gryzienia się w język, otwarcie nawijając o seksie, swoich ciałach i o wszystkim o czym niektórzy by powiedzieli, że damie nie wypada.
Poprzednie zdanie przywołuje raczej pozytywne skojarzenia, a do głowy przychodzą takie określenia, jak wyzwolenie, bunt, autentyczność. Kawałki podłączone pod ten trend przeważnie jednak niosą ze sobą przesadę i sztuczną kontrowersję. W konsekwencji żenują i odrzucają – przynajmniej mnie. Żeby nie być gołosłownym – beznadziejny kawałek “Cnoty niewieście” od Zui brzmi jak kompletnie nieukrywana próba podczepienia się pod niedawny rozgłos Oliwki.
Jak to dobrze, że appétit rymuje się z apetyt.
“Jedną ręką robię laskę – drugą podpisuję deal”
Nadzieja
Trochę obok tego wszystkiego, ale jednak w zbliżonym klimacie odnaleźć możemy Dziarmę. Ona tego typu tematy poruszała jeszcze zanim ktokolwiek nawet usłyszał o Oliwce. Tematy feministyczne, pewność siebie, otwarte nawijanie chociażby o seksie i przełamywaniu społecznie narzuconych, typowych obowiązków i zajęć przypisanych do płci – to wszystko było obecne już na jej EP “V” z 2019 roku. U niej to wszystko jest jednak przekazywane ciekawiej, ze smakiem, z wyczuciem, ze stylem. Przede wszystkim – jest to zwyczajnie dobra muzyka.
Muszę wspomnieć też o Ryfie Ri ze składu WCK, której zeszłoroczną płytę wyróżniliśmy w naszym podsumowaniu. Ryfę określić mogę jako jeden z ostatnich bastionów hip-hopu wśród raperek. Jej również zdarza się łamać stereotypy, choć długo nie mogłem się przekonać np. do “GRO$$-POL“. Teraz wracam do tego numeru z przyjemnością, choć może nie jest to najbardziej pasujące słowo w tym kontekście.
No i jest jeszcze klubowa i mocno nierówna Young Leosia oraz prawilna Kara, której przeważnie nie potrafię słuchać, choć miewa swoje momenty.
Podsumowując, raperek pojawia się coraz więcej, natomiast ostatnio bardzo często nie trafia do mnie ich przekaz. Są jednak pewne wyjątki, o których wspomniałem wyżej. Są pewnie też takie, które w tym tekście się nie znalazły, a zasługują na uwagę.
No i na taki krajobraz powraca po kilku latach ciszy wydawniczej AdMa, zupełnie jakby nowym kawałkiem mówiła “fajnie, że się dziewczyny dobrze bawicie na szczycie, ale czas minął – królowa wróciła”.
“Wyszłam na chwilę poprawić makijaż, a laski do laski biją pokłony”
AdMa – “Upiorne Urodziny”
Pisząc o AdMie w kontekście ciszy, mam na myśli oczywiście jedynie albumy. Przez ostatnie 3 lata prężnie działała, pomimo, że nie mogła wydać płyty z powodu niekorzystnego kontraktu wydawniczego w wytwórni, o czym dowiadujemy się w “Upiornych Urodzinach”. Słyszeliśmy ją wielokrotnie na featach, wypuściła kilka luźnych numerów, ale odnalazła się też w nowej roli.
Została bowiem etatową konferansjerką i prezenterką naszej sceny. Współprowadziła wszystkie trzy gale rozdania Popkillerów, poprowadziła trzecią edycję RapNokaut i regularnie działa w przeróżnych formatach dla serwisu Rapnews.
Jeśli chodzi o jej muzykę, nigdy nie było mi z nią po drodze. Nie lubię żadnego z jej albumów, a moją szczególną uwagę zwróciła jedynie trzema utworami. Kawałki, o których piszę to: “Spice Girl”, które jak mniemam miało znaleźć się na tym niewydanym albumie w Universalu; “Wilczy Sezon” – AdMa była uczestniczką 4 edycji Młodych Wilków Popkillera obok Leha, Sariusa czy Guziora; Gościnny występ u Filipka w kawałku “Houdini” – choć numer obiektywnie nie jest wybitny, mam do niego spory sentyment.
Powrót królowej
Kawałkiem “Upiorne Urodziny” AdMa wróciła na scenę jak prawdziwa szefowa. Nie spodziewałem się takiego klimatu, co być może potęguje jeszcze moje wrażenia. Trudno było mi pozbyć się myśli, że oto słyszę najlepszą polską raperkę, która wróciła po przerwie po swoje. W końcu jednak się od tego stwierdzenia uwolniłem, bo żeby nazwać kogoś najlepszą raperką, potrzebowałbym czegoś więcej niż tylko jednego dobrego numeru.
Skupmy się więc na tym kawałku. AdMa rozprawia się tutaj z kilkoma tematami. Przede wszystkim, poznajemy wyjaśnienie, dlaczego od dawna nie dostaliśmy od Ady żadnego albumu. Jej kontrakt okazał się “paktem odbierania życia”, kawałki nagrane na longplay “zakisił wydawca na mailu”, a jej muzyka “umarła w tłumie, jakby była fanem Travisa” – to swoją drogą mój ulubiony wers z kawałka, świetna linijka.
Poza tym, AdMa odpowiada wersami właśnie na topowe trendy w polskim, kobiecym rapie. I nie mam tu na myśli, że robi coś z nimi w zgodzie, tylko strzela w ich stronę punchami. Tak przynajmniej ten fragment pierwszej zwrotki interpretuję.
“Wyszłam na chwilę poprawić makijaż, a laski do laski biją pokłony
A jeśli myślisz, że to nowa droga to odpal nawiguj i wpisz (kurwidoły)
Jedyne uczucie na które cię stać okazujesz tylko kiedy tulisz hajs
No to wycieraj w banknoty swój płacz, taki znak wodny to wszystko co masz“
Zdaje się, że nadchodzący album AdMy – “Slash!”, będzie pełny takiej pewności siebie i bezkompromisowości, jakie dostaliśmy w pierwszym singlu. Cieszy mnie to bardzo, może w końcu pojawi się album Ady, którego będę mógł słuchać z przyjemnością i do którego będę chciał wracać.
Mateusz Trojnar
Rap Rodzi Refleksje – cykl cotygodniowych felietonów autorstwa Mateusza Trojnara, których założeniem jest przelanie na tekst refleksji, do których prowodyrem jest jakiś konkretny, opublikowany ostatnio utwór.
Sprawdź inne teksty z cyklu!
Co do Zui: laskę raczej robi się ustami, a ręką ewentualnie pomaga. 😉
Pozdro.
Tekst dobry, z tym, że za mało Admy jak na text o Admie.
Dzięki za opinię!
Być może trochę mało jest tu Ady, ale takie jest lekko założenie tego cyklu. Słucham kawałka – wzbudza on we mnie jakieś przemyślenia – opisuję te refleksje i dzielę się opinią o tymże kawałku. W tym przypadku, refleksje wzbudzone przez kawałek AdMy dotyczyły ogólnego stanu polskiego rapu kobiecego i tego, że ona tym kawałkiem trochę w to wszystko godzi i strzela, stąd też dużą część tekstu oparłem o to.
Pozdro!