Nowa ≠ najlepsza. Floral Bugs & 4Money – “Nowa Sztuka” rok po premierze. [RapKartka]

Jak prezentuje się drugi stopień Sztuki rok po premierze?

W poniższym artykule przeczytacie zeszłoroczną recenzję albumu “Nowa Sztuka” Floral Bugsa. Recenzję, która ze względu na czas od premiery zamienia się właśnie we wspominkową #RapKartkę.
Jest to pierwsza publikacja tego tekstu i mimo roku, który upłynął od premiery tego materiału – nadal podpisuję się pod wnioskami, które tutaj wyszczególniłem.
Check it.

received
Floral Bugs i 4Money

“Nowa Sztuka” Floral Bugsa w samym zamiarze miała być rozwinięciem pierwszej części tj. Brzydkiej Sztuki. Zarówno pod względem liryki jak i przede wszystkim brzmienia. Czy to się udało? Po części tak.
Tak jak w “BS” można było się doczepić do nierównomiernych beat’ów tak w Nowej Sztuce 4Money pokazał, że nie bez powodu jest jednym z najbardziej perspektywicznych producentów spośród krajowych beatmakerów.
Sam tytuł tegorocznego albumu miał wskazać fakt podążania bielskiego rapera ku nowocześniejszym trendom. Ja jednak poszedłbym krok dalej uznając, że na tym materiale tak jak w większości nowoszkolnych płyt to podkłady a nie sama liryka stanowią o poziomie mocy albumu.
To dość krzywdzące dla samego Bugs’a twierdzić, że wersy nie są tak mocne jak rok temu, lecz niektóre kawałki to potwierdzają.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że głównie chodzi o wersy niektórych gości a nie samego Bugsa. Ale o tym niebawem.

“Mój producent paczki beat’ów mógłby robić dla Al-Kaidy”.


Sam RunForEast wykonał swoją pracę znakomicie – większość beat’ów nawet bez wersów gospodarza albumu może być uznane za muzyczne samograje. Przykładem jest podkład z kawałka “Waaas?!”, gdzie ciekawie zostały wkomponowane żywe instrumenty w postaci skrzypiec, tworząc interesującą kompozycję. Oprócz wyżej wymienionego kawałka skrzypce jeszcze mocniej słychać w “3 Krokodylach”, brzmi to jeszcze świetniej. Mówiąc o samograjach pomijam już podkłady z Mazdy MX-5 czy Meduzy – bo to oczywista oczywistość.

“Mija rok, skillsy level up, dorzuć otwartą głowę”.

Nie oznacza to, że gospodarz albumu położył mało jakościowe wersy. Wręcz przeciwnie – w porównaniu do “Brzydkiej Sztuki” mamy tutaj większą różnorodność tematyczną, lecz równocześnie niektóre oklepane punchline’y Bugs mógłby sobie darować. O ile na Brzydkiej Sztuce było pod tym względem znośnie, tak na kontynuacji aż prosi się o lekkie zahamowanie powtórzeń tematów.
“Nudzą mnie już wasze panny a to pewnie temu, że od dawna na wylot znam je,
Popatrz Foreścik już byłem tak blisko, żeby nie nawijać punchline’u o pannie”
– no cóż, ta dwójka idealnie podsumowuje samoświadomość Bugsa o lekkiej przesadzie w tej tematyce. Jak dla mnie, by poruszyć ten temat – wystarczył by sam track “Bedroom Bully”.
Poruszając już temat tego kawałka, gdzie gościnnie mogliśmy usłyszeć Alana podsumuje go dosyć prosto.
To jedna z gorszych gościnek dostępnych na tym albumie, a sam gospodarz albumu pod względem flow czy samej liryki jest trzy poziomy wyżej od reprezentanta HHNS.
Tutaj idealnie pasuje określenie “jakość nie idzie w parze z wyświetleniami”. By nie być gołosłownym – ostatnia czwórka Alana będąc typem rymów “ABBA” nie wygląda zbyt dobrze gdy rymy AA kończą się rymem dokładnym (w dodatku identycznym) w postaci słowa “pętli”.
Mnie osobiście ciężko jest nie uznać tego feata jako dogrywki po znajomości (z włodarzami HHNS) i patrząc na poziom wersów gościa tak na to będę patrzeć.
Ale miejmy nadzieję, że reprezentant tego okołorapowego serwisu wyrobi się jeszcze w przyszłości.

“Jestem znów tak bardzo pusty i znów włóczę się jak Zombie, w oczach widzę pustkę, panicznie szukam emocji”.

Nie chcąc być też zbyt surowym – niektórzy z gości wraz z Bugsem zrobili Sztukę. I to dosłownie, przez duże S.
To określenie pasuje idealnie do gościnnego udziału Opała, który w track’u “Zombie” wzniósł się na wyżyny pod względem emocjonalności. Liryka i flow przekazujące takie szerokie spektrum emocji idealnie zgrywa się tutaj z bielskim raperem, który oplatając wersy w zmyślne metafory pokazuje, iż odkrycie swojego środka dla własnych słuchaczy nie jest dla Niego żadnym problemem. To się szanuję i z tym wielu słuchaczy może się identyfikować.
Tutaj na szczęście wyświetlenia idą już bardziej w parze z jakością.

Równie interesujący może być kawałek “Polo Sport” gdzie gościnnie udzielił się Oliver Olson oraz Peja.
Track ten da odetchnąć na chwilę staroszkolnym słuchaczom dając im sporą dawkę realtalku. Mimo, że w kawałku znajduje się legendarny zawodnik gospodarz albumu wcale nie odstaje od poznańskiego rapera. Słysząc pierwszy raz o gościach występujących na tym krążku śmiałem się do Tymka, że powinien uważać, by featy nie “zjadły” mu albumu. Na szczęście – było to stwierdzenie nad wyrost i na żadnym kawałku nie ma gigantycznej przepaści.

Przy okazji publikacji każdego z singli za każdym razem rzucały mi się w oczy dosyć niesprawiedliwe oceny słuchaczy. Wielokrotnie widziałem opinię, iż większość singli jest do siebie podobna pod względem brzmienia czy też poruszanej tematyki.
Oczywiście – w niektórych momentach można się zgodzić, gdyż słuchacz nie obcujący na codzień z vibe’m przekazywanym na trackach bielskiego rapera rzeczywiście może uznać, że niektóre z kawałków jest kontynuacją poprzedniego numeru.

To nic dziwnego, ponieważ słuchając samych singli natrafimy na same bangery, służące w głównej mierze do rozbujania fanbase’u Tymka. Czy jest coś w tym dziwnego? Dla mnie takie podejście jest logiczne. Promocja albumu przypadała na okres przed i stricte wakacyjny, więc nie można być zdziwionym faktem, iż gospodarz albumu postanowił “wystrzelać się” z bujających hitów akurat w tym okresie. Zresztą – już patrząc po samych wyświetleniach singli mamy potwierdzenie tezy, że sama różnorodność w doborze singli nie każdemu się spodobała.

Floral Bugs Drugs EP Nowa Sztuka tracklista
Tracklista “Nowej Sztuki” (mat. własne)

Wyświetlenia są na odpowiednim poziomie, lecz track “Preludium”, który odbiega lekko od tematyki zawartej przykładowo w Meduzie, jednocześnie będąc nieoficjalnym statementem dotyczącym rozwinięcia stylówki Bugsa na bardziej nowoczesną, pod względem wyświetleń wypada lepiej niż kolejne single. Z zaciekawieniem przyglądałem się prędkości nabierania wyświetleń przez każdy z tracków i szczerze mówiąc jeżeli miałbym to jakoś określić uznałbym, że nowoszkolna tematyka z każdym kolejnym singlem wyczerpywała ciekawość na nowości od Bugsa.

Każdemu kolejnemu z singli spadała prędkość nabijania wyświetleń. Z drugiej strony jest to ukłon w stronę słuchaczy mających zaufanie do Bugsa – każdy z preorderowiczów był zapewne zadowolony z kawałków, których oficjalna premiera miała miejsce w wielu domach, do których przed oficjalnym odsłuchem dotarł preorder.

Kontynuując temat nieoficjalnej monotematyczności materiału spojrzę na ten aspekt jeszcze z innej strony. Bo właściwie wrażenia związane z płytą zależą od pory odsłuchu albumu. Ja uwielbiam, gdy dany krążek inne wrażenie daje w zabiegany dzień a zupełnie inne w spokojną noc, gdzie każdy z dźwięków jest czyściej odbierany. Album “Nowa Sztuka” idealnie wpisuje się w tezę poruszoną w tym akapicie.

Ciężko jest mi nie uznać, że właściwy odsłuch tej płyty należy przeprowadzać w różnych porach dnia w zróżnicowanych warunkach nastroju i samopoczucie. Inaczej ten album odbierze wesoły w momencie odsłuchu słuchacz a inaczej osoba, patrząc na świat przez pesymistyczne/realistyczne okulary.

Stworzenie tej recenzji przeciągało się w czasie, lecz z pewnej perspektywy uznaję to za coś dobrego. Ciężko jest mi zliczyć wszystkie odsłuchy poszczególnych kawałków, wystarczy dodać, że niektóre z nich dostałem świeżo po premierze “Brzydkiej Sztuki”. To dosyć brutalne, lecz tak naprawdę niektóre z nich lekko spowszedniały.

Mimo tego, ten album ma potencjał na to, aby każdy track był odkrywany na nowo podczas kolejnych odsłuchów.
Na koniec muszę również lekko usprawiedliwić swoje nieco surowe podejście do “Nowej Sztuki”. Spowodowane jest to prostym faktem – przygotowując tę recenzję dostępne miałem również prevki “Mojej Sztuki”.

A sam 4Money? No cóż.. powoli zaczyna wchodzić do mojego topu polskich producentów i myślę, że rok 2021 przyniesie ze sobą jego większą rozpoznawalność.
Podsumowując: “Nowa Sztuka” to ciężki krok w karierze Bugsa. Wśród jego fanów wywołał skrajne emocje, lecz finalnie – ten ruch był potrzebny. Zdarzają się momenty przejaskrawień, lecz nie zmieniają one zbytnio przesłania albumu. To przesłanie jest nad wyraz proste: “to dopiero początek, lekka rozgrzewka, przygotujcie się na więcej”.

Jak wypada ranking “Sztuk” Bugs’a moim skromnym zdaniem?

Biorąc pod uwagę całą trylogię ciężko nie uznać “Nowej Sztuki” za najsłabszą część tryptyku.
I wcale nie oznacza to, że była to słaba płyta.
Jestem daleki od takiego stwierdzenia.
Po prostu do poziomu Brzydkiej/Mojej Sztuki sporo brakuje.
Niemniej jednak – miejmy nadzieję, że w przyszłości Bugs jeszcze zaskoczy.

FB IMG

Floral Bugs & 4Money- Nowa Sztuka

Ocena recenzenta:

7/10

Zobacz również:
⚠️ Nasz Fanpage na Facebooku

‼️Nasz Patronite

💿 Redakcyjne patronaty Albumów

🎥 Nasz kanał na YouTube

👥 Nasza grupa na Facebooku

📕 Posty z cyklu #KalendariumPolskiegoRapu

📷 Instagram FollowRap

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.