Są takie momenty, gdy człowiek odpuszcza silenie się na obiektywizm czy krytykę. I to jest taki tekst. Jeśli kiedykolwiek miałem jakieś rapowe marzenia – to było jedno z nich. Dwaj ulubieni raperzy spotykają się na bitach ulubionego producenta. Laikike1, Bonson oraz Soulpete – czyli Almost Famous!
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
Mamy rok 2015. Bonson wraca z Soulpete’m jako BonSoul. Po pięciu latach przerwy powrót do tej konwencji jest ożywczy – “Lepiej nie pytać” to jedno z lepszych wydawnictw w dyskografii szczecińskiego rapera. Na tymże krążku w kawałku “Palant” zjawia się gość niespodziewany – Laikike1. Panowie spotykają się ponownie – mieli okazję skrzyżować mikrofony z Biszem na płycie producenckiej Szopsa – track “Łańcuch Przeżyć“. Już na początku 2016 roku gruchnęła wieść, że te dwa pojedyncze spotkania nie będą jedynymi – Soulpete ogłosił projekt wraz z Laikiem oraz Bonsonem.
Ludzie podeszli sceptycznie do tego pomysłu – o ile Bonson to gwarancja weny, tak Laik miał za sobą nieudaną współpracę jako Rap Addix, “Milczmen 2” wychodził już kilka lat (jedynka wcale nie była pod tym względem lepsza), a o “Tehnikolorze” z Biszem nie ma co wspominać. Szereg zapowiedzianych projektów, z których nic nie wyszło. Wątpliwości jak najbardziej uzasadnione w tym wypadku.
“AF” czyli “Almost Famous”
Pięć miesięcy później dostaliśmy zapowiedź projektu w postaci kawałka “AF” na solowej płycie Bonsona – “Znany i Lubiany” (TUTAJ JĄ OPISUJĘ). Na bicie pan Prezes, a duet rzuca uliczny benger, który jest zapowiedzią tego, jak ten projekt ma wyglądać. Efekt finalny w postaci pełnoprawnej płyty przyszedł kilka miesięcy później. I to było coś, czego fani obu raperów chcieli, choć nie wiem, czy spodziewali się aż tak bezkompromisowego, brudnego, ulicznego oraz wulgarnego rapu.
“Kocham kurwo rap tak jak Laik i Pete” – krzyczy Bonson w “AF5”. Tak – panowie nie bawili się w tytuły – każdy to “AF” plus chronologiczny numerek. Ta płyta brzmi, jakby Soulpete powiedział duetowi – “macie być najokrutniejsi, a ja jedynie zrobię pod to odpowiednią muzykę”.
I to działa. Od samego początku mamy bezkompromisowe linijki, Laik nie waha się rzucać ksywkami, które zgrabnie wplata między kolejne one-linery. Wyzbył się przekombinowywania z wersami – nawet jak rzuca gdzieś trudniejsze wersy, to nie było dwóch stron tematu na forum, by je zrozumieć – a tak niegdyś bywało. Obawiałem się o jego formę w zderzeniu z Bonsonem, który był w sztosie. Nic bardziej mylnego. Nawet jeśli momentami nie dojeżdża technicznie czy flow łapie poślizg – działa ABS w postaci wersów – atutu dolnośląskiego rapera.
Bonson nie kalkulował nigdy, ale na tej płycie przelewa całą frustrację i złość. Wszystko z właściwym sobie wdziękiem technicznym. Raperzy całą płytę prześcigają się w punktowaniu sceny, fanów oraz samych siebie – “AF 8” to szczyt autokrytyki, choć podszytej ogromną charyzmą i pewnością siebie.
To nie jest krążek dla każdego – tu smród gorzały zderza się z brutalną szczerością oraz podziemnym podejściem do rapu. Ciężko znaleźć tutaj wers, w którym nie ma choćby jednego słowa uważanego powszechnie z wulgarne. I bardzo dobrze – nie bez powodu wielu słuchaczy uwielbia obu raperów właśnie w takiej wersji – bezkompromisowej, agresywnej i wkurwionej.
Wszystko podkreśla muzyka Soulpete’a, osadzona w rockowym klimacie, inspirowanym bandem The Black Keys. O producencie było do tej pory najmniej, ale jego obecność można prosto spuentować. Czy wyobrażam sobie na tej płycie Laika z kimś innym w duecie? Owszem. Bonsona z kimś innym niż Laik? Jasne. Bonsona i Laika na bitach innego producenta? Nie ma takiej opcji. Soulpete to podpora tego albumu, tej kolaboracji – to na jego bitach najlepiej odnajdują się ci raperzy.
Robert “Fevowy” Połomski
Dodaj komentarz