#RapKartka – Quebonafide – “Ezoteryka”

ecaddba
quebonafide ezoteryka

2013 rok to zdecydowanie był rok Quebonafide. Udany debiut w postaci mixtape’u “Eklektyka”, poprawiony legendarną już kolaboracją z Eripe na “Płycie roku”. “Tak wygląda krajobraz po Eklektyce” nawijał wówczas Quebo. 5 lat temu. Na “Ezoteryce”. Jak ta płyta trzyma się dziś?

Quebonafide to dzisiaj marka, brand, który wyszedł poza wszelkie ramy. Zamieszanie wokół “Romantic Psycho”, a wcześniej wokół “Egzotyki” czy “Somy” jasno pokazuje, że zarówno Que jak i QueQuality “nauczyli się” rynku. Po mocno eksperymentalnym mixtapie “Eklektyka” oraz podziemnej kolaboracji z Eripe, przyszedł czas na sprawdzenie swoich sił w pełnoprawnym, solowym, legalnym debiucie jakim jest “Ezoteryka”.

Samo podejście do “Ezoteryki” nazwałbym mocno eksperymentalnym – duża część kawałków została puszczona przed premierą płyty i była powszechnie znana. Kolejną pulę kawałków dostaliśmy w ramach “dnia z klipami”, gdy raper postanowił wydać jednego dnia… 6 klipów. Można dostrzec gołym okiem, że te eksperymenty wyszły na plus, dając ekipie QueQuality potężne doświadczenie, które w przyszłości zapewni im dostęp do przysłowiowej krainy.

Sama “Ezoteryka” w momencie premiery była niemałym sukcesem, zgarniając złoto w preorderze, zaś niewiele po premierze poprawiając osiągnięcie na właściwy, platynowy kolor.

Matheo, Chris Carson, Soulpete… czy dało się to spieprzyć?

Zacznijmy od kwestii bez której żaden album nie ma racji bytu. Instrumentalna część tego materiału jest imponująca. Zebranie tylu mocnych ksyw producenckich, to nie jest coś, na co mogą sobie pozwolić wszyscy.

Przeglądając tracklistę i zastanawiając się, wnioski wychodzą same. “Hype”, który po latach stanowi wizytówkę tego albumu? Chris Carson wykonał kawał dobrej roboty, konstruując banger, który nawet dziś mógłby być hymnem. Nic nie towarzyszy dziś ciechanowskiemu raperowi bardziej niż… “HYPE”. Zresztą – chwilę później na trackliście Chris melduje się z jeszcze większym przytupem przy okazji “Ciuchy, Kobiety, Hajs”.

O tym w jakiej formie wówczas był Essex można napisać książkę. “Carnival”, “Toadstools” znany lepiej jako podkład do “Mała MiKubana czy wydane wcześniej “Myślałby kto” to tylko cień portfolio producenta.

“Płyta zróżnicowana” to za lekkie określenie. Potężne działa w wykonaniu Matheo (“Voodoo”) czy O.S.T.R. (“Światłowstręt”) kontrastują ze spokojniejszymi tworami Soulpete’a (“Harry Angel”) czy Risk’a Zero (“Ciernie”). Dodając do tego mocno wyluzowanego Ka-Meala na “Żadnych zmartwień” czy jego drugie wcielenie – bardziej mroczne na “Kyrie Eleison” – dostajemy zróżnicowanie większe niż na – nomen omen – “Eklektyce”.

A w zanadrzu płyty kryją się jeszcze tacy producenci jak Bob-Air, Foux, Sherlock czy EljotSounds. Platynowy all-star team.

“Ciągle na tej samej zajawie, ciągle ta sama radocha”

Dostając takie narzędzia, raper z Ciechanowa po prostu musiał rozwinąć skrzydła. Pisanie o tym, że w kwestii flow, techniki czy liryki wszystko się zgadza jest bez sensu. To oczywista oczywistość.

Zróżnicowana warstwa instrumentalna pokazała także jeszcze bardziej jaki różnorodny potrafi być Queba. Znajdzie tutaj czas na leniwe refleksje jak w “Żadnych zmartwień”, wejdzie w swoją własną głowę i prześwietli ją jak najlepszy rentgen (“Ciernie” czy “Kyrie eleison”).

Nie samymi refleksjami jednak człowiek żyje – miłośnicy braggowego nawijania odnajdą bez problemu “Hype” czy “Światłowstręt”, ci, spragnieni poczucia humoru zatopią się w “Paulo Coelho”, będącym mega ironicznym i prześmiewczym kawałkiem.

“Trip” wleje w nas masę entuzjazmu, zaś “Carnival” wprowadzi nas w stan schizy. Kontrolowanej sesji na którą zaprosi Quebo wraz z Essex’em. Miłośnicy “Manekina” z poprzedniej płyty, znajdą coś dla siebie w “Tarocie”, zaś “Ile mogę?” skłoni do przemyśleń nad własnym życiem.

Komplet. To wszystko podane na tacy, w świetnym opakowaniu lirycznym, dopracowaną warstwą liryczną z…

Gośćmi, którzy podołali.

Kuba Knap, Kuban, Quebonafide

Ile znamy tracklist, które przed premierą budzą zachwyt, ciekawość i są pewniakami, by później pozostać na ramionach wzruszających nimi fanów?

Nie sposób wymienić. Dlatego gdy zobaczyłem listę gości – byłem nieco sceptycznie nastawiony. O ile kolaboracja trzech Jakubów była znana na długo przed premierą i to jakim luzem popisał się tam Kuban jest czymś wspaniałym, tak wiadome wersy Knapa psują… smak tego kawałka.

Que, Sitek, Dwa Sławy, Ras. Pozycję Que wyjaśniłem wyżej, Sitek wciąż stanowił symbol wszystkich płyt, które nie wyszły, a powinny, Dwa Sławy były na fali po “Sztosach” (na których namieszali z Quebo w “Człowieku Sztosie”), zaś Ras to gwarancja pewnego poziomu. “Ciuchy, Kobiety, Hajs” jest dziwne. Solidność Rasa, błyskotliwość Sławów stoi tu obok zawodu w postaci samego (i w dodatku mocno przeciętnego) refrenu Sitka oraz zwrotki Queby, która ukróciła gości. Nie da się także pominąć milczeniem faktu, że na “Erotyce” to ekipa SB Maffiji wypadła lepiej, przejmując ten kawałek doszczętnie.

Najlepiej wypadły ówczesne under-dogi w postaci Deys’a oraz Guziora. Zarówno “Ciernie” jak i “Kyrie Eleison” byłyby uboższe bez ich udziału. Trzeba też przyznać, że Guzior w przeciwieństwie do zwrotki z “Voodoo remix” (do dziś zastanawiam się, czy Guzior nie powinien pójść do sądu z tym, izi, to ironia) ukradł Quebie ten kawałek.

O jednym refrenie już napisałem, w pozostałych refrenach wygrywa ten Justyny Kuśmierczyk na “Tarocie”, nieznacznie ponad Mesem na “Vanilla Sky”, zostawiając w tyle K-Leah.

“Erotyka mixtape”

Suplement dodawany do wersji preorderowej zawiera wszelkie kawałki, które nie weszły na finalną wersję płyty. Jak głosi host tego albumu – krążek nagrany w 10 dni.

Host? Owszem. Hostujący w postaci KrzyKrzysztofa i Dwóch Sławów idealnie się sprawdzili w tej roli. Jasne – słuchając albumu któryś raz z rzędu – znamy wszelkie te dialogi i mogą one odrobinę męczyć, choć budują klimat i potrafią wzbudzić uśmiech.

Ten mixtape to także swoisty hołd w kierunku SB Maffiji – która pojawia się na “Ciuchy, Kobiety, Hajs remix” (Solar, Białas, Tomb, ADM oraz Danny na refrenie), daje rozwinąć skrzydła Lankowi – “Jackass” czy “Sukces? (Errata)” oraz daje szansę wybić się szerzej Got Barssowi związanemu również z SB.

Na tym mixtapie są mocne momenty, które mogłyby wygryźć jakiś kawałek z “Ezoteryki” jak “Jackass”, “Imponderabilia” czy wspomniany remix z SB. Są również elementy, które trzymają poziom, lecz dobrze, że pozostały jako dodatek.

Świeżość dali VNM oraz Kuban w “Voodoo remix”, zaś nie bez powodu po internecie lata wersja z wyciętym Guziorem… Kryminał, dosłownie.

Remixy “Cierni” oraz “Jackass” są miłymi ciekawostkami, lecz nie wnoszą za wiele do finalnego projektu.

Bardzo dobry materiał, lecz stanowiący jedynie rozbieg…

Przed szczytem możliwości, jakie osiągnął Quebo na “Egzotyce”. To tam jego warsztat będzie jeszcze bardziej dopracowany, zaś płyta będzie dużo spójniejsza i bardziej stanowcza w swojej formie.

Nie da się jednak ignorować czy deprawować wpływu “Ezoteryki” na karierę ciechanowskiego rapera. Z perspektywy czasu był to dosyć istotny poligon doświadczalny (choć zapewne w momencie premiery nikt tak tego nie widział), który pozwolił nabrać wiedzy, doświadczenia oraz jeszcze większej świadomości artystycznej. Wszystkie te cechy przekłuto w to, co znamy dziś – diamentowe płyty, pełne Torwary, koncerty na Narodowym oraz pozycja na rynku wydawniczym, którą można spokojnie zamknąć w dwóch słowach – numer jeden.

Robert “Fevowy” Połomski.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.