Jak znaleźć idealną wypadkową dwóch stylów i połączyć to w świetną płytę? Tak jak zrobili to VBS i Przyłu na „Stowarzyszeniu Umarłych Raperów”, wydanym w QueQuality. Różnorodne brzmienia, kawałki klimatyczne i „bangiery”, emocje wylewające się z (zazwyczaj) bardzo dobrych tekstów autorstwa tych młodych chłopaków – to wszystko znajdziemy na ich wspólnym projekcie.
Emocje młodego człowieka
Wspomniałem o różnorodności. Od niej też zacznę. Wiktor i Bartek poruszają wiele tematów wyjętych z ich życia i przelanych w kawałki z wykorzystaniem hektolitrów emocji. Zresztą z tym właśnie chłopaki od zawsze mi się kojarzyli. Niezależnie od stopnia powagi danego kawałka i jego założenia, zawsze słychać u nich emocje – pozytywne i negatywne, szczęście i smutek. „SUR” to „słodko-gorzka fuzja czerpania z młodego życia całymi garściami z najbardziej zakorzenionymi w nich wartościami” (cytat pochodzi z książeczki, która została dołączona do albumu z pięknymi zdjęciami autorstwa Dominiki Szewczuk i pisanym wstępem do płyty). Nie są to słowa rzucone na wiatr, płyta dotyka właśnie takich kwestii: zepsucie świata przez pieniądze, tęsknota za rodzinnym domem, spadek wartości najpopularniejszej muzyki, zdrada i rozczarowanie rzeczywistością, miłość.
Muzyka i goście
Osiem z dwunastu utworów z płyty wyprodukował w całości VBS, w tworzeniu instrumentalu „Oriencik” wspomógł go Nocny. Jedynie za bity w kawałku tytułowym, „Szparagach” i „Fioletowej P” odpowiadał ktoś inny niż Wiktor, kolejno – KPSN, BOKUN i megot. Powoduje to oczywistą spójność, choć V zadbał o to by nie dało się zarzucić mu powtarzalności i robienia wszystkiego na płycie „na jedno kopyto”. Warstwa muzyczna jest na bardzo wysokim poziomie i, co ważne, pozwala znakomicie odnaleźć się na bicie nie tylko Wiktorowi, ale i Przyłucowi oraz gościom.
Goście. Niewielu, ale świetnie dobrani. Mówiłem, że utwory z „SUR” łączą świetnie style VBSa I Przyłuca – są jednak dwa wyjątki, którymi są „Oriencik” i „Dark”. Te kawałki zawierają w sobie też sporo z Kartky‘ego i Skipa. W mojej opinii, każdy z nich pozamiatał swoją gościnką track, na którym się udzielił.
Tytułowy kawałek i “diss” na Zeamsone’a
Jest jeden kawałek, który z samego założenia powinien być najważniejszy. Z tego też względu poświęcam mu oddzielny akapit i miejsce na dokładniejszą analizę. „Stowarzyszenie Umarłych Raperów” – kawałek tytułowy. Na bicie KPSN, więc spodziewać się można było raczej klasycznych brzmień. To też dostaliśmy, chłopaki pokazali, że potrafią świetnie polecieć też na samplach i bębnach. Co do treści – słyszymy tu krytykę obrazu dzisiejszego hip-hopu. VBS w swojej zwrotce propsuje Smarkiego, Karwana czy Eisa, czyli raperów, którzy nigdy nie osiągnęli rozgłosu, na który jego zdaniem zasługują swoimi umiejętnościami.
Zaczepia też rok młodszego od siebie Zeamsone’a, który reprezentuje w tym kawałku nurt popularny w części młodego pokolenia, który cechuje się stawianiem bardziej na brzmienie kawałków i pozostawienie liryki daleko w tyle. „Jak wbijałem na tę scenę, mieli nosić mnie na rękach, ale teraz wolą słuchać chyba o kurtkach bomberkach” – rapuje Wiktor. „Kurtki Bomberki” to tytuł kawałka Zeamsone’a. Ciekawe czy doczekamy się odpowiedzi i ewentualnej dalszej rywalizacji.
Lekki zgrzyt
Ostatni fragment chciałbym poświęcić temu, co nie spodobało mi się w całym projekcie. Świetne zdjęcia promujące wydawnictwo, ładna oprawa, dobrze dobrane single oprawione pięknymi teledyskami, odpowiednia promocja w mediach społecznościowych (np. głośna akcja przed pierwszym singlem, gdzie spora ilość raperów i osób z nim związanych wrzucała na Instagrama zdjęcia obarczone podpisem „#SUR”). Wszystko fajnie. Bardzo fajne ruchy. Standardowe działania kiedy robisz dobrą muzykę i chcesz żeby trafiła do ludzi. Przy tym wszystkim jednak, chłopaki rzucają hasła jak „umrzeć dla mediów, żyć dla muzyki”, czy „(pozostawić) bez rozdmuchanej promocji”.
To zupełnie normalna praktyka, że chłopaki promują to co robią, ale jeśli przy tym mówią w ten sposób, to coś mi tu po prostu nie gra. Może przesadzam. Może się czepiam. Dla mnie, brak promocji i śmierć dla mediów to np. Taco Hemingway, który bez żadnych wcześniejszych informacji wrzuca całą płytę do internetu i dopiero wtedy rusza sprzedaż – zazwyczaj bez teledysków, zapowiedzi, niczego, a i tak robi później czołowe liczby jeśli chodzi o wyświetlenia i sprzedaż. Ale wielkie propsy dla chłopaków za szerzenie takich idei i przekonań!
Propsy dla chłopaków za całą płytę. Piękne wartości ubrane w piękne melodie. „Dark”, „Jazz” czy „Bilet” zapętlałem jeszcze przed przesłuchanie całości i będę to robił jeszcze długo. Szczególnie ten pierwszy kandydować będzie do pierwszego miejsca w moim prywatnym zestawieniu „singli roku”. Mam nadzieję, że cała płyta nie zginie w natłoku innych i nie prędko o niej zapomnimy. SUR!
Mateusz Trojnar
Dodaj komentarz