Floral Bugs albumem “Brzydka Sztuka” może zaskoczyć dość spore grono słuchaczy. Luźne podejście i świeża nawijka niecodziennych, mocnych wersów stanowią dość istotny plus tego materiału.
Operowanie trudnym słownictwem i szereg nawiązań nie oznacza z góry tego, że ten album spodoba się tylko zatwardziałym słuchaczom horrocoreu.
Rap w obecnych czasach ma wiele odmian i odnóg. Autor “Brzydkiej Sztuki” wybrał swoj niszę i dość konkretnie stara się ją wypełnić.
Alegorie przemieszane z ostrymi punchline’ami tworzą nietuzinkowy klimat tego albumu, który mimo braku monotematyczności jest spójny.
Lawina mocnych wersów połączona umiejętnie z lżejszymi liniami będzie znakiem rozpoznawczym tego materiału. Bugs wiedział doskonale co w danym momencie ma paść na beat’cie – tutaj żaden fragment nie jest dziełem przypadku.
Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę. |
Floral Bugs i jego Brzydka Sztuka namierzają w branży
Urzekająca chrypa w głosie w natłoku “wtyczek” i sztucznych efektów położonych na wokalu stanowi konkretny wyróżnik tego zawodnika na tle innych raperów. Gadatliwy, nieposkromiony styl bielskiego Rapera również sprawia wrażenie powiewu świeżości.
Sztuką jest to, by o brzydocie opowiedzieć ciekawie – na tym albumie udało się to w 100 procentach. Odważne opisy fikcyjnych wydarzeń sprawiają wrażenie autentyczności – naprawdę można wyobrazić sobie niektóre wersy co jest dodatkowym atutem tej fikcji.
Przekoloryzowania i przejaskrawienia opowieści Bugs’a tutaj nie uświadczymy.
Udany dobór beat’ów również świadczy o sile tego albumu. Szczególnie należy wyróżnić tutaj pochodzącego z Rzymu producenta – D-Low, który stworzył ponad połowę podkładów muzycznych obecnych na tym albumie.
Z góry powiem, że nie wszystkie spośród jego beat’ów mi odpowiadają. Podkład z “EY YO” średnio mi pasuje do nawijki Tymka na tym track’u. Co nie zmienia faktu, że to właśnie Bugs wybierał samodzielnie te beaty – są na licencji, nie były stworzone na zamówienie.
Brzydka Sztuka od kuchni:
Zaczynając przygodę z tym albumem nie wiedziałem czego się spodziewać, jednak z każdym kolejnym odsłuchem przekonywałem się coraz bardziej do tego materiału. Aktualnie liczba moich odsłuchów całego materiału z “Brzydkiej Sztuki” zamknęła by się w liczbie około 90-120.
Schemat wysyłki wstępnej paczki utworów też wyglądał ciekawie – pierwotna paczka utworów została wysłana przez Bugsa tylko do mnie i Słonia.
Zaufanie procentuje – mogłem na bieżąco śledzić poprawki, które zostały wprowadzone na tym albumie, samemu podsyłając swoje propozycje. Ekspresowe zastanowienie się Bugs’a nad radą by to “Fake Gangsta” było pierwszym singlem promującym ten album spowodowało to, że zamiast “Co jest doktorku?” słuchacze usłyszeli najpierw moją propozycje.
Rozwój Bugs’a odczuwałem z kawałka na kawałek, wiele prevek dopiero czeka na swoją publikacje – nadal uważam, że Brzydka Sztuka to dopiero początek/rozgrzewka. Ekscytujące projekty z udziałem Bugs’a długo nie poleżą w próżni.
Goście obecni na tym albumie nie zawiedli: Bober wraz z PRO rzucili mocne zwrotki, Opał dorzucił ciekawy refren.
Interesująca zagraniczna współpraca z Mack’iem i Creeper’em również wypaliła, bogacąc odsłuch “Horror International” amerykańskim stylem. “Leatherface” z gościnnym udziałem Skits Viciousa podsumuje krótko – marzenia się spełniają.
Bezwartościowość niektórych płyt powoduje to, że nie są długo pamiętane przez słuchaczy – w tym przypadku nie obawiam się szybkiego zapomnienia “Brzydkiej Sztuki”. Ten materiał będzie się bronić solidnością i dopracowaniem nawet parę miesięcy po premierze.
Dezinformacja słuchacza dzisiaj nie jest trudna, jednak obecna tutaj fikcja literacka nie oznacza kłamstw. Świadczy raczej o bogatej wyobraźni Bugs’a i przyjętej dość sporej dawce wszelkich pozycji literatury turpistycznej. Fałsz bijący z pseudo real talk’owych utworów vs fikcja literacka przy której trzeba dość sporo pomyśleć, rozwikłać nawiązania – ten pojedynek przynajmniej według mnie wygrywa ta druga opcja.
Floral Bugs – Brzydka Sztuka – podsumowanie:
Fantastyczne przywitanie się z nowym gronem słuchaczy – tak jednym zdaniem mógłbym podsumować “Brzydką Sztukę”. Górny pułap dla swojej przyszłej twórczości wyznaczy sam Bugs – ja wierzę, że mu się uda.
4 miesiące, które ten materiał spędził na moich słuchawkach nie są miesiącami straconymi.
Ludzie, którym odsłuch “Brzydkiej Sztuki” przypadnie do gustu nie powinni być zawiedzeni następnymi projektami tego 18-letniego Rapera.
To dosyć niecodzienna recenzja, bo pierwszy raz odchodzę tutaj od opisywania każdego kawałka z osobna. Oczywiście nie oznacza to mniej treści – Bugs przyszykował trzy dość konkretne anegdoty.
Spędziłem z tym materiałem wiele godzin przechodząc dzięki niemu wiele emocji – zaczynając od zachwytu/zaskoczenia, przez znużenie czy radość.
Myślę, że wielu słuchaczy po czasie będzie miało podobne odczucia. Jednak po dość długim odstawieniu tego materiału, wielu z nich chętnie do niego wróci po jakimś czasie.
Dodaj komentarz