TOP 7 – Posse cut’y w polskim rapie.

Screenshot
(“TOP 7” to cotygodniowa rubryka, w której Robert “Fevowy” Połomski będzie subiektywnie wybierał swoje “TOP 7” w poszczególnych rapowych tematach)

Jak podpowiada Wikipedia – Posse cut – rodzaj piosenki hip-hopowej z udziałem czterech lub więcej raperów występujących kolejno po sobie”. Wybierzmy się zatem w krainę ekscytujących kolaboracji, które na stałe zapisały się w kanonach rodzimego rapu. Smacznego!

1. Numer Raz, Pyskaty, Onar, Małolat, Pelson/Włodi, Ten Typ Mes/Stasiak, Hades, Platoon, Kosi/Ero, Vienio, Diox, Chada, Pezet, Sokół, Juhas – “A pamiętasz jak?” (2011)

Warszawa potrafi w posse-cuty – nie trzeba nikogo o tym przekonywać. Remix kultowego dziś kawałka Numera Raz i DJ600V – “93, 94”. Swoje zwrotki zostawiły tutaj legendy warszawskiej sceny, reprezentujące klasyczne składy. W takich wypadkach można narzekać na absencje (nikogo z Fenomenu, Hemp Gru, brak Eldoki, Tede czy Pono), ALE PO CO? Świetne upamiętnianie historii i sporo wspominek, zwłaszcza dla ludzi urodzonych w latach ’80-tych.

2. Pyskaty – “Bez Granic” feat. Fokus, Małolat, Łona, Fu, Ten Typ Mes, Tomiko, O.S.T.R, Ero, Eldo, Termanology. (2010)

Cóż to była za paka w 2010 roku! Śląski i mocny głos Fokusa, jedno z najmądrzejszych piór w polskim rapie – Łona, prawdziwy zjadacz featów – Ero, do tego Mes, O.S.T.R., Eldo, Małolat, Fu, Tomiko oraz zagraniczny gość w postaci Termanalogy. To musiało “zażreć” i zażarło. A wejście O.S.T.R. to cudo! Zresztą – Pyskaty umiał w posse-cut’y, by wspomnieć “Razem”.

3. Wzgórze Ya-Pa 3 – “Język polski” feat. Kaliber 44 (1997)

Instrumental tego kawałka kojarzy się z Ameryką, co jest paradoksalne biorąc pod uwagę tematykę tego kawałka. Jedno z pierwszych takich przedsięwzięć w polskim rapie i od razu z takim efektem. Refren był parafrazowany tysiące razy, nie da się obdzierać z zasług obu tych składów – Kaliber 44 był dla Śląska tym, czym WYP3 dla Świętokrzyskiego. Jeśli ktoś jeszcze wątpił, czy “rap da się robić po polsku” – musiał odpuścić.

4. Peja Slums Attack – “I moje miasto złą sławą owiane” feat. Ascetoholix, Mezo, Hans, Owal, Medi Top Glon, Lamzaz, Senne Oko, Wiśniowy (2001)

Była Warszawa, był Śląsk, były Kielce, pora na Poznań. Peja na jednym kawałku z Doniem, Mezo i Owalem? Dziś abstrakcyjna wizja, wówczas – pokaz zróżnicowania poznańskiej sceny. Pstryczek w stronę Killaz Group, ale też przekrój większości poznańskiej sceny, który – mimo wielu prób przebicia – nie przebił tego kawałka (próbował sam Peja – 10 lat później – “Głosem Wielkopolski”). I jak Hans nie zrobił milionów z rapu, mając takie skille w 2001 roku? Jedna z największych niesprawiedliwości w tej branży.

5. Bez Cenzury – “Reprezentuję Siebie” feat. Pękacz, Romeo, Wigor, Melon, Sokół, Kosi, Jacenty, Lui, Bilon, Bzyker, Wilku, Tomiko, Fu, Rafuls, Foster, Koras, Suja, Donald, Juras, Weresz, Pyskaty, Jogi, Bondar (2006)

Przez długi czas najdłuższy klip w polskim rapie, największy posse cut.(przebity dopiero w 2014 przez wrocławski posse cut White House). “Styl warszawskich ulic” w pełnym wydaniu, choć kilku reprezentantów brakło – choćby Molesty, Grammatika czy Fenomenu. Nie da się jednak odmówić Bez Cenzury wizji i cierpliwości w realizacji tego przedsięwzięcia. Jeden z tych kawałków, które kojarzą się jako pierwsze z pojęciem “posse cut w polskim rapie”.

6. Hemp Gru – “Życie Warszawy” feat. Pono, Koras, Felipe, Romeo, Ero (2004)

Kolejny utwór wieńczący warszawską scenę uliczną. Sam patent na kawałek jest świetny, każdy z raperów odnosi się do trzech pytań – „Kto ty jesteś”, „Skąd pochodzisz” oraz „Co u ciebie”. Tak jak Pono zaserwował tutaj wysoki poziom, tak Ero zaliczył jeden z pierwszych trofeów “na wyjeździe”. Ta zwrotka to jest skalp i to z tych, których prędko nie zapomnę. Energia, pewność siebie i charyzma. Najwyższa forma. Sequel również się obronił.

7. Fabuła – “Życzenie Śmierci” feat. Miodu, Pih, Ero, Ten Typ Mes (2009)

Bezczel z Fabuły próbował wielokrotnie stworzyć kawałek z wieloma ksywkami – “Świeża krew”, “Proforma 2”, lecz to właśnie “Życzenie Śmierci” jest jego “opus magnum”. A właściwie należałoby podziękować za to gościom. A właściwie – Mesowi i Erosowi. Przecież wersy, które tam rzucili nie nadają się do cytowania – każdy je doskonale zna i nie trzeba ich przypominać. Takich jointów potrzebuje ta scena.

Robert “Fevowy” Połomski

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.