Przychodzę dziś do Was z recenzją albumu, który został wydany już jakiś czas temu.. Końcówką sierpnia ukazał się album Kartky’ego – „Outside of society” z dołączoną EPką „Ballady i Romanse”.
Zbierałam się dość długo do tego żeby coś napisać o Kubie. Po pierwszym odsłuchu jedyne na co miałam ochotę to przekleić recenzję jakiejkolwiek poprzedniej płyty tego rapera albo wkleić link do FENOMENalnie, w którym opisałam co może przyciągać słuchaczy do Kartky’ego. Miałam wrażenie, że cała płyta jest kolejnym powieleniem schematów mocno utartych w twórczości Kuby.
Z jednej strony dalej odnoszę takie wrażenie, jest jednak kilka „ale”. Zatem od początku.
Na głównej płycie dostajemy 13 utworów długościowo zadawalających jego odbiorców. Czymś, co na pewno można pochwalić na tym krążku jest warstwa muzyczna. Bity stworzyło kilku producentów, m.in. faded dollars, newlight$, ADZ, clearmind, NoTime. Jeżeli chodzi o ten aspekt dostajemy przekrój naprawdę dobrych produkcji. Choć są nadal utrzymane w klimacie bardziej smutnego Kartky’ego jest w nich coś interesującego, przy czym można wychillować jeżeli uda się wsłuchać. Znajdzie się też trochę weselszych akompaniamentów choćby w „CTRL Z” albo „Bajki robotów”.
Dobrą rzeczą na tym albumie jest, można powiedzieć, warstwa metaforyczna Kuby.
„Namalowałem rozpacz jak Munch i czekam
Kartky – Mała wojna
Spokojnie, tak samo jak ja
Jak przetrwałem tę wojnę
Wygram sobie też świat”
„Nie oddam za złoto z La Casa De Papel, Ty śpisz
Kartky – ŹLI
A wszystkie emocje co zgasły, rozpalmy jak grill”
Generalnie Kuba ma umiejętność pisania wersów, które trafiają do słuchacza. Czy są to prostsze teksty takie jak „Ogień dogasa w kominku, a ja piję ostatnią szklankę/ Kiedyś tu byłaś przy drinku, planowaliśmy nowe życia na zawsze/ A teraz tam siedzę na winklu i palę w kapturze i w czapce/ Spojrzenie mam mętne jak zawsze, a myśli tak czarne jak maskę” („All black”) czy też bardziej skomplikowane – „Jak te ich sztuczne kwiaty na poprawionych zdjęciach/ Jesteście piękni tylko we szkle/ Ekrany monitorów, nie wychodzimy z domów” („Plastikowe kwiaty”). Jego przekaz jest skonstruowany tak aby móc przekazać aktualne odczucia i przeżycia w świecie rzeczywistym podczas tworzenia, nawiązuje on w najnowszych numerach do epidemii, lockdownie i swoich lajwach na Instagramie. Rzeczy prozaiczne, którym przypisuje wyższe znaczenie.
Nadal jednak na płycie dominuje coś o czym pisałam w FENOMENalnie – dla jednych plus, dla innych całkowicie na opak. Powielanie tematu. Znów głównie usłyszymy o złamanym sercu, używkach, wewnętrznym odczuciu smutku/depresji. Na pewno nie jest to twist twórczy Kuby, w którym pokazuje się z całkiem innej strony. Jest to znowu i wciąż płyta przesiąknięta smutkiem, żalem i przemyśleniami na temat ułożenia sobie życia w taki a nie inny sposób.
Znajdziemy mimo wszystko trochę innego podejścia do tworzenia numerów, jak np. „Hialuron” traktujący rzeczywistość w trochę ironiczny sposób. „Ostatni track” z Olivierem Olsonem też potrafi wprowadzić w trochę ciekawszy klimat; jednocześnie jest to storytelling więc spory plus za inną formę numeru. Oprócz Oliviera na płycie udzielili się Deys, Gibbs czy Przyłu.
Ballady i Romanse
Do OOS została dołączona EPka z 7 utworami – „Ballady i Romanse”. Dla mnie jest ona przystępniejsza niż główne wydanie, choć zazwyczaj mam na odwrót. Mam wrażenie, że to właśnie na tym krążku można odczuć powiew świeżości. Delikatny – ale jednak. Nie ma tam czegoś całkiem innego niż na głównym krążku ale odpalając jeden materiał po drugim można zauważyć lżejsze podejście do tematu. Choć nadal dominuje tutaj styl starego Kuby są momenty, w której pokazuje się z innej strony. Choćby w „Contratiempo” – numer, w którym Kartky przyspiesza, zmienia stylistykę nawijania. Ciekawy zabieg, który o wiele bardziej przyciąga swoim założeniem nagrywania niż kolejny smutny numer o wódce i pannie. Tak samo jeżeli weźmiemy na warsztat „Nocturne”. Tutaj odnoszę wrażenie powrotu do „Nowego Kina” z Emesem Milliganem. Utwór bitem nawiązuje do klimatu imprezowego i luźnego. Choć nadal tematyka powiązana jest z kobietą i to nie w najlepszym jej wydaniu, w ogólnym brzmieniu jest fajną odskocznią od reszty numerów.
Jak podsumować „nowego” Kartky’ego?
„Nowy” ale stary Kuba. Mam mieszane odczucia co do tego albumu. Na pewno jest o wiele lepiej niż po pierwszym odsłuchu. Wtedy jedyne co mogłabym o nim napisać to pierwsze zdanie tego akapitu. Z sentymentu do Kartky’ego i chęci poznania czegoś więcej w tych wydaniach spędziłam godziny z najnowszym materiałem Kuby. Rozdarta jestem głównie dlatego, że nie wiem czemu, ale podświadomie miałam nadzieję w końcu na przełom, który pozwoli poznać go z innej strony. Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę, że autentyczność w tworzeniu i przedstawianie prawdy, tym bardziej aktualnej jest głęboko pożądane w rapie. To niewątpliwie odbiorcy usłyszą zarówno na Outside of society jak i na Balladach i romansach. Akurat do tego Kartky przyzwyczaił. Teraz pytanie – czy takie przyzwyczajenie na dłuższą metę jest dobre?
Osobiście ciężko mi stwierdzić czy wrócę do tych płyt. Jeżeli jednak miałabym wybrać, wolałabym po raz kolejny odpalić EPkę.
Dodaj komentarz