TOP 7 – Najlepsze płyty producenckie

kodex
(“TOP 7” to cotygodniowa rubryka, w której Robert “Fevowy” Połomski będzie subiektywnie wybierał swoje “TOP 7” w poszczególnych rapowych tematach)

Płyta producencka. Zwieńczenie dokonań producenta, zwieńczenie jego kolaboracji odbijające się na trackliście danego albumu. Nie powiem – lubię wracać do tych projektów, odsłuchiwać w całości i delektować się kunsztem naszych rodzimych geniuszy. Wybór siedmiu był bardzo trudny i złożyłbym z niego kolejną siódemkę.

Dzisiaj wypadło na ukłon w stronę rodzimych producentów, którzy mają w sobie tyle wyrozumiałości, cierpliwości, samozaparcia i zajawki, by czekać na te wszystkie gościnne zwrotki raperów i upominać się o nie, by finalnie stworzyć album producencki. “Zmieścić” wszystkie wartościowe producentki było ciężko. Pominąłem Szopsa, pominąłem Soulpete’a, NNFOF i pewnie jeszcze kilka innych pozycji, które zostaną mi wytknięte po publikacji. I słusznie!

1. DJ 600V – “Produkcja Hip-hop” (1998)

Pierwsza płyta producencka w naszym kraju. Wkład Volt’a w rozwój hip-hopu w Polsce jest niepodważalny, w wielu aspektach był on prekursorem i przecierał szlaki. Tak było również w tym wypadku – stworzył “Produkcję hip-hop”, która nie dość że była pierwsza… to jeszcze zawierała dwie części. A określając poprawnie – “dwie strony” – jasną oraz ciemną. Jak zaczynać – to z wysokiego “C”.

1998 rok, a na “stronie jasnej” – śląski Kaliber 44, Ośka, Freeze, Warszafski Deszcz, szczeciński Snuz czy V.E.TO. “Strona ciemna” nie ustępowała w żadnym aspekcie – Sokół, Pono, Mor W.A., Włodi, Vienio, Pelson, Wzgórze Ya-Pa 3, Fu czy Proceder (Chada, Kaczy). Każdy kto wówczas się zaznaczył na mapie polski – był.

Płyta broni się do dziś, kultowe kawałki “Ja się wcale nie chwalę” czy “Pamiętaj o melanżu” to pozycje obowiązkowe w kanonie polskiego rapu. Nie sposób przejść obok tego wydawnictwa obok.

Poniżej powinna być reklama. Jeśli jest – super, dzięki! Jeśli jej nie widzisz, to albo post został niedawno opublikowany, albo masz aktywną blokadę reklam. Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli wyłączysz dla nas Ad Blocka. Dodaj FollowRAP do wyjątków/białej listy. Nienawidzisz reklam? My też, ale będziemy wdzięczni za wsparcie – postaw nam kawę.

2. Waco – “Świeży Materiał” (2001)

Pierwsza z płyt, która budowała pozycję Prosto Label na rynku. Mimo wielkiej konkurencji wydawniczej w 2001 roku i ogromnej ilości płyt, które dziś znajdziemy pod szyldem “klasyka” – ta płyta również mocno zaznaczyła swoją pozycję.

Materiał jest wizytówką oraz zapowiedzią kierunku w którym miało iść Prosto. Uliczne historie na bitach, życiowe prawdy zamknięte w bity Waco. Wystarczy rzut oka na tracklistę, by zdać sobie sprawę z jakim materiałem mamy obcować. Zipera, JWP, Grammatik, Mor W.A., Hemp Gru, Molesta Ewenement, WWO czy Pezet. Warszawska scena rozpoczynała dominacje.

Wiele z tych produkcji jest dziś legendarne jak “Graffitti” na którym udzielił się Deluks. Kolaboracja, która dziś zelektryzowałaby wielu fanów – Hemp Gru x Molesta Ewenement w kawałku “Czas dokonać wyboru”. Pezet szlifujący formę przed opus magnum z Noon’em, u jego boku Dizkret. To tylko wierzchołek tego albumu, który nazbierał przez lata wiele nawiązań. Smuci dziś fakt, że Waco jest zmuszony sprzedawać sprzęt. Przebić się producenckim materiałem w 2001 roku było trudno, skoro swoją płytę wydawał DJ600V. Minął rok, a konkurencja była jeszcze większa za sprawą pewnego duetu producentów…

followrap buy coffee

3. WhiteHouse – “Kodex” (2002)

“Kodex” to dziś legendarny cykl, mający swoją markę i określoną reputację. Do pewnego momentu był on wyznacznikiem tego, jak bardzo byłeś istotny na scenie. Jeśli zabrakło cię na “Kodexie” – było to wymowne. Pierwsze dwie pozycje w tym rankingu są mocno nasączone ulicą, WhiteHouse stawiał od początku na różnorodność. Wystarczy spojrzeć na tracklistę.

O.S.T.R., Fokus, donGURALesko, Łona, Tede, Peja, WWO, Pezet, Flexxip, Fenomen, Fisz, Włodi, Pono czy Wall-E. Każdy liczący się raper wtedy był w tym gronie, tworząc spójną acz różnorodną całość.

Bardzo luźne, relaksujące “Są Dni” z wokalem Gutka oraz kontrastującym flow Fokusa. Banger, który rozruszał wówczas niejeden koncert? “Na raz” i O.S.T.R.. Uliczne historie? “Na żywo” i trio Daf, Pono, Włodi. Młode wilki, które dobijają się do sceny? Pezet i Flexxip oraz “Oczy otwarte”. Co pozycja, to klasyk, mocny kawałek, który zmieściłby się na każdą producencką w tym kraju.

4. Quiz – “Materiał Producencki” (2009)

Najmocniejsze podziemie w historii polskiego rapu? Trudno oponować – okres 2007-2010 to zdecydowanie popis underground’u, które pozwoliło odrodzić się rapowi i wyleczyć z czkawki zwanej jako “hiphopolo”. Tę ekipę zebrał i umieścił na swoim krążku Quiz i w tym wypadku “GOŚCIE” znaczą coś więcej niż feat.

W.E.N.A., VNM, Karwan, Te-Tris, Junes, Laikike1, Ras, Brudne Serca, dogrywający skity dwukrotny mistrz WBW – Muflon, wiecznie młody Proceente, jeden z symboli warszawskiej sceny – Ero. Wskaźnik determinacji, ambicji i rapowych skillsów sięgnął wówczas zenitu.

VNM, Karwan, W.E.N.A. w jednym kawałku, które śmiało może symbolizować erę tamtych podziemnych czasów, bo taka właśnie jest “Gra na żywo”. Największy odlot w całej rap grze i materiał na temat matury – “Glider” i Laik. Te-Trisowi można było wówczas wywróżyć przyszłość i nikt nie wywróżyłby tego, co jest teraz. To obowiązkowa pozycja w katalogu “podziemie polskiego rapu”.

5. Lukatricks – “Czarne Złoto” (2010)

Śląsk wniósł sporo na scenę polskiego rapu. Można by się przekrzykiwać, który z artystów wniósł więcej, lecz nie o tym dziś mowa. Mowa o producenckiej płycie, która kipiała węglem, modrą kapustą oraz… dobrą produkcją. “Czarne Złoto” śląskiego Lukatricks’a to producencka wizytówka Śląska.

Słowo się rzekło, więc tracklista również musiała być stricte śląska. Dominuje tutaj postać Fokusa przy wsparciu Jajonasza, który był wówczas w formie, kurwa, wybitnej. HST, Gano, Abradab, Gutek, Joka – śmietanka śląskiej sceny. Ta paczka, doładowana obecnością O.S.T.R., Smarkiego (!), Reno (!!), Tedego, Piha czy Eldo. To musiało odpalić.

Na pozwalających uwolnić wszelkie myśli bitach doszło do kilku zaskakujących kolaboracji. No bo kto by obstawiał trio Reno x O.S.T.R. x Smarki? Kto by się spodziewał Tedego obok Fokusa czy Abradaba? Komu przyszło by na myśl połączyć Eldokę z HST? Śląska fantazja dała o sobie znać i stworzyła album, który musi być w każdej topce.

6. Efen – “Nowe Zmienne” (2013)

Jeden z wyborów, które będą zapewne torpedowane. Ba, sam bym bez problemu znalazł kilka albumów, które mógłbym wstawić za produkcję Efena, ale po co? Skoro to właśnie Efen zebrał wówczas talenty tej sceny, które wówczas wydawały się jej przyszłością?

Quebonafide, Eripe, Golin, Enson, Oxon, Planet ANM, Wicher, Stochu, weterani podziemia jak Junes czy Laikike1 czy świeżo debiutujący na legalu Rover. Mocna paczka, mogąca lirycznie roznieść wszystko.

I udało się. “Witamy w piekle” to kolaboracja, która od początku zasługiwała na co najmniej EP-kę Eripe x Golin. Rajd Quebonafide czy Laikike1 to kwintesencja tego albumu. Każdy z raperów dał to, z czego słynie – Oxon techniczny popis, Planet ANM czy Rover – emocje, zaś Junes – charyzmę. Pięknie tu wracać.

7. The Returners – “Nowa Stara Szkoła” (2016)

Ostatni i najnowszy twór w tej topce. Duet producencki The Returners to klasa sama w sobie. Kwintesencja dobrej produkcji, na której wielu raperów rozwinęło swoje skrzydła. Wymieszanie nowej szkoły ze starą – proste? Proste. Ale łatwo to spieprzyć, co raperom się… nie udało.

Z jednej strony – Bonson, Quebonafide, Białas, Sarius, Otsochodzi czy Flojd, z drugiej strony VNM, Włodi, Mielzky, donGURALesko, Bez Cenzury czy JWP. Prawdziwy gwiazdozbiór, a to nie wszystko co spotka nas na tym dziele.

Będące niespełnionym snem wielu słuchaczy “BBQ” – Białas/Bonson/Quebonafide, mocne uderzenie WSRH w “Kaiju”, Gural w kolejnej młodości, do tego jeden z najlepszych solowych kawałków Sariusa – “Ostatni raz”. Trudno zareklamować ten album lepiej – wystarczy odpalić i zapoznać się z całą treścią.


Robert “Fevowy” Połomski

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.